Bramkarz Korony Zbigniew Małkowski , specjalista od… matematyki [ROZMOWA]
- Ważne jest to, żeby się odpowiednio prowadzić i mieć szczęśliwą rodzinę, bo bez niej nie byłoby spokojnej głowy - mówi 38-letni bramkarz grającej w ekstraklasie piłki nożnej Zbigniew Małkowski, który ostatnio imponuje formą
Po przyjściu trenera Macieja Bartoszka widać zmianę stylu gry Korony. Jak to wygląda z perspektywy bramkarza?
Przede wszystkim zmieniło się ustawienie. Gramy na dwóch defensywnych pomocników i daje nam to większy spokój w tyłach. Przeciwnik nie stwarza już tylu sytuacji, albo tak łatwo nie dochodzi do sytuacji, jak było do tej pory.
Wiele osób, również byli reprezentanci Polski, było pod wrażeniem waszej postawy w meczu z Pogonią Szczecin, wygranym 4:1. Macie tak duże możliwości, czy działa tu jeszcze element zaskoczenia?
My jako zespół naprawdę mamy wysokie umiejętności. Dochodzi do tego jeszcze przełamanie nieszczęsnej passy sześciu porażek, przyjście nowego trenera oraz inne ustawienie drużyny. To może cieszyć, bo - jak już powiedziałem - umiejętności mamy duże. Czy działa tu zaskoczenie? Myślę, że nie. Gdyby tak było, to wyglądałoby na to, że poszczególni trenerzy nie odrabiają pracy domowej. A wracając do meczu z Pogonią, nie tylko kibice, ale również komentatorzy Canal+ też są pod wrażeniem tego spotkania. Ci, którzy komentowali to spotkanie mówili, że ciężko było im zasnąć, bo tak im się ten mecz podobał.
Czy Nabil Aankour i Vanja Marković na treningach też strzelają Ci tak efektowne gole?
Nabil podobne bramki zdobywa seryjnie na treningach, a Vanja nie uderza lewą noga, tylko wszystko przekłada na prawą. A że tutaj zdecydował się na uderzenie lewą, to tylko szacunek dla niego.
W sobotę czeka Was wyjazdowe spotkanie z Piastem Gliwice. Jedziecie podtrzymać zwycięska passę?
Na pewno. Apetyty rosną w miarę jedzenia. Tym bardziej, że do tej pory, jak się spotykało kibiców w mieście, to słyszało się słowa: „to co, udało się wygrać”. Teraz możemy powiedzieć ze 100-procentową świadomością, że te trzy ostatnie zwycięstwa, które odnieśliśmy, były zasłużone. Możemy się cieszyć zarówno z punktów, jak i stylu, w jakim je odnieśliśmy. Już nie można powiedzieć, że coś nam się udało. Po prostu na te wygrane zasłużyliśmy.
Jakie masz wspomnienia z potyczek z Piastem?
Pozytywne. Jak grałem, to uzyskiwaliśmy tam dobre wyniki. Ostatnio udało się nawet obronić rzut karny, więc jestem optymistą przed kolejnym pojedynkiem z Piastem. Oby udało się podtrzymać dobrą passę.
Trochę czekałeś na to, żeby w tym sezonie wejść do bramki i zostać numerem jeden. Patrząc na Twoją dyspozycję, można powiedzieć, że nie zamierzasz oddać tego miejsca kolegom.
Ja mam taki charakter, że jak już poczuję „krew”, to staram się nie odpuszczać. Mam też taki charakter, że nigdy się nie poddaję. Staram się przezwyciężać przeciwności losu, które napotykam i cały czas iść do przodu.
Z końcem 2016 roku kończy Ci się umowa z Koroną.
Tak.
I pewnie masz nadzieję, że zostanie przedłużona.
Na dzień dzisiejszy skupiam się na pracy. W tej chwili najważniejsze są trzy ostatnie mecze w tej rundzie. Rozmowy kontraktowe prowadzi mój menedżer, ja się tym nie zajmuję. Wyłączyłem się z tego i skupiam się w stu procentach na grze i treningach.
O Tobie można powiedzieć, że jesteś jak wino. Im starszy, tym lepszy. Co robić, żeby w wieku 38 lat utrzymywać taka formę i zbierać tak dobre recenzje w ekstraklasie?
Trzeba dobrze się prowadzić, odpowiednio odżywiać. To jest bardzo ważne. Do tego dochodzi jeszcze szczęśliwa rodzina, bo bez niej nie byłoby spokojnej głowy. To nie tylko dbanie o siebie sensie fizycznym, czy dietetycznym, ale również psychicznym. Głowa też ma tutaj duże znaczenie.
W jakim wieku są już Wasze pociechy?
Dzieci szybko rosną. Julka ma 11 lat, a Sebastian 8 lat.
To po treningach masz pewnie sporo obowiązków.
Wychodząc z klubu nie mam czasu, żeby myśleć o głupotach. Trzeba przypilnować dzieci w odrabianiu lekcji, zawieźć na dodatkowe zajęcia. Można powiedzieć, że całe popołudnie z małżonką mamy wypełnione. Odrabianie lekcji przez nasze pociechy kończy się czasem o 21. Mało mamy nawet czasu dla siebie, bo popołudnia są poświęcone dzieciom.
Ty pomagasz w przedmiotach ścisłych, czy humanistycznych?
Ja bardziej zajmuję się matematyką, a żona jest typem humanistki. Dzieci są w drugiej i piątej klasie, więc ja pilnuję matematyki, żona polskiego, przyrody, historii. Angielskim zajmują się same dzieciaki, bo zależy nam na tym, żeby dzieci uczyły się też samodzielności.