Brakuje lekarzy. "Rzeka chorych" zaleje lewobrzeże
Zdroje: Izba przyjęć chorób wewnętrznych działa tylko w tygodniu i do godz. 15
W lutym kończą się pięcioletnie kontrakty lekarzy. Na wszystkie oddziały w szpitalu w Zdrojach zostały ogłoszone konkursy. Jak podał dr n. med. Paweł Gonerko, zastępca dyrektora ds. lecznictwa tej placówki, od obecnej kadry Oddziału Chorób Wewnętrznych wpłynęło za mało ofert.
- Zawsze z nadzieją można powiedzieć, że do końca lutego zostało jeszcze kilka dni i być może coś się zmieni i pojawią się chętni lekarze, by u nas pracować. Biorąc jednak pod uwagę, że musimy zabezpieczyć prawidłowo pacjentów, już w czwartek podjąłem decyzję i powiadomiłem o tym wojewodę i urząd marszałkowski a także pogotowie i Narodowy Fundusz Zdrowia, że w naszym Oddziale Chorób Wewnętrznych przechodzimy na tzw. tryb planowy pracy - informuje dr n. med. Paweł Gonerko. - Pozostałe oddziały i izby przyjęć szpitala Zdroje pracują normalnie.
Taki tryb obowiązuje od piątku 24 lutego. To oznacza, że Izba Przyjęć w zakresie chorób wewnętrznych pracuje tylko w dni powszednie, od godz. 8 do 15. Poza tymi godzinami - nie. Wtedy, niestety, obciążone zostają inne oddziały interny w mieście.
- To jednak i tak mniejszy problem niż gdybyśmy całkiem zawiesili działalność, ponieważ oddział będzie funkcjonował normalnie, zapewniając pacjentom całodobową opiekę - zapewnia dr Gonerko. - Dzięki takiemu rozwiązaniu zostawiamy sobie miesiąc na działania, szukanie lekarzy i walkę o to, by coś zmienić, by tych lekarzy zachęcić do pracy u nas. Należy zauważyć, dlaczego mamy problemy ze znalezieniem kadry. Lekarzy zaczyna coraz bardziej brakować, jest za mało internistów, a ci którzy są potencjalnie zainteresowani pracą pytają, czy poza interną mogą rozwijać się dalej. Tu pojawia się kolejny kłopot - od lat nie możemy uruchomić w Zdrojach specjalistyki przy internie jako pododdziału. Walczymy o to w NFZ. W ciągu najbliższego miesiąca na pewno podczas wielu spotkań ten temat też będzie podnoszony.
- Decyzja o przejściu w tryb planowy pracy bardzo obciąży inne oddziały wewnętrzne w mieście - ostrzega lek. med. Marek Sell, konsultant wojewódzki w dziedzinie chorób wewnętrznych. - To niewyobrażalne, by ta „rzeka chorych” po południu i w weekendy pomieściła się na łóżkach, które teraz są.
- My i tak w Zdunowie, które jest najbliżej Zdrojów, mamy dostawki, dlatego pacjenci z nagłych wypadków będą prawdopodobnie od razu wiezieni na lewobrzeże. Nie wyobrażam sobie, by pojawili się w Zdunowie, to będzie koszmar - mówi z przejęciem lek. med. Marek Sell, konsultant wojewódzki w dziedzinie chorób wewnętrznych. - I tak przyjmujemy część pacjentów z Goleniowa i Stargardu, a także z os. Bukowego, Majowego, Zdrojów i pacjentów z lewobrzeża kierowanych na pulmunologię w ciężkim stanie i tych, których stan uniemożliwia odesłanie ich do domu bądź innego szpitala.
Konsultant przekonuje, że planowy tryb pracy oddziału w Zdrojach to fatalne wyjście, bo pomoc zostanie udzielona tylko pacjentom leżącym na oddziale, a karetki będą rozwozić chorych do innych placówek.
Dlaczego jest tak mało internistów? Kiedyś leczyli oni większość chorób kardiologicznych, związanych z ciśnieniem, cukrzycą, obecnie nawet z podstawowym schorzeniem chorzy kierowani są do specjalistów z pominięciem internisty.
- Jedno to pomijanie internistów, drugie to możliwość pracy dla nich - kontynuuje lek. med. Marek Sell. - Nie ma już w ogóle poradni specjalistycznych chorób wewnętrznych, NFZ ich nie kontraktuje, choć jako konsultanci występujemy o to od wielu lat.
Lekarze wolą więc wąskie specjalizacje, które są bardziej rentowne. Obecnie jest 217 wolnych miejsc szkoleniowych na internę, chętnych jest tylko kilka osób w sesji.
- Problem braku internistów nie występuje tylko w szpitalu w Zdrojach, jest obecny także w województwie, w kraju - kończy konsultant. Szpitale ratują się jak mogą, by zapewnić obsadę. Zdarzały się też przypadki, w których szpital zawieszał działalność z powodu braku internistów.