Narodowi populiści w innych krajach już żądają podobnych referendów - mówi Radosław Sikorski, były minister spraw zagranicznych
Brytyjczycy rozpoczęli proces, który jeszcze nie wiadomo, czym się skończy.
Nacjonalistom nie wystarcza wyobraźni. Uważają się za wyjątkowych i dla nich naturalnym stanem rzeczy jest, że inni są wspólnotowi, altruistyczni, a oni mogą grać wyłącznie na siebie. Tylko tak nie chce być w realnym życiu. Nacjonalizm budzi inne nacjonalizmy, a na końcu wszyscy tracą.
Ano właśnie, czy przeciętny Brytyjczyk straci czy zyska na wyjściu z UE?
Odnoszę wrażenie, że ludzie, którzy głosowali za wyjściem Wielkiej Brytanii z Unii Europejskiej, nie kierowali się motywacjami ekonomicznymi. Głosowali w poczuciu zagrożonej tożsamości, a także ze względu na zbyt wysoką - ich zdaniem - imigrację z reszty krajów Unii Europejskiej, w której to my, Polacy, byliśmy - pamiętajmy o tym - największą częścią. To podobna dynamika polityczna i retoryka, co uruchomiona w Polsce przez narodowych populistów.
850 tys. Polaków mieszka na Wyspach. Co z nimi? Będą musieli wrócić do Polski?
Uważam, że Wielka Brytania jest krajem cywilizowanym i nie naruszy praw nabytych.
Brytyjczycy wpłacali do unijnej kasy duże pieniądze, teraz przeznaczą więcej na siebie?
Wszyscy na tym stracą. Jeśli Brytyjczycy będą poza wolnym rynkiem, a chyba to nieuniknione, bo tylko wtedy odzyskają kontrolę nad imigracją z UE, wtedy zaoszczędzą na składce, ale stracą, bo będą musieli płacić cła.
A może winna temu jest również Unia Europejska? Z rozbuchaną biurokracją i wtrącaniem się w zbyt wiele spraw?
Wyłączenie z przynależności do strefy euro, wyłączenie z przynależności do strefy Schengen, wyłączenia z polityki wewnętrznej. Nowy układ, który zapewni płatności socjalne dla rodowitych Brytyjczyków, a inne dla pozostałych, ale to nie może być tak, że 27 krajów musi dostosować się do jednego! Decyzje podejmuje się wspólnie i one są zawsze kompromisem. Problem tkwił w czymś innym - te kompromisy nie były bronione przez polityków europejskich, tylko - jak u nas - dominującą narracją była walka z Brukselą na rzecz celów czysto narodowych. Teraz widzimy, jak się taka logika kończy.
Spodziewa się Pan efektu domina po wystąpieniu Wielkiej Brytanii z UE?
Narodowi populiści w innych krajach: Marine Le Pen we Francji czy Geert Wilders w Holandii, już żądają podobnych referendów. Siły eurofobiczne dostały wiatr w żagle. Tym, który dziś najszerzej się uśmiecha, jest z pewnością prezydent Putin.