Bohaterowie stanu wojennego

Czytaj dalej
Fot. Polska Press/archiwum
Sławomir Sowa

Bohaterowie stanu wojennego

Sławomir Sowa

Każda rocznica stanu wojennego ma swój koloryt. Czasem nawet większy niż stan wojenny sam w sobie.

Bohaterowie stanu wojennego
Grzegorz Gałasiński Sławomir Sowa

Ostatnimi laty największy koloryt odbywał się pod domem Wojciecha Jaruzelskiego. Na 35-lecie, jak słychać, kodowcy szykują demonstrację pod domem Jarosława Kaczyńskiego, chociaż jak na razie badacze IPN nie natrafili na dokumenty, że generał z prezesem wspólnie ten stan wojenny wymyślili. No, ale im więcej lat upływa od stanu wojennego, tym więcej da się wymyślić. Pojawiają się też nowi bohaterowie stanu wojennego. Na przykład poseł PiS Stanisław Piotrowicz - powiedzmy wprost - Konrad Wallenrod. Siedział w tej prokuraturze, siedział, ale nie na darmo, gdyż tak naprawdę szkodził komunistom i pomagał opozycjonistom. Nie wiadomo dokładnie którym, ale nie szkodzi, przyjdzie czas, to może powie. Chociaż nie, jest jeden opozycjonista, nazywa się Antoni Pikul. On się nawet zdziwił, że prokurator Piotrowicz mu pomógł, a Fakty TVN znalazły akt oskarżenia Pikula, pod którym podpisał się Piotrowicz. Ale czego to dowodzi? Niczego. Wiadomo, że w mrocznych latach stanu wojennego trzeba było działać dyskretnie, żeby nikt się nie połapał. Takich bohaterów na pewno mamy dużo więcej i z czasem się ujawnią. A w sprawie Pikula w sedno trafił minister spraw wewnętrznych Mariusz Błaszczak: - Trudno sobie wyobrazić, żeby przyszedł do aresztowanego i powiedział „proszę pana, ja panu załatwię, że pan wyjdzie z aresztu”. To się robi, a tego się nie mówi.

I dodał: „Pan Pikul też tu poszedł zbyt daleko, bo sam nie jest Panem Bogiem, więc też takich cenzurek wystawiać nie powinien”.

Jest to prawda, gdyż od wystawiania cenzurek jest inny Pan Bóg, który urzęduje w Warszawie przy Nowogrodzkiej. A jak się komuś nie podoba, trudno. Każdy naród ma takiego Konrada Wallenroda, na jakiego zasłużył.

Z drugiej strony pojawił się inny nośnik pamięci o stanie wojennym, pułkownik rezerwy Adam Mazguła. Pan pułkownik zaapelował do żołnierzy Wojska Polskiego „do przeciwstawienia się łamaniu Konstytucji Rzeczpospolitej Polskiej, w tym do ochrony Trybunału Konstytucyjnego”, a za wzór postawił podchorążych, którzy wywołali powstanie listopadowe. Mocne słowa. Ale pułkownik nie napisał tego listu w stanie wojennym, tylko teraz. W stanie wojennym nic nie pisał, bo też nie było ku temu żadnych powodów. Kilka dni temu stwierdził, że w stanie wojennym dochodziło, co prawda, do pewnych bijatyk i ścieżek zdrowia, ale nie pamięta na ulicach „jakichś dziwnych rzeczy i szczególnych prześladowań”. I ma rację. Przecież wiadomo, że jak jest stan wojenny, to tłucze się ludzi pałami, leje wodą, zamyka w „sukach” i nie są to żadne dziwne rzeczy.

Strach pomyśleć, jacy jeszcze pojawią świadkowie i bohaterowie stanu wojennego przy kolejnych rocznicach.

Sławomir Sowa

Jestem dziennikarzem w redakcji Dziennika Łódzkiego, zajmuję się m.in. problematyką wojskową, biznesem i polityką, ale lubię zanurkować w historię, zarówno tę lokalną, jak i powszechną, żeby poszukać punktów odniesienia i zdobyć dystans do tego, co dzieje się na bieżąco. Zainteresowania? Te zawodowe wyrastają z osobistych.

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.