Boniek: Sandecja przypomina mi mój Widzew Łódź z początku lat 70-tych
Wysłałem do Nowego Sącza list z gratulacjami, bo cieszę się, że to miasto ma klub w ekstraklasie. Zobaczymy, gdzie ostatecznie drużyna będzie grać jesienią, ale myślę, że piłkarze sobie poradzą.
Sandecja zapewniła sobie awans do ekstraklasy już na trzy kolejki przed zakończeniem sezonu w I lidze. Dla Pana to była duża niespodzianka?
Sportowo na pewno jest to niespodzianka, bo gdyby ktoś zapytał o faworytów do awansu po rundzie jesiennej, to raczej Sandecję mało kto by wymienił w tym gronie. Okazało się jednak, że sumienna praca trenera Radosława Mroczkowskiego przyniosła sukces i ten zespół w pełni zasłużenie wywalczył awans. Myślę jednak, że prawdziwe wyzwanie i mnóstwo pracy dopiero przed ludźmi z Sącza.
Ekstraklasa to inny schemat organizacyjny, wymagania wzrosną. Inna sprawa, że jeśli ktoś z przymrużeniem oka patrzy na awans Sandecji, to ja chcę przypomnieć, że Nowy Sącz to jest miasto poważnego biznesu. Nie brakuje tutaj firm, które mogą pomóc swojemu klubowi. Ja, jako prezes Polskiego Związku Piłki Nożnej, bardzo się cieszę, że do ekstraklasy wchodzi całkiem nowy zespół. Sandecja udowodniła na boisku, że na ten awans w pełni zasłużyła, a mnie pozostaje tylko bić brawo i gratulować.
Ma Pan jakieś osobiste wspomnienia z Nowym Sączem i Sandecją?
Szczerze mówiąc, piłkarsko z Sandecją nie mam żadnych wspomnień. Wiem natomiast, że z Nowego Sącza pochodzą bracia Marek i Piotr Świerczewscy. Myślę jednak, że awans Sandecji będzie dobrą okazją, żeby te braki nadrobić. Na razie wysłałem do Nowego Sącza list z gratulacjami i tak, jak mówiłem, cieszę się, że Sandecja weszła do ekstraklasy.
Myśli Pan, że dla tego klubu, dla Nowego Sącza to może być impuls, który futbol w tym mieście przeniesie w inny wymiar na dłużej? Kilka lat temu takim klubem, który był absolutnym debiutantem w ekstraklasie, było Podbeskidzie Bielsko-Biała. Tam też wtedy nie było odpowiedniego stadionu, wiele osób uważało, że Podbeskidzie tylko na moment zagości wśród najlepszych. Dzisiaj, mimo że klub znów gra w I lidze, to w Bielsku-Białej jest nowoczesny stadion, a i klub funkcjonuje już na znacznie wyższym poziomie organizacyjnym. Sandecja może pójść tym tropem?
Gdybym miał szukać porównań, to wskazałbym bardziej na mój Widzew z początku lat 70-tych. To był wtedy dzielnicowy klub ze stadionem kurnikiem i wszyscy się z niego śmiali. A później okazało się, że jak jest mądry prezes, który potrafi sprowadzić dobrych zawodników, to piłkę na najwyższym poziomie można zrobić wszędzie. Trzeba mieć przede wszystkim pomysł, zasady, trzeba umieć liczyć, żeby dobrze kalkulować budżet.
Jako PZPN pomożemy Sandecji przygotować się do wymogów ekstraklasy
Trzeba umiejętnie budować zespół i wygrywać mecze na boisku. Dlaczego zatem w Nowym Sączu ma się nie udać? Oglądałem niedawno mecz Sandecji z GKS-em Katowice. I zobaczyłem zespół, który był po prostu lepszy pod każdym względem - taktycznym, piłkarskim, przygotowania fizycznego.
Piłkarze trochę wyprzedzili działaczy pod względem przygotowania do ekstraklasy. Jesienią Sandecja będzie musiała grać poza Sączem, by wrócić dopiero wiosną.
Mogę zapewnić, że jako PZPN pomożemy Sandecji przygotować się do wymogów ekstraklasy pod wieloma względami. Jeśli ktoś pierwszy raz w historii awansował do ekstraklasy, to zasługuje na taką pomoc związku. Oczywiście, lepiej byłoby, gdyby już dzisiaj w Nowym Sączu stał piękny stadion, który spełnia wymogi ekstraklasy, bo Sandecja powinna grać przede wszystkim dla miejscowych kibiców.
Dla piłkarzy na pewno lepiej byłoby grać w domu. Zobaczymy, gdzie ostatecznie drużyna spędzi jesień, ale myślę, że zawodnicy sobie poradzą. Władze czeka natomiast dużo pracy i jestem pewien, że ze sprawami infrastrukturalnymi też sobie dadzą radę. Takie mamy czasy, że trzeba spełniać odpowiednie wymogi .
Sandecja już wygrała I ligę, ale rywalizacja w niej jest w tym sezonie niezwykle pasjonująca. To chyba pokazuje, że nawet w normalnym systemie ligowym, bez podziału na grupy, emocje mogą być do samego końca.
My w Polsce lubimy się kłócić i żyć sztucznymi tematami. Czasami zastanawiam się, jaki system byłby odpowiedni, żeby nie było polemik. Pół żartem, pół serio można powiedzieć, że chyba najlepszy byłby taki system, w którym po każdej kolejce anulowałoby się wszystkim punkty. Wtedy wszyscy graliby do samego końca o mistrzostwo. Sama idea ligi jest natomiast taka, że co tydzień toczy się normalna walka. W każdej lidze są lepsi i gorsi.
Musi być czas na testowanie młodych zawodników. Moim zdaniem mówienie, że system rozgrywek może podnieść ich poziom, to jest jakaś bzdura. Poziom podnoszą trenerzy, zawodnicy, dobra taktyka. I liga w tym sezonie rzeczywiście pokazuje, że nie trzeba specjalnie kombinować, żeby emocje towarzyszyły rywalizacji do samego końca.
Wracając do Sandecji. Myśli Pan, że ten zespół potrzebuje znaczących wzmocnień, żeby na dłużej zagościć w ekstraklasie?
Jestem zdania, że drużyny się nie kupuje, a buduje. Skoro Sandecja wygrała I ligę, to sprowadzenie dwóch, trzech dobrych, doświadczonych piłkarzy powinno wystarczyć. Proszę popatrzeć jak wygląda nasza ekstraklasa. Gdybyśmy dzisiaj wyjęli np. z Legii tylko trzech, czterech najlepszych piłkarzy, to czy ona różniłaby się tak znacząco od reszty? Wyjmijmy z Legii tylko Radovicia i Odjidję-Ofoe, a zacznie być problem z wygrywaniem meczów.
Okazało się, że sumienna praca trenera Mroczkowskiego przyniosła sukces
Tak samo można powiedzieć praktycznie o każdym zespole. Polska liga pod tym względem jest specyficzna. W najsilniejszych ligach pomiędzy pierwszą, a ostatnią drużyną na koniec sezonu jest około 70 punktów różnicy. U nas około 20. Dla Sandecji ekstraklasa będzie na początku wielką atrakcją, będzie wielki entuzjazm. Z czasem wyjdzie jednak prawdziwa wartość drużyny i wierzę, że w Nowym Sączu sobie na tym szczeblu poradzą.
Przyjedzie Pan na mecz Sandecji w nowym sezonie?
Na sto procent!