Błogosławię dzień swojego upadku - mówi Paweł Zaremba z Krakowa
Pogubiłem się jak Szaweł i musiałem doznać olśnienia, żeby być Pawłem na nowo - wyznaje Paweł Zaremba, mistrz świata w sztukach walki, biznesmen i bezdomny. Oto jego historia.
Kiedyś brat Albert przechodził obok cmentarza Rakowickiego w Krakowie. Zobaczył żebrzącego mężczyznę. Święty zapytał go ironicznie, co tam robi. Usłyszał: wygrzewam miejsce dla ciebie. Nikt nie wie, co go czeka następnego dnia. Ja też nie wiedziałem…
Perfekcjonista
Mój dziadek był prezesem Banku Polskiego w Krakowie. Mama walczyła w powstaniu warszawskim. Ojciec jako młody chłopak fotografował samoloty na lotnisku w Czyżynach i wysyłał do kwatery głównej Armii Krajowej. Potem został profesorem neurologii. Razem z ojcem często wędrowaliśmy po Tatrach, w milczeniu. Byłem bogobojnym chłopakiem, mocno zakompleksionym po przebytym zapaleniu opon mózgowych i chorobie Heinego-Medina. Zakompleksiony perfekcjonista, zamknięty w sobie - to niebezpieczne połączenie.
Wszyscy mówili, że powinienem zostać lekarzem. W wieku 16 lat znałem całą anatomię człowieka. Chłonąłem książki. Chciałem wiedzieć jak najwięcej o tym, co mnie otacza i kim jestem jako człowiek. Chodziłem na wykłady z fizyki, zadawałem mnóstwo pytań, nawet profesorowie nie znali na nie odpowiedzi.
Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.
-
Prenumerata cyfrowa
Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.
już od
3,69 ZŁ /dzień