Broniarz: Czy będzie strajk w szkołach? Decyzja należy do nauczycieli
W czasach mojej młodości wszyscy jeździliśmy maluchami, korzystaliśmy z pralki frani. Dziś jeździmy nowszymi samochodami, każdy chce prać w automacie. Dlaczego więc nasze dzieci chcemy zapędzać do szkoły z innej epoki? - w rozmowie z Dziennikiem Zachodnim komentuje Sławomir Broniarz, szef Związku Nauczycielstwa Polskiego.
W wtorek w sejmie odbędzie się pierwsze czytanie ustaw wprowadzających reformę oświaty. To krok do przodu ze strony MEN. Czy ZNP również wykona kolejny ruch? Czy strajk w szkołach jest realny? Na początku grudnia odbędzie się posiedzenie zarządu głównego w Warszawie. Macie na ten temat na nim dyskutować.
Coraz bliżej strajku
ZNP w sporze zbiorowym
Strajk oczywiście jest wpisany w ustawę o rozwiązywaniu sporów zbiorowych. Żeby był legalny i nie narażał nikogo na konsekwencje prawne, musi być zorganizowany zgodnie z procedurami. Natomiast o tym, czy będzie on realny, nie decyduje ZNP, a sami nauczyciele. My - zarząd główny ZNP - jesteśmy do niego gotowi. Jednak czekamy na reakcję nauczycieli. Bo proszę pamiętać, że to nauczyciele mają być wykonawcami strajku. Dlatego w szkołach musi zostać przeprowadzone referendum. Jeżeli ono wykaże, że nauczyciele nie są zainteresowani taką formą protestu, to siłą rzeczy zarząd główny ZNP nie podejmie decyzji o strajku (by w ogóle mógł się odbyć potrzeba co najmniej 50 proc. popracia – przyp. red).
Kiedy takie referendum miałoby mieć miejsce?
W takich sprawach pośpiech nie jest dobrym doradcą. Nikt nas nie zmusza, abyśmy galopowali. Proszę pamiętać, że ustawa zacznie funkcjonować od 1 września, zaś samorządy mają czas na podjęcie decyzji co dalej ronić do końca marca. Dopiero po tym terminie, jeśli będzie to konieczne, sprawa będzie mogła ulec przyspieszeniu. Natomiast jeżeli można mówić o takich radykalnych działaniach, to będą one wynikały z trzech przesłanek – nastrojów w gimnazjach, akceptacji ze strony rodziców i poparcia samorządowego. Jeżeli te elementy zgrają się, to powinniśmy być pewni, że do strajku może dojść.
A jak pan ocenia nastroje wokół reformy?
Wśród nauczycieli gimnazjów narasta chęć, nawet nie jednodniowego, a dłuższego strajku. Mam nadzieję, że nie są to tylko werbalne zapewnienia. Że zostaną one poparte działaniem w momencie, gdy taka potrzeba rzeczywiście zaistnieje. Że zobaczymy to w wynikach referendum. Ale proszę pamiętać, że naszym celem jest również przekonanie rodziców, że to co się dzieje, nie może być pozostawione wyłącznie nauczycielom. Bo poza zagrożeniem utraty miejsc pracy reforma w sposób zdecydowanie bardziej dotkliwy uderzy w dzieci. Szczególnie na terenach wiejskich i mniej zurbanizowanych, gdzie odległości między szkołami są duże i liczba potencjalnych gimnazjów może powodować perturbacje w organizacji nowej sieci szkół.
W zeszłym tygodniu Rada Miasta w Chorzowie podjęła uchwałę intencyjną w sprawie sprzeciwu wobec zmian w edukacji. Nie wszystkim mieszkańcom ich decyzja przypadła do gustu. W komentarzach dość krytycznie odnieśli się do niej dość krytycznie. To dowód, że nastroje wokół reformy są podzielone.
Nieraz rodzice nie mają pełnej wiedzy na temat planowanych zmian. Niekoniecznie interesują się nimi. Bądź też, z racji uwarunkowań pokoleniowych, gdy sami skończyli 8-letnią szkołę podstawową, uważają, że ich dzieci też powinny. Ale to jest kuriozalne myślenie. W czasach mojej młodości wszyscy jeździliśmy maluchami, korzystaliśmy z pralki frani. Dziś jeździmy innymi samochodami, każdy chce prac w automacie. Dlaczego więc nasze dzieci chcemy zapędzać do szkoły z innej epoki. Problem polega na tym, że rodzice w istotny sposób zmienią swoje zdanie, kiedy zobaczą obwody szkolne. Samorządy stoją przed bardzo trudnym zadaniem. Reforma nie pozwoli spełnić oczekiwań wszystkich rodziców, którzy chcą aby ich dziecko chodziło do szkoły znajdującej się pod domem.
Ale takie informacje poznamy dopiero w pierwszych dniach kwietnia. Samorządy na stworzenie nowej sieci szkół mają czas do końca marca. To nie za późno?
To nie będzie tak późno. Wiele samorządów już pracuje na taką siecią, konsultuje różne opcje, rozwiązania i ma robocze projekty. Animozje wokół nich już rosną, a przecież jeszcze nikt w pełni nie zabrał się za ich tworzenie.