Bohater dwóch narodów
20 czerwca 1929 r. w Syrii ekshumowano szczątki gen. Józefa Bema. Zostały stamtąd przewiezione do Polski. Na Węgrzech tysiące ludzi oddało mu hołd. Generał jest dziś symbolem przyjaźni polsko-węgierskiej.
Tego dnia na islamskim cmentarzu w miejscowości Aleppo w Syrii pojawiła się większa grupa osób. Byli w niej m.in. konsul generalny RP w Jerozolimie Tytus Zbyszewski, dyplomaci z Francji, Węgier, Turcji, Belgii i Holandii, lekarze, urzędnicy, polscy oficerowie, pododdział francuskiego wojska oraz orkiestra.
Po chwili robotnicy przystąpili do rozkopywania zapadniętego grobu. Wydobyto z niego spróchniałą trumnę, a z niej ludzkie kości, które lekarze poddali oględzinom. Ślady licznych ran widoczne kościach pozwoliły zidentyfikować je jako szczątki gen. Józefa Bema, oficera armii Królestwa Polskiego, dowódcy powstańczej armii węgierskiej, marszałka armii tureckiej.
Wydobyte kości przełożono do nowej trumny, którą okryto biało-czerwoną flagą. Orkiestra odegrała hymny polski i francuski, wojsko sprezentowało broń. Trumna generała złożona na wozie ruszyła w drogę do Polski.
Wojskowy talent
Józef Zachariasz Bem urodził się 14 marca 1794 r. w Tarnowie, gdzie jego ojciec był adwokatem. Siedem lat później rodzina przeniosła się do Krakowa, gdzie Józef ukończył Gimnazjum św. Anny.
W 1809 r., gdy miał 15 lat, rodzice umieścili go w Szkole Elementarnej Artylerii i Inżynierii w Warszawie, gdzie otrzymał solidne wykształcenie z zakresu przedmiotów ścisłych, ale też języków obcych. Po jej ukończeniu trafił jako podporucznik artylerii do armii Księstwa Warszawskiego.
W jej szeregach wziął udział w wyprawie Bonapartego na Moskwę w 1812 r. Potem bronił Gdańska przed wojskami rosyjskimi za co odznaczono go Legią Honorową. Po upadku Napoleona podjął służbę w armii Królestwa Polskiego. Wykładał artylerię i nauki fortyfikacyjne, przeprowadzał próby z rakietami, doprowadził do stworzenia pierwszych oddziałów artylerii rakietowej.
W 1826 r. opuścił wojsko i wyjechał do Galicji, gdzie pracował jako administrator majątków, inżynier i architekt. Po wybuchu powstania listopadowego wrócił do Kongresówki i na nowo podjął służbę wojskową jako major.
Podczas powstania ujawnił się wojskowy talent Bema. Świetnie wykorzystując artylerię konną wyróżnił się w wielu bitwach i potyczkach. W bitwie pod Ostrołęką dzięki śmiałej szarży swoich baterii ocalił polskie oddziały przed całkowitą klęską. Na polu walki dwa razy został awansowany: na podpułkownika i pułkownika. Odznaczono go Złotym Krzyżem Virtuti Militari, a 22 sierpnia 1831 r. został generałem.
Po upadku powstania udał się na emigrację. Działał tam aktywnie w życiu społecznym i politycznym, dużo publikował, angażował się w próby stworzenia polskich oddziałów wojskowych w Belgii, Egipcie i Portugalii. Gdy w 1848 r. wybuchła Wiosna Ludów udał się do Wiednia i stanął na czele tamtejszej rewolucji. Powstanie wiedeńskie zostało jednak stłumione przez siły cesarskie, a sam Bem w przebraniu woźnicy uciekł na Węgry.
Tam przystąpił do formowania Legionu Polskiego. Ze względu na personalną niechęć do Bema sporej części rodaków, na czele Legionu stanął gen. Józef Wybicki.
On sam zaś objął dowództwo powstańczej armii w Siedmiogrodzie. Tam znowu pokazał swój wojskowy talent.
Dysponując mniejszymi i słabiej uzbrojonymi siłami umiejętnie przeciwstawiał się oddziałom austriackim. Doprowadził do wyzwolenia całego Siedmiogrodu, a pod jego dowództwem powstańcza armia odniosła 33 zwycięstwa. Bem został narodowym bohaterem Węgrów, którzy powierzyli mu naczelne dowództwo. Nawet jednak umiejętności wojskowe polskiego generała nie wystarczyły, gdy na Węgry wkroczyła armia rosyjska, by wspomóc Habsburgów. Siły powstańcze zostały zepchnięte do defensywy, a po klęsce pod Temesvarem powstanie upadło.
Bem schronił się w Turcji. Przeszedł tam na islam, by móc wstąpić do tureckiej armii. Początkowo pod naciskiem Rosji i Austrii został internowany, ale potem mianowano go generałem. Gdy w Aleppo, w którym służył wybuchły zamieszki Beduinów podjął udaną obronę miasta. Zaraz po tym zachorował na malarię i zmarł 10 grudnia 1850 r.
Powrót do Polski
Po prawie 80 latach o generała upomniała się niepodległa polska, w której podjęto ideę sprowadzenia jego zwłok do kraju. W kwietniu 1926 r. zawiązał się „Komitet dla sprowadzenia zwłok gen. J. Bema”.
Jako, że w sprawę eksportacji zwłok siłą rzeczy zaangażowane musiały zostać i Turcja, i Węgry z inicjatywy i pod protektoratem prezydenta Ignacego Mościckiego powstał szerszy honorowy komitet, w skład którego weszli też marszałek Józef Piłsudski, premier Kazimierz Bartel i minister spraw zagranicznych August Zaleski.
Jako miejsce ostatecznego spoczynku generała rozpatrywano kilka miast, m.in. Warszawę, Kraków i Tarnów. Ostatecznie stanęło na rodzinnej miejscowości Bema. W tamtejszym parku miejskim wzniesiono odpowiednie mauzoleum. Po uzyskaniu zgody władz tureckich rozpoczęto przygotowania do ekshumacji.
Z pewnym trudem udało się odnaleźć mocno zniszczony grób w Aleppo. Dopomógł w tym najstarszy strażnik cmentarny, który zapamiętał miejsce pochówku marszałka (taki stopień w armii tureckiej miał Bem). Tożsamość osoby potwierdzono dokonując autopsji wydobytych kości. Nosiły one ślady licznych ran odniesionych przez generała w ciągu lat służby. Zwłoki umieszczono w ozdobnej trumnie i triumfalnie przewieziono przez Turcję i Węgry, gdzie ludność oddawała cześć - jak wówczas pisano - bohaterowi dwóch narodów.
Na Węgrzech Bema przyjęto niezwykle uroczyście. Trumna została wystawiona na widok publiczny w Muzeum Narodowym, gdzie hołd złożyły jej tysiące ludzi. Od Budapesztu towarzyszyła jej wojskowa delegacja węgierska. Na wszystkich stacjach, przez które przejeżdżał pociąg, stały szpalery ludzi z odkrytymi głowami, a wagon obrzucano kwiatami.
W Krakowie pociągu ze szczątkami oczekiwano w sobotę 29 czerwca 1929 r. O godzinie 9 rano 21 wystrzałów armatnich obwieściło chwilę zbliżania się składu. Równocześnie nad miastem przeleciała eskadra samolotów eskortujących pociąg. O godz. 10 pociąg złożony z pięciu wagonów ozdobionych chorągiewkami w barwach Polski i Węgier wtoczył się na peron dworca głównego.
Szef polskiej delegacji, która towarzyszyła zwłokom, płk Emil Krukowicz-Przedrzymirski, złożył gen. Janowi Romerowi, jako przedstawicielowi marszałka Piłsudskiego i całej armii polskiej, następujący meldunek: „Panie generale, melduję posłusznie, delegacja polska zgodnie z rozkazem Pana marszałka Piłsudskiego przywiozła zwłoki gen. Bema”.
Następnie sześciu oficerów artylerii dźwignęło trumnę i przy dźwiękach hymnu narodowego przeniosło pomiędzy szpalerem 12 oficerów z dobytymi szablami na plac dworcowy. Przed trumną szedł gen. Medwanowski niosąc na biało-czerwonej poduszce szablę zmarłego.
Korowód wieńców
Przed dworcem stojące w szyku oddziały sprezentowały broń. Trumnę ułożono na lawecie zaprzężonej w trzy pary białych koni. Uformowano długi pochód, który wyruszył w kierunku Barbakanu. Na czele konduktu szła grupa złożona z dwóch członków Związku Legionistów, dwóch strzelców, dwóch skautów i dwóch Sokołów.
„Wśród tego olbrzymiego korowodu wieńców oraz delegacyj barwną plamą odbijała się grupa wieśniaków województwa krakowskiego ze wspaniałym wieńcem uwitym z polnego kwiecia” - donosił „Czas”. W towarzystwie oficerów powozami jechało sześciu weteranów powstania styczniowego. Obecni byli przedstawiciele Turcji i Węgier oraz członek rodziny generała Bema.
Pochód przeszedł ulicami Lubicz i Basztową do Barbakanu, gdzie przemówienie wygłosił wiceprezydent Krakowa Witold Ostrowski. Cały Barbakan przybrany został zielenią oraz sztandarami polskimi, węgierskimi i tureckimi. Kolumna pogrzebowa wśród szpaleru mieszkańców i oddziałów wojskowych garnizonu krakowskiego przeszła następnie Floriańską, Rynkiem i Grodzką na Wawel.
Na pl. Bernardyńskim wybudowano dla niej wspaniałą bramę triumfalną z palącymi się zniczami. Kondukt zatrzymał się przed Bramą Senatorską, gdzie trumnę wzięło na ramiona ośmiu pułkowników artylerii i wniosło na dziedziniec zamkowy.
Tam ustawiono ją na katafalku przy głównej klatce schodowej. Po złożeniu wieńców odbyła się defilada wszystkich delegacji i oddziałów uczestniczących w uroczystości. Po niej przez całe popołudnie do godz. 22 przed trumną przeciągały tłumy mieszkańców i przyjezdnych składając hołd generałowi.
Następnego dnia, w niedzielę, o godz. 7.30 rano trumnę ponownie złożono na lawecie i ulicami Podzamcze i Straszewskiego zawieziono na dworzec, gdzie załadowaną ją do pociągu. Tuż przed odjazdem składu do Tarnowa o godz. 9 artyleria oddała 21 strzałów, orkiestra odegrała hymn narodowy, a nad pociągiem przeleciały eskortujące samoloty.
Ojczulek Bem
W Tarnowie kondukt przeszedł udekorowanymi i wypełnionymi tłumem widzów ulicami z dworca kolejowego do Parku Strzeleckiego. Na ostatnim odcinku trumnę nieśli na ramionach wojskowi. Ostatnim pożegnaniem generała była salwa artylerii. Całą uroczystość transmitowało radio. Trumnę złożono na stopniach mauzoleum. Na noc wniesiono ją do pałacyku Towarzystwa Strzeleckiego.
Tam nastąpiło komisyjne jej otwarcie dla wykonania pomiarów antropometrycznych szczątków generała. Badań dokonywał antropolog, prof. UJ Julian Talko--Hryncewicz, a gipsowy odlew czaszki sporządzić miał artysta rzeźbiarz prof. Stanisław Popławski.
Talko-Hryncewicz wykonał pomiary kości dłuższych i czaszki, natomiast wykonanie odlewu okazało się być niemożliwe wobec jej znacznej kruchości. Jak się później okazało jeden z uczestniczących w operacji radnych miejskich zabrał ukradkiem na pamiątkę niewielką kość śródręcza. Po latach trafiła ona do zbiorów tarnowskiego muzeum.
Po badaniach trumnę zalutowano, a z oglądu sporządzono urzędowy protokół. Następnie trumna ze zwłokami generała została uroczyście złożona na posadowionym na wysokich kolumnach szczycie mauzoleum. Piękne architektonicznie założenie na środku parkowego stawu zaprojektował rektor krakowskiej ASP Adolf Szyszko-Bohusz.
W Polsce i na Węgrzech Bem ma status bohatera narodowego. Jest też symbolem tradycyjnej przyjaźni polsko-węgierskiej. Pierwszy pomnik generałowi Węgrzy postawili już w 1880 r. W 1929 r. za środki zebrane w ogólnonarodowej kweście wybudowano pomnik w Budapeszcie. To pod nim właśnie w 1956 r. rozpoczęła się antykomunistyczna węgierska rewolucja.
Na budynku, w którym Bem mieszkał w Budapeszcie wmurowano pamiątkową tablicę. W okresie międzywojennym 1. Dywizjon Artylerii Konnej węgierskiej armii nosił imię generała. Dziś prawie w każdym węgierskim mieście znaleźć można ulicę, plac lub szkołę noszące imię Bema, nazywanego tam „Ojczulkiem Bemem”.