Budujmy hotele dla owadów. One pozwolą przetrwać ludziom. Przemysław Grządziel z Przemyśla chce ruszyć do szkół z akcją edukacyjną
Kwiaty zapylane są nie tylko przez pszczoły, ale również dzięki pracy wielu innych owadów. Postęp cywilizacyjny powoduje, że mają one coraz mniej miejsc, na zbudowanie dla siebie bezpiecznych schronień. - Budujmy hotele dla owadów — zachęca Przemysław Grządziel, kierownik schroniska dla bezdomnych zwierząt w Orzechowcach koło Przemyśla.
Pierwszy gość zamurował sobie apartament już drugiego dnia od postawienia nieukończonego jeszcze hotelika — melduje na Facebooku pan Przemek.
Człowiek z „psią duszą”, ale też z „kocią duszą”, jak mawia wielu jego przyjaciół. Przemyskim schroniskiem kieruje od kilku lat. Zorganizował wiele oryginalnych akcji pomocy dla swoich czworonożnych przyjaciół. Przyszedł czas na owady.
„Kiedy pszczoła zniknie z powierzchni ziemi, to człowiekowi pozostaną już najwyżej cztery lata życia” - rzekomo miał twierdzić Albert Einstein. Dlaczego? Bo gdy „nie będzie pszczół, to nie będzie zapylania, nie będzie zapylania, nie będzie roślin, nie będzie roślin, to nie będzie zwierząt”.
Choć nie wiadomo, czy geniusz fizyki rzeczywiście tak powiedział, to teza jest prawdziwa, z tym że nie chodzi tylko o pszczoły, ale również o wiele innych owadów zapylających rośliny. A o ile o pszczołach, zagrożeniach dla nich i ich malejącej populacji mówi się od wielu lat, o tyle o innych owadach zapylających kwiaty o wiele mniej.
***
Na co dzień pan Przemek opiekuje się ponad dwustoma bezdomnymi psami i kotami w schronisku. W domu jest „szczęśliwym sługą czterech kotów i suczki Amelki”. Dokarmia też bezdomne koty bytujące na ulicach.
- Bliskie menu sercu są nie tylko czworonożne futrzaki. Jakiś czas temu zamieszkałem na wsi, raduje mnie codzienny kontakt z przyrodą. Marzyłem o swojej pasiece, ale nasza ukochana wilczurzyca Amelka ma słabość do latających i posiadających żądło stworzonek. Nie przepuści żadnej osie czy pszczole. Dlatego w lodówce trzymam w pogotowiu adrenalinę i steryd, bo użądlenie w przełyk może skończyć się dla niej tragicznie — opowiada.
Nie mógł zorganizować własnej pasieki, dlatego postanowił zbudować hotelik dla innych pożytecznych owadów, które miodu wprawdzie nie dają, ale zapylają kwiaty, wspomagają ich rozwój, niszczą szkodniki.
- Dawniej owady znajdowały schronienie w zakamarkach drewnianej lub glinianej zabudowy, słomianych strzechach, strychach, przestrzeniach między cegłami lub belkami. Współczesne budownictwo, również na wsi, nie daje im takiej możliwości. Ogromna rzesza owadów co roku bezskutecznie szuka miejsc do schronienia i wylęgu — mówi pan Przemek.
Jego owadzi hotel to zbita z desek, złożona na kształt malutkiego domku. W środku jest kilka apartamentów. Każdy urządzony innymi meblami, aby zwabić różne gatunki gości. Mebelki powstają tylko z naturalnych materiałów. To odpowiednio nawiercone gałęzie, puste w środku łodygi, pędy bambusa, rurki trzcinowe, słoma. Mogą być również gałęzie krzewów i drzew, wiklina, szyszki, ale też wytwory cywilizacji, jak choćby cegła dziurawka czy gliniana doniczka.
***
- Im więcej dziurek, skrytek i schowków, tym lepiej. W nich owady będą mogły się schować przed ptakami oraz niesprzyjającymi warunkami pogodowymi, przezimować, złożyć jaja — wymagania owadziej architektury wnętrz tłumaczy pan Przemek.
Ma już bogatą wiedzę o gustach latających owadów. Trzcina i bambus stanowi najlepszy materiał gniazdowy dla pszczoły murarki ogrodowej. Słoma daje schronienie złotookowatym. Cegły dziurawki to mieszkanko dla pszczół samotnic. Nawiercone gałęzie nadają się dla innych pożytecznych zapylaczy. Łodygi krzewów dla bzygów i innych błonkoskrzydłych. Odwrócone i wypełnione sianem doniczki zwabią skorki, którymi żywią się biedronki, biedronki zaś zwalczają mszyce.
- Te owady są w większości bardzo pożyteczne. Wśród nich największą grupą są dzikie pszczoły. Różnią się one od znanych pszczół miodnych tym, że prowadzą samotny tryb życia i nie produkują miodu, ale są też zupełnie niegroźne dla ludzi. W przeciwieństwie do pszczół miodnych zapylają dużo więcej roślin, często rzadkich gatunków — wyjaśnia.
Owadzi hotelik najlepiej ustawić w spokojnym miejscu w ogrodzie. Dla lokatorów bloków pozostaje balkon, ewentualnie dach, o ile administrator się zgodzi. Dobrym miejscem jest działka czy własny warzywnik.
Kto chce może przy okazji zasadzić rośliny, zwłaszcza kwiaty, które wabią określone gatunki owadów. W ogrodach szczególnie pożądane są motyle.
- Hotelik dla owadów może być ciekawym, ładnym a przy tym naturalnym elementem dekoracyjnym i doskonale prezentuje się pośród kwiatów, krzewów oraz drzew — przekonuje. To, jaki będzie wygląd zewnętrzny hotelu, zależy wyłącznie od projektanta. Owadom jest to obojętne.
Osoby, które nie mają zapału do majsterkowania albo z innych powodów nie chcą zbudować własnego domku, mogą gotowe kupić w sklepie.
- Dość późno, dopiero we wrześniu zabrałem się za budowę hotelu. Jednak pomimo tego, już mam sporo lokatorów. W przyszłym roku być może powstaną kolejne. Mam nadzieję, że swoim pomysłem zarażę innych — pan Przemek chce z owadzią akcją ruszyć do szkół.
***
Z wieloma palcówkami ma doskonały kontakt, na co dzień współpracuje z nimi przy organizacji pomocy dla bezdomnych zwierząt. Wie, że takie akcje mają wiele walorów. Jego podopieczni dostają od uczniów karmę, zabawki, budy i inne rzeczy. Ale przy okazji, a może przede wszystkim, dzieci i młodzież uczą się szacunku do zwierząt, odpowiedniego ich traktowania. Podobnie może być z owadzią akcją hotelową.
- Budowanie takich owadzich schronisk może pełnić ważną funkcję dydaktyczną. Warto zachęcić nauczycieli, uczniów i szkoły, aby choćby w ramach zajęć z przyrody lub technicznych wykonały takie domki. Młodszym pomogą nauczyciele. Obserwacja owadów sprawia, że jesteśmy w stanie zrozumieć wiele szczegółów z ich życia i przede wszystkim pozbyć się do nich uprzedzeń. Np. murarka ogrodowa nie jest pszczołą agresywną. Męskie osobniki w ogóle nie posiadają żądeł, natomiast żeńskie mogą użądlić tylko w sytuacji bezpośredniego zagrożenia, na przykład wtedy, gdy zostają przygniecione — tłumaczy pan Przemek.
Jest przekonany, że stawiając owadzi hotelik w ogrodzie czy parku, można propagować wiedzę na temat znaczenia owadów w życiu człowieka, przyczyniać się do ich przetrwania i walczyć z degradacją środowiska.
***
Owadzie hoteliki znane są od lat w zachodniej i północnej Europie, w USA czy Kanadzie. Również w Polsce nie są czymś całkiem nowym. Jednak zna je niewiele osób, a na pewno znacznie mniej niż ule dla pszczół. Zresztą, sporo osób zapewne myśli, że tylko pszczoły zapylają kwiaty, a reszta owadów po prostu sobie lata. Nadrabiamy jednak zaległości.
Od 2013 r. Greenpeace prowadzi w Polsce akcje „Adoptuj pszczołę”. Idea jest prosta. Każdy z nas, po wpłacie dwóch złotych, może zaadoptować jedną pszczołę. Miodną lub dzikożyjącą. W ramach akcji Greenpeace, dzięki pomocy darczyńców, w szesnastu miastach Polski postawił sto hoteli dla owadów zapylających. W Warszawie powstał ogród społecznościowy dla pszczół i ludzi. Odbudowana została pszczela populacja w Przyczynie Dolnej w województwie lubuskim, w której jednej nocy zginęło kilka milionów pszczół.
Wiosną tego roku, w ramach kampanii ekoPozytywnie, w warszawskim Ursusie powstały domki dla owadów i jeży.
Dobrym znakiem dla przyrody jest, że do akcji dla owadów latających włączają się korporacje. W Szwecji niektóre billboardy sieci McDonald’s nie tylko reklamują jej restauracje, ale również są hotelami dla owadów.