Kogo i dlaczego rozwścieczyła i zdumiała literacka nagroda Nobla dla Boba Dylana, i dlaczego najbardziej rozgoryczony decyzją komitetu jest sam artysta.
Ciężko jest przypomnieć sobie większy raban roznoszący się po literackim półświatku niespełna dwa tygodnie po ogłoszeniu tegorocznego laureata literackiej Nagrody Nobla. Nie milkną ani laudacje zwolenników decyzji Akademii Szwedzkiej, ani mnożące się deklaracje ostatecznego zgonu słowa pisanego. W tym czasie 75-letni Robert Allen Zimmerman, występujący pod pseudonimem Bob Dylan, zagrał siedem koncertów w ramach trasy ochrzczonej Never Ending Tour - niekończącym się tournee, trwającym nieprzerwanie od roku 1988. Do nominacji nie odniósł się ani razu; ani na scenie, ani poza nią.
Zdegustowanych głosów nie brakuje. Reza Aslan, jeden z kluczowych dziś zachodnich intelektualistów-teologów, skwitował decyzję Akademii słowem „bullshit”. W wolnym tłumaczeniu - „pieprzeniem”. Podobne komentarze pojawiają się np. w środowisku konserwatywnej polskiej prawicy - Tomasz Terlikowski zaproponował wręczenie przyszłorocznej nagrody Beacie Kozidrak. Opinia ta w dziwny sposób pomija fakt, że na przestrzeni lat lwia część twórczości Dylana inspirowana była religią chrześcijańską. Można zaryzykować stwierdzenie, że Dylan był najbardziej chrześcijańskim wśród najczęściej wymienianych kandydatów do tegorocznej Nagrody Nobla. Wątpliwości szybko rozwiewają dyskusje pod podobnymi komentarzami - często wytyczające żydowskie pochodzenie laureata.
Także przewidywania bukmacherów nie wróżyły sukcesu autorowi kultowego utworu „Like a Rolling Stone” - kompozycji, która stała się natchnieniem dla twórców najsłynniejszego magazynu muzycznego „Rolling Stone”, który za inspirację odwdzięczył się ochrzczeniem jej najlepszą piosenką w historii muzyki popularnej. Obstawiając u niektórych bukmacher ów 20 dolarów na nagrodę dla Boba Dylana, można było opuścić zakład z okrągłym tysiącem w kieszeni.
Wśród licznych malkontentów często pojawiają się też głosy odcinające autora od elitarnego świata pisarzy. Autora, co warto odnotować, min. zbioru prozy poetyckiej „Tarantula”, pamiętnika „Moje Kroniki - Część I”, licznych kolekcji szkiców, liryk i wspomnień. Nawet mimo pokaźnego dorobku literackiego, wtórujące liryce Dylana akordy zdają się mierzić rzesze krytyków literatury i czytelników. Ciężko jest uwierzyć, że oskarżyciele nie są osobami niezaznajmionymi z historią poezji, której w okresach starożytności i średniowiecza niemalże zawsze towarzyszyła muzyka. Coś, co było nieodłącznym tłem przekazywanych ustnie epickich poematów Homera i Hezjoda, co pozwoliło przetrwać setki lat heroicznemu dziełu „Beowulf”, co wieki później stało się nośnikiem liryczności Nicka Cave’a, Leonarda Cohena i Toma Waitsa, a w Polsce Jacka Kaczmarskiego czy Marcina Świetlickiego, jak widać, ciąży na artyście niczym szkarłatna litera.
Na przestrzeni ostatnich lat znaczna część twórczości Boba Dylana inspirowana była religią chrześcijańską.
Zabawnym jest, że podobnej konsternacji z pewnością nie wywołałoby wręczenie za życia nagrody Allenowi Ginsbergowi, poecie ruchu beat, bardzo często przedstawiającemu swoją twórczość w towarzystwie akompaniamentu. Tymczasem, to właśnie generacja beat ukształtowała poetę w Dylanie, który za przełomowy moment w swoim twórczym rozwoju uważał zetknięcie się z tomikiem „Mexico City Blues” Jack’a Kerouaca. Być może nagroda jest ukoronowaniem całego dorobku beatników, zignorowanych za życia przez Akademię Szwedzką. Nawet jeśli nieznoszący etykietowania Dylan jednoznacznie nigdy nie identyfikował się z ruchem.
Krytyk Stephen Metcalf w amerykańskim magazynie kulturalnym „Slate” (wydawanym przez „The Washington Post”) zwrócił uwagę na konieczność obcowania z literaturą w samotności i milczeniu, również odsyłając w niepamięć tysiącletnie tradycje literackie. Publikacja „Quartz” nazwała laureata celebrytą. Opisała tym słowem człowieka ekstremalnie hermetycznego i niekontaktowanego, od dekad unikający wywiadów i jakiegokolwiek rozgłosu. Dla odmiany, solidne grono gwiazdorów tej „właściwej” literatury jest zachwycone. Salman Rushdie nazwał wybór Akademii znakomitym. W Polsce zadowolenie z tej nominacji i decyzji wyrażali także poważni akademicy pokroju Przemysława Czaplińśkiego, jak i najważniejsi poeci. Choćby wspomniany Marcin Świetlicki. Znamienne jest, że praca pisarza, krytyka i tłumacza literatury anglosaskiej Stanisława Barańczaka nosi tytuł „Od Walta Whitmana do Boba Dylana. Antologia poezji amerykańskiej”.
Wśród deklaracji zdegustowania często pojawia się zarzut przytaczający zniechęcenie ludzi książkami, eksodusu czytelnictwa ku innym formom ekspresji, zamierający rynek książek. W oczach co niektórych, nieoczekiwany tryumf Dylana zdaje się być ostatecznym ciosem, symbolicznym skonaniem słowa pisanego. Opinie te zdają się pomijać znaczenie naszprycowanego literackimi nawiązaniami dorobku muzyka, chętnie sięgającego tak do biblijnych hymnów, jak i strumieni świadomości T.S Elliota. Dorobku, który dzięki tym odwołaniom, parafrazom i pastiszom stanowił dla wielu osób wrota do literatury pięknej.
W całym tym zgiełku jedyną osobą zachowującą milczenie zdaje się być sam piosenkarz; a może w końcu oficjalnie - poeta. Próby skontaktowania się z enigmatycznym Robertem Zimmermanem spełzły na niczym. Z jego oficjalnej strony internetowej zniknęła drobna wzmianka o przyznaniu nagrody. Rodzą się plotki sugerujące, że Dylan odmówi przyjęcia lauru. Sam wielokrotnie umniejszał sobie, ilekroć nazywano jego utwory literaturą, zarzekając się, że pisze piosenki, nie poematy i opowiadania. Nawet jeśli w poświęcony niesprawiedliwie skazanemu za morderstwo bokserowi „Hurricane” powtarza w refrenie „Oto historia Huraganu”.
Wręczenie nagród Akademii Szwedzkiej odbędzie się w Sztokholmie 10 grudnia 2016. Nie wiadomo czy Bob Dylan pojawi się na uroczystości.
Bob Dylan
Właściwie Robert Allen Zimmerman urodzony 24 maja 1941 w Duluth. Amerykański piosenkarz, kompozytor, autor tekstów, pisarz i poeta. Laureat Nagrody Nobla w dziedzinie literatury za 2016 rok. Nagradzana Grammy, Oscarem, Pulitzerem. Otrzymał amerykański Narodowy Medal Sztuki, a w 2012 - prezydent USA Barack Obama nadał mu Medal Wolności.