Bohater, który nie chce być bohaterem
We wtorek, 5 kwietnia do Odry w Słubicach wpadł motolotniarz. Uratował go przypadkowy przechodzień. Dziś pan Mieczysław mówi, że nie jest bohaterem.
Było bardzo ciepło. Mieszkańcy Słubic, którzy spacerowali po wale z ciekawością obserwowali motolotniarza, który latał wzdłuż Odry. W pewnym momencie mężczyzna zbliżył się do rzeki, stracił panowanie nad maszyną i wpadł do wody.
- Widziałam, jak człowiek latał nad Odrą. Samego upadku do wody nie widziałam, bo akurat wjeżdżałam wózkiem na wał. Dwóch stojących niedaleko policjantów rozebrało się i weszło do wody. Motolotniarz krzyczał do nich: „Szybciej panowie, szybciej!” - opowiada mieszkanka Słubic, która z mężem wyszła na spacer. Z informacji policji wiemy, że na ratunek podążyli policjant i ratownik medyczny, który był w pobliżu.
Wyłonił się nagle
- Nagle zobaczyłam szczupłego cywila, który podbiegł do brzegu, szybko się rozebrał, wskoczył błyskawicznie do wody i zaczął płynąć w stronę lotniarza. Można powiedzieć, że go uratował - mówi mieszkanka miasta. Dopłynąwszy do motolotniarza mężczyzna uwolnił go i odholował do brzegu. Kiedy wyszedł na brzeg, gapie zgromadzeni na wale, nagrodzili go gromkimi brawami.
Pan Mieczysław z Poznania uratował życie człowiekowi, ale nie uważa tego za bohaterstwo. - To ludzki odruch - mówi
„Widziałem tylko nos”
Zarówno poszkodowany, jak i bohater całej sytuacji wyziębieni trafili na słubicki szpitalny oddział ratunkowy. Poszliśmy tam, żeby porozmawiać z mężczyznami. Po około pół godzinie z oddziału wyszedł pan Mieczysław, który pospieszył na ratunek motolotniarzowi. - Kiedy podpłynąłem, widziałem tylko nos tego mężczyzny. Zanurkowałem i odczepiłem go, bo noga była zaplątana w linkę. Doholowałem go do brzegu i doprowadziłem na główkę - opowiada pan Mieczysław Korpys, mieszkaniec Poznania, który wynajmuje mieszkanie w Słubicach. Pracuje w Niemczech.
Dzięki błyskawicznej akcji wszystko zakończyło się szczęśliwie. Policja ustala nadal okoliczności wypadku. - Trwają czynności zmierzające do ustalenia przyczyn tego zdarzenia - mówi Magdalena Jankowska, rzecznik Komendy Powiatowej w Słubicach.
Nie jestem bohaterem
Pan Mieczysław przyszedł w środę do redakcji po publikacji w „GL” materiału, w którym nazwaliśmy go bohaterem. - Ja nie jestem żadnym bohaterem. Tak trzeba było zrobić. To jest zwykły ludzki odruch. Aczkolwiek cieszę się, że uratowałem człowieka. Dałem życie dwóm córkom, teraz czuję jakbym podarował jeszcze jedno - mówi pan Mieczysław. - Chcę poznać człowieka, którego uratowałem. Nie mieliśmy jeszcze ze sobą kontaktu po tym zajściu. Nie chcę żadnej wdzięczności, chcę tylko spojrzeć mu w oczy... - mówi cicho pan Mietek, bohater, za którego się nie uważa.
Przeczytaj o tym wydarzeniu: Motolotniarz wpadł do Odry w Słubicach. Uratował go przypadkowy przechodzień
Autor: Renata Hryniewicz