Bogusław Pacek, Dyrektor Instytutu Bezpieczeństwa i Rozwoju Międzynarodowego w Warszawie: Putin jeszcze długo będzie grał Białorusią

Czytaj dalej
Fot. Paweł Dubiel
Piotr Samolewicz

Bogusław Pacek, Dyrektor Instytutu Bezpieczeństwa i Rozwoju Międzynarodowego w Warszawie: Putin jeszcze długo będzie grał Białorusią

Piotr Samolewicz

Rozmowa z gen. dyw. prof. dr hab. Bogusławem Packiem, wykładowcą UJ, dyrektorem Instytutu Bezpieczeństwa i Rozwoju Międzynarodowego w Warszawie.

Podczas seminarium naukowego w Wyższej Szkole Prawa i Administracji w Rzeszowie na temat „Przyszłości organizacji proobronnych w Polsce w kontekście współczesnych wyzwań bezpieczeństwa” wypowiedział pan znamienne zdanie, że obecnie mamy do czynienia z najbardziej drażliwą sytuacją, która może skutkować konfliktem zbrojnym. Co pan miał na myśli?
Miałem na myśli ogólną sytuację na świecie. Przede wszystkim bardzo poważny stan relacji między USA a ChRL. I chociaż mówimy o terytorium potencjalnego konfliktu oddalonym od Europy, bo mam na myśli albo Tajwan, albo Morze Południowochińskie, to jednak ten konflikt może odbić się na Europie. Dlaczego? Ponieważ języczkiem u wagi jest Federacja Rosyjska. Trwa przeciąganie Rosji przez Chiny na stronę chińską i próba zneutralizowania Rosji przez Amerykę. Wszyscy zdają sobie sprawę z tego, że FR nie jest mocarstwem gospodarczym, ale jest mocarstwem militarnym, posiadającym broń jądrową, określone zdolności hipersoniczne i inne, jeśli chodzi o wykorzystanie nowoczesnych technologii. To wszystko powoduje, że mocarstwa chciałyby mieć Rosję może nie po swojej stronie, ale widzieć ją jako państwo, które nie wystąpi przeciwko jednemu z tych dwóch. Patrząc na to, co robi Federacja Rosyjska razem z Białorusią, wsłuchując się w retorykę Putina, myślę, że Rosja może skorzystać z okazji odsunięcia się Amerykanów od Europy. NATO, które jest gwarantem bezpieczeństwa Europy, zapewnia gros zdolności wojskowych starego kontynentu. Nie chcę się spierać, czy amerykański udział wynosi 80 proc. czy 70 proc. całego potencjału NATO. Jedno jest pewne, że pozbawienie Europy tych zdolności, albo radykalne ich zmniejszenie, stawiałoby ją w bardzo trudnej sytuacji.

Nastąpiłoby to, gdyby Ameryka weszła w konflikt z Chinami?
Gdyby doszło do koncentracji sił amerykańskich w Azji albo wprost do konfliktu na Dalekim Wschodzie. Dzisiaj Amerykanie wykonują pewne ruchy, które mogą świadczyć o mniejszym zainteresowaniu Federacją Rosyjską niż dwa lata temu czy jeszcze rok temu. Amerykanie głosili koncepcję czterech przeciwników: Chin, Rosji, Korei Północnej, Iranu. Dzisiaj nikt nie mówi już w ten sposób głośno o Iranie i Korei Północnej, te dwa państwa są czasowo pomijane, natomiast o FR mówi się coraz bardziej miękko. Czyni się wobec niej ustępstwa, obowiązuje inny ton; retoryka dialogu z FR wskazuje, że moje myślenie może nie być pozbawione sensu. Gdyby się tak zdarzyło, że Europa będzie musiała liczyć na siebie ze względu na zaangażowanie Stanów Zjednoczonych w innym punkcie świata, to dawałoby to FR duże pole manewru. I tu należy obawiać się potencjalnego działania Rosji (zresztą ona cały czas oddziałuje). Trzeba się liczyć nawet z możliwością regionalnego konfliktu zbrojnego. Dzisiaj nie jest już tak jak kiedyś, że ogłaszano wojnę i ona obowiązywała od dziś czy jutra. Dziś znaleźć granicę, od której rozpoczyna się konflikt jest bardzo trudno. Mówi się, że współczesne konflikty zbrojne będą realizowane na zasadzie konwergencji sił, oddziałujących różnymi domenami: lądową, powietrzną, informatyczną. Konflikt wielodomenowy polega na tym, że przeciwnik korzysta z dowolnych sił, jakie są w danym momencie najbardziej dogodne, albo z kosmosu, albo z cyberprzestrzeni, albo z sił morskich czy też lądowych lub powietrznych. Teraz to algorytmy wybierają, jakie siły są najkorzystniejsze do użycia w danym momencie. Dziś przygotowywanie się do wojny pozycyjnej jest przygotowywaniem się do wojny minionej. Trzeba liczyć się z tym, że wojna informacyjna, która jest elementem nie tylko wojny hybrydowej, ale normalnego konfliktu wielodomenowego, może oznaczać, że w jednym czasie zostaną zaatakowane różne ośrodki, łącznie z tymi, które powinny nas wesprzeć zgodnie z art. 5 Traktatu Waszyngtońskiego. Moja obawa polega na tym, że Federacja Rosyjska wpisała w doktrynę wojenną Sojusz Północnoatlantycki jako przeciwnika. Więc dąży do jego złamania, ale niekoniecznie na polu bitwy, tylko uderzając różnymi domenami. Polska jest członkiem NATO więc musi liczyć się z atakiem ze strony Rosji.

Czy wojna hybrydowa prowadzona przez Rosję jest elementem konfliktu wielodomenowego?
W wojnie hybrydowej występują różne oddziaływania, i klasyczne, i partyzanckie, i bardzo nowoczesne, łącznie z oddziaływaniem informacyjnym, z wykorzystaniem osób cywilnych, z zastraszaniem itd. Dzisiaj można atakować różne, nawet bardzo oddalone cele – z różnych punktów świata, a poza tym wystarczy skutecznie zastraszyć psychologicznie jakieś państwo, które zechce nam pomóc lub które powinno nam pomóc, by udaremnić lub opóźnić tę pomoc. Jest to jeden z elementów wojny hybrydowej, który mógłby spowodować, że Polska znalazłaby się w trudnym położeniu.

Pozostało jeszcze 65% treści.

Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.

Zaloguj się, by czytać artykuł w całości
  • Prenumerata cyfrowa

    Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.

    już od
    3,69
    /dzień
Piotr Samolewicz

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.