Bóg jest mały, bliski i konkretny [WIDEO]
Częstochowa. Papież Franciszek przestrzegał na Jasnej Górze, że pragnienie władzy, wielkości i sławy jest tragicznie ludzką, wielką pokusą
Msza św. dziękczynna za chrzest Polski przed 1050 laty była najważniejszym punktem wczorajszej wizyty papieża Franciszka na Jasnej Górze. Ojciec Święty modlił się też przed cudownym obrazem Matki Boskiej Częstochowskiej i tak jak jego poprzednicy - Jan Paweł II i i Benedykt XVI - podarował sanktuarium złotą różę.
Tego nie było w planach
W podróż z Krakowa do Częstochowy papież wyruszył samochodem. Zamiast do śmigłowca wsiadł do volkswagena golfa, do papamobile przesiadł się już w Częstochowie, by przejechać między wiernymi zebranymi pod klasztorem.
WIDEO: Papież na Jasnej Górze odprawił mszę z okazji 1050. rocznicy chrztu Polski
Źródło: TVN24/x-news
Początkowo to Franciszkowi przypisywano decyzję o rezygnacji z lotu śmigłowcem, ale okazało się, że odwołano go przez niesprzyjającą pogodę. Gdy ta się poprawiła, w podróż powrotną papież poleciał helikopterem.
Tuż po rozpoczęciu mszy na Jasnej Górze Franciszek potknął się przy ołtarzu, gdy obchodził go z kadzidłem. Przewrócił się, ale towarzyszący mu celebransi szybko pomogli papieżowi wstać. Po zakończeniu uroczystości poinformowano, że Ojciec Święty jest w dobrym stanie i nie skarży się na ból.
Oklaski za matki i babcie
W homilii papież mówił o tym, że Bóg wchodzi w nasze życie nie w sposób triumfalny, nie ukazuje się jako oślepiające słońce, ale przychodzi na świat w sposób najprostszy - jako dziecko narodzone przez matkę. - Bóg nas zbawia, stając się małym, bliskim i konkretnym. Małym, bliskim i konkretnym - podkreślił Franciszek.
I tłumaczył, że Bóg czyni się małym, bo woli prostaczków i to oni są wielcy w jego oczach, bo to oni sprzeciwiają się pysze tego świata i mówią językiem pokornej miłości. - Pragnienie władzy, wielkości i sławy jest rzeczą tragicznie ludzką i jest wielką pokusą, która stara się wkraść wszędzie. A dawać siebie innym, eliminując dystanse, pozostając w małości i konkretnie wypełniając codzienność: to subtelnie boskie - przekonywał papież.
Według niego Bóg jest blisko, bo nie chce, by się go lękano jako możnego władcy, nie chce przebywać na tronie czy w podręcznikach historii, ale wchodzi w codzienne wydarzenia. Franciszek podkreślił, że tak właśnie było w ciągu 1050 lat od chrztu Polski, kiedy Bóg podążał z narodem polskim, „biorąc go za rękę i towarzysząc mu w wielu sytuacjach”.
Wreszcie Bóg jest konkretny, bo wszystko w jego działaniach jest konkretne. - Także wasza historia, uformowana przez Ewangelię, krzyż i wierność Kościołowi, była świadkiem pozytywnego wpływu autentycznej wiary, przekazywanej z rodziny do rodziny, z ojca na syna, a zwłaszcza przez matki i babcie, którym trzeba bardzo dziękować - mówił papież. Po tych słowach po raz pierwszy jego kazanie przerwały oklaski.
To nie tylko data w historii
Drugą część kazania Franciszek poświęcił Maryi, która nie jest władczynią i głównym bohaterem, ale jest służebnicą. - Tutaj, na Jasnej Górze, podobnie jak w Kanie, Maryja oferuje nam swoją bliskość i pomaga nam odkryć, czego brakuje do pełni życia. Teraz, podobnie jak wówczas, czyni to z macierzyńską troską, ze swoją obecnością i dobrą radą, ucząc nas unikania arbitralnych decyzji i szemrań w naszych wspólnotach - podkreślał Ojciec Święty. - Niech za Jej wstawiennictwem pełnia czasu odnowi się również dla nas. Na niewiele się zda przejście między dziejami przed i po Chrystusie, jeśli pozostanie jedynie datą w kronikach - stwierdził papież.
grzegorz.skowron@dziennik.krakow.pl