Brudny śnieg z solą może skazić wody Kryniczanki
Mieszkańcy Krynicy-Zdroju obawiają się, że roztopy spowodują skażenie gleby i wody w rzece. Urzędnicy przekonują, że w hałdach nie ma soli, więc uzdrowisku nie grozi katastrofa ekologiczna
Zwały brudnego śniegu, zawierającego sól i piach z ulic, zalegają nad potokiem Kryniczanka w okolicach ul. Krótkiej w Krynicy-Zdroju. Meteorolodzy zapowiadają roztopy, więc mieszkańcy uzdrowiska obawiają się skażenia wody i gleby. Do naszej redakcji dotarł alarmujący e-mail. Także osoby mieszkające w pobliżu potoku zauważają problem.
- Mimo że większość śniegu już stopniała, to wciąż jest to tykająca bomba ekologiczna - uważa pan Mateusz, mieszkaniec ul. Krótkiej. - W tych hałdach jest sól, którą posypywano oblodzone drogi. To wszystko trafi do potoku.
Jadwiga Pach: Brudny śnieg można składować nie bliżej niż 50 metrów od potoku
Andrzej Dobrzański, prezes Miejskiego Przedsiębiorstwa Gospodarki Komunalnej w Krynicy-Zdroju, uspokaja: - Żadna z firm, która na nasze zlecenie wywoziła śnieg odgarnięty z ulic, nie zwoziła go nad Kryniczankę. Mieszkańcy nie muszą się martwić skażeniem wody - dodaje.
Przywozili nocą
Śnieg nad potok Kryniczanka zwożony był w styczniu. Mieszkańcy zauważyli, że hałdy rosły nocą.
- Nie wiem, kto go przywoził, ale robił to wieczorem. Jestem jednak pewien, że śnieg ten zawiera sól, która ma negatywny wpływ na jakość wody oraz na roślinność - podkreśla pan Mateusz. Jako jedyny odważył się wypowiedzieć dla mediów, choć nie chciał podać swojego nazwiska. - Uważam, że składowanie zanieczyszczonego śniegu przy potoku może mieć zgubny wpływ na nasze cenne wody mineralne - dodaje.
Jednak nikt z mieszkających w pobliżu Kryniczanki nie zdecydował się powiadomić strażników miejskich. Służby sprawą zainteresowały się dopiero po interwencji mediów.
- Niestety, jest już za późno. Gdyby ktoś dał znać w połowie stycznia, jak śnieg tam dowożono, to bez problemu ustalilibyśmy, kto to zrobił - wyjaśnia Piotr Szyszka, komendant Straży Miejskiej w Krynicy. - Teraz będzie trudno cokolwiek ustalić. Nie mamy też pewności, czy śnieg jest zanieczyszczony.
Komendant Szyszka dodaje, że strażnicy zrobili już pierwsze ustalenia. Wynika z nich, że to nie gminna spółka odpowiadająca za zimowe utrzymanie dróg przywiozła śnieg nad potok.
- Może on pochodzić z bocznych uliczek albo z chodników sprzed sanatoriów - podejrzewa Szyszka.
Trzy składowiska
Podobne podejrzenia ma prezes MPGK w Krynicy. Andrzej Dobrzański zaznacza, że tegoroczne opady śniegu dały się we znaki nie tylko gminnej spółce, ale także właścicielom prywatnych posesji. Gmina Krynica tylko w styczniu na zimowe utrzymanie dróg i wywóz śniegu wydała 417 tys. zł z puli 1,2 mln zł zabezpieczonej na ten cel.
Dobrzański nie ukrywa, że to kierowana przez niego spółka przywiozła nad potok śnieg, ale na pewno był on czysty - pozbawiony soli czy substancji ropopochodnych. - Zebrano go nie z ulicy, ale z terenu Zespołu Szkół Ponadgimnazjalnych, więc mogliśmy to zrobić - twierdzi prezes. - Zalegał on na chodnikach i na boisku.
Nie ma co panikować
Gminna spółka ma trzy wyznaczone miejsca, w których składuje śnieg zebrany z ulic uzdrowiska. Jeden jest w Czarnym Potoku, drugi przy bazie MPGK, trzeci na terenie nieczynnego już wysypiska śmieci.
- Wszystkie daleko od jakichkolwiek cieków wodnych - zapewnia prezes Dobrzański. - Mamy nad nimi nadzór, bo po roztopach odzyskujemy wysypany zimą żwir i wykorzystujemy go jako podsypkę pod drogi dojazdowe. Czasem w ten sposób otrzymujemy kilkaset ton materiału - podkreśla.
Mimo tych wyjaśnień sprawą zalegającego nad Kryni-czanką śniegu zajmie się nowosądecka delegatura Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska.
- Zgodnie z prawem wodnym zabronione jest spławianie do wód śniegu z terenów zanieczyszczonych, czyli z centrów miast, terenów przemysłowych czy dróg o dużym natężeniu ruchu i parkingów - wyjaśnia Jadwiga Pach, kierownik WIOŚ w Nowym Sączu.
Dodaje, że taki śnieg powinien być składowany minimum 50 metrów od brzegu wody. - Tylko świeży śnieg może być składowany w pobliżu potoku - dodaje kierowniczka WIOŚ.