Budowa autostrady A1 zmierza ku końcowi. Trzy odcinki w tym roku
Jeszcze w tym roku mają być gotowe trzy nowe odcinki autostrady A1. Inwestycji nie zatrzymała, ani nawet nie spowolniła, pandemia. Podróż w góry celowo spowolnił za to... odcinkowy pomiar prędkości na A1
Nic nie trwa wiecznie, także budowa autostrady A1. Na budowanym od kilku lat, 81-kilometrowym odcinku między Częstochową i Tuszynem, jeszcze w tym roku gotowe będą trzy odcinki A1 o długości prawie 40 km. Tam będziemy już jeździć pełnowymiarową, trzypasową betonową autostradą.
Budowa 81-kilometrowego odcinka autostrady A1 w województwach śląskim i łódzkim to kluczowa inwestycja w Polsce. Tyle kilometrów brakuje bowiem, by cała autostrada A1 była kompletna, czyli by w zależności od tempa jazdy w ponad pięć godzin dało się pokonać Polskę znad morza do granicy z Czechami.
Całą inwestycję już na początku podzielono na pięć odcinków. Jeden znajduje się na terenie województwa śląskiego, cztery w Łódzkiem.
A1 w Śląskiem dopiero w 2022 roku
W Śląskiem trwa budowa 17-kilometrowego odcinka autostrady od Częstochowy do granicy z województwem łódzkim. W tym przypadku, na oddanie całej inwestycji musimy jednak poczekać do połowy przyszłego roku.
- Zgodnie z harmonogramem autostrada A1 ma być gotowa w czerwcu 2022 roku - potwierdza Marek Prusak, rzecznik GDDKiA w Katowicach.
Na razie ruch pod koniec roku został przekierowany w całości na nową, betonową jezdnię i odbywa się po dwóch pasach w każdym kierunku.
To możliwe, bo nowe jezdnie betonowej autostrady od Częstochowy do Tuszyna są szersze od wcześniej wybudowanych do Częstochowy. Nowe jezdnie będą miały po trzy, a nie po dwa, jak wcześniejsze, pasy ruchu plus pas awaryjny. A to oznacza, że dało się tam wygospodarować cztery pasy.
Rewolucja autostradowa w Łódzkiem
Jednak prawdziwa rewolucja, jeśli chodzi zakończenie budowy A1, szykuje się w tym roku na kilku odcinkach budowanych w Łódzkiem. Na cztery budowane tam odcinki, jeszcze w tym roku zakończone mają być trzy.
- Rzeczywiście takie są plany. Zgodnie z zapisami kontraktowymi, we wrześniu będzie gotowy odcinek A oraz D. Do tego, tempo prac na to wskazuje, że prawdopodobnie w grudniu tego roku zostanie oddany kolejny odcinek - C od węzła Kamieńsk do węzła Radomsko - powiedział nam Maciej Zalewski, rzecznik GDDKiA w Łodzi.
Co to oznacza dla kierowców? Już od granicy województwa śląskiego z łódzkim będziemy mieli do dyspozycji trzypasową betonową autostradę aż przez prawie 24 kilometry. Potem 24 kilometry jeszcze po placu budowy od węzła Kamieńsk do węzła Piotrków Trybunalski Południe, i potem ponownie wjedziemy na gotową autostradę A1, którą już bez utrudnień, dojedziemy nad morze.
Najbardziej zaawansowany jest odcinek budowany przez konsorcjum Strabag i Budimex (odcinek A). Ten zostanie oddany prawdopodobnie we wrześniu przyszłego roku, a być może nawet wcześniej. Ta cześć budowanej A1 ma 15,84 km długości. Budowa kosztuje 478,8 mln zł.
Najmniej zaawansowany, ale szybko budowany
Najmniej zaawansowany odcinek to tzw. odcinek B. Buduje go firma Mirbud. To część A1 od węzła Piotrków Trybunalski Południe do węzła Kamieńsk. Najmniejsze zaawansowanie nie oznacza jednak najmniejszego tempa prac.
- Wprost przeciwnie. Firma ma bardzo duże tempo, jednak w tym przypadku umowę na ten odcinek podpisaliśmy około dziewięciu miesięcy później, niż z pozostałymi firmami, stąd mniejsze zaawansowanie. Jednak jeśli chodzi o tempo prac uważamy, ze jest spore - dodaje Maciej Zalewski.
Mirbud już udostępnił kierowcom cztery kilometry nowej, betonowej jezdni. Jednak ruch odbywa się tam po jednym pasie w każdym kierunku. W ciągu kilku miesięcy z pewnością pojedziemy kolejnymi ponad siedmioma kilometrami nowej jezdni.
- Wykonawca już zadeklarował, że nie będzie korzystał z przerwy zimowej, co także miało wpływ na tempo prac - chwali Mirbud rzecznik łódzkiej GDDKiA.
To będzie ostatni odcinek A1 w Polsce
Warto dodać, że właśnie ten nieco ponad 24-kilometrowy odcinek, będzie ostatnią częścią autostrady A1 budowanej w Polsce. Kontraktowo ma być gotowy dopiero w 2023 roku, jednak nie można wykluczyć, gdyby tak dobre tempo prac zostało zachowane, że trasa w tym miejscu będzie gotowa jeszcze w 2022 roku.
A to oznaczałoby, że autostrada A1 w Polsce jest już kompletna. Kierowcy będą mieli do dyspozycji ponad 564 km najwyższej klasy drogi z północy na południe.
Tymczasem, choć budowa autostrady A1 w województwach śląskim i łódzkim ma dobre tempo i kierowcy praktycznie na całym odcinku, na którym budowana jest trasa (wyjątkiem jest fragment odcinka budowanego przez Mirbud w Łódzkiem) jeżdżą już po nowej, betonowej jezdni A1.
Na oddanej do użytku przed końcem ubiegłego roku jezdni udało się wygospodarować dla kierowców po dwa pasy ruchu w każdym kierunku. Nowa droga, biegnąca po śladzie dawnej gierkówki, okazała się dla kierowców na tyle „przyjazna”, że bardzo wielu z nich, pomimo, iż udostępniona im nowa jezdnia jest wciaż placem budowy, mocniej wciskało pedał gazu. Przekroczeń prędkosci było tak wiele, że wykonawcy wraz z Generalną Dyrekcją Dróg Krajowych i Autostrad wnioskowali do Inspekcji Transportu Drogowego o zainstalowanie, na budowanym odcinku A1, odcinkowego pomiaru prędkości. To jest pierwszy przypadek w Polsce, gdy na budowanej wciąż autostradzie, Inspekcja Transportu Drogowego zamontowała urządzenia do odcinkowego pomiaru prędkości.
Kierowcy, nie bacząc na to, że A1 między Częstochową i Tuszynem to wciąż plac budowy, jeździli tam jakby droga była już pełnoprawną autostradą. Niektóre firmy budujące autostradę obawiały się tam o życie swoich pracowników. Zainwestowały nawet we własne mierniki prędkości. Jak mówił nam w sierpniu ubiegłego roku rzecznik Budimeksu, który buduje w tym miejscu dwa odcinki A1 - była to bardzo niebezpieczna sytuacja.
- Monitorujemy ruch naszym odcinku budowy A1. Cyklicznie robimy badania dotyczące analizy ruchu. Odnotowujemy bardzo duże przekroczenia prędkości. Rekordzistą jest kierowca, który mknął jednym pasem, miedzy pachołkami, 180 km na godzinę. Nie chcemy, by tam dochodziło do wypadków, jednak głównie na skutek brawury, na tym odcinku było już kilka wypadków śmiertelnych - mówił nam wtedy Michał Wrzosek, rzecznik Budimeksu.
By uniknąć niebezpiecznych zdarzeń, kolizji i wypadków, wykonawcy wnioskowali do GDDKiA o podjęcie działań.
GDDKiA porozumiała się więc z Inspekcją Transportu Drogowego - co zaowocowało uruchomieniem w styczniu odcinkowego pomiaru prędkości na budowanej wciąż autostradzie A1.
Mierzą prędkość na dwóch odcinkach
Prędkość jest mierzona i analizowana przez specjalny system na dwóch odcinkach - między Tuszynem i Piotrkowem Trybunalskim - około 16 km oraz między Częstochową i Kamieńskiem. Ten ostatni, to najdłuższy odcinkowy pomiar prędkości w Polsce, bo prędkość jest mierzona kierowcom aż na 41 kilometrach. Na obu odcinkach obowiązuje obecnie ograniczenie prędkości do 70 km/h. Niestety, dość szybko i boleśnie kierowcy przekonali się, że nie warto przekraczać obowiązującego na A1 w tych miejscach ograniczenia prędkości.
Na śląskim odcinku A1, gdzie urządzenia zaczynają pomiar prędkości tuż za obwodnicą Częstochowy - tylko w czasie weekendu, kiedy to uruchomiono tam odcinkowy pomiar prędkości - kamery zarejestrowały ponad trzy tysiące przekroczeń prędkości, dokładnie - 3039.
Na łódzkim, 16-km odcinku tylko pierwszego dnia posypało się 1300 mandatów.
- To są przerażające dane i świadczą o wyjątkowym braku rozsądku kierowców, podróżujących po budowanej wciąż autostradzie - mówi Monika Niżniak, rzeczniczka Głównego Inspektoratu Transportu Drogowego. - Kierowcom brakuje przewidywania konsekwencji zbyt szybkiej jazdy po placu budowy, jakim wciąż jest ta autostrada - mówi.
Dynamika wykroczeń na A1 zaczęła w końcu spadać
W pierwszych dniach liczba zanotowanych wykroczeń wzrastała bardzo dynamicznie. Coś się jednak wciągu ostatnich dni zmieniło…
- Ta dynamika zaczęła spadać, zwłaszcza na łódzkim odcinku. Myślę, że kierowcy uświadomili sobie, że nie warto się tam spieszyć. Duża tym rola mediów, które bardzo wiele mówiły o zamontowanym na A1 systemie do odcinkowego pomiaru prędkości. Sądzimy, że kierowcy wiedząc, że został tam zainstalowany, będą tam zdejmowali nogę z gazu - ma nadzieję Monika Niżniak.
Na razie kierowcom nie pozostaje nic innego, jak zdjęcie nogi z gazu, choć piękna, betonowa autostrada kusi. Zwłaszcza, że prawie na całym odcinku między Częstochową i Tuszynem możemy już jechać nową betonową jezdnią, na której kierowcy mają do dyspozycji po dwa pasy ruchu w każdym kierunku.
Jak twierdzą przedstawiciele Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad, wprowadzone na budowanej wciąż autostradzie, rozwiązanie będzie obowiązywało do chwili oddania do użytkowania gotowych, w pełni funkcjonalnych fragmentów autostrady A1 o dwóch jezdniach po trzy pasy ruchu każda. Wtedy urzadzenia mierzące prędkość znikną z A1.