Opozycja postuluje wprowadzenie budżetu obywatelskiego, o wydatkowaniu którego decydowaliby mieszkańcy. Szanse są małe.
Pomysł nie jest nowy, budżety obywatelskie - czyli pula pieniędzy wydzielona z wydatków samorządu, o której przeznaczeniu decydują nie radni i burmistrz, ale mieszkańcy - ma wiele miast. W regionie np. Koszalin, Kołobrzeg, Darłowo, Bobolice czy Złocieniec. W Koszalinie w tym roku w ramach b.o. rozdzielonych zostanie 1,5 mln złotych.
W Szczecinku kolejne podejście do b.o. proponuje klub radnych Razem dla Szczecinka. Na najbliższej sesji Rady Miasta głosowany będzie projekt uchwały autorstwa opozycji, który przeznaczy na ten cel 700 tys. zł. - Skąd taka kwota? - odpowiada radny Marcin Bedka. - Tyle ratusz chce wydać na kolejny pomost koło zamku. Uważamy, że skoro to taka niezbędna inwestycja, to mieszkańcy właśnie ją wybiorą.
Już na poważniej radny nie ukrywa, że też ma pewne obawy co do takiego wyboru nawet stosunkowo niewielkich inwestycji miejskich.
- Doświadczenie pokazuje, że stosunkowo niewielka, ale dobrze zorganizowana grupa, np. środowisko rowerzystów, może przeforsować swoje pomysły - mówi radny Marcin Bedka. - Stąd w naszym projekcie zapis, aby projekt przechodził do realizacji jeżeli uzyska poparcie minimum 10 procent uprawnionych (w Szczecinku to mniej więcej około 3200 osób). Projekty mogłyby zgłaszać osoby powyżej 16. roku życia, głosować już jednak mogliby tylko pełnoletni (za pomocą kart w wyznaczonych punktach lub przez internet po podaniu numeru PESEL).
O losie budżetu obywatelskiego przesądzi jednak Platforma Obywatelska, która ma większość w szczecineckiej RM: - Nasz klub jeszcze nie zajął oficjalnego stanowiska, ale mogę powiedzieć, jakie jest moje osobiste zdanie - mówi Marcin Kaszewski, szef klubu PO. - Budżet obywatelski w Szczecinku realizujemy już przez rady osiedli, które mają do dyspozycji pewne kwoty. Ludzie oczekują od nas drobnych inwestycji i właśnie rady osiedli temu służą, więc b.o. w wersji RdS nie jest potrzebny.
Podobne stanowisko już kilka lat temu przedstawił nam burmistrz Jerzy Hardie-Doug-las: - Budżet obywatelski to typowa zagrywka populistyczna stosowana szczególnie przed wyborami - mówił „Głosowi”. - I wcale się nie dziwię, że przed wyborami jest wysyp tego typu pomysłów. Od tego są rady osiedli. W Polsce mamy demokrację przedstawicielską, po to mieszkańcy wybierają władzę na 4 lata, aby ona razem z radnymi decydowała o wydatkowaniu pieniędzy publicznych. Budżet obywatelski to chwyt marketingowy, czysty PR, który ma pokazać ludziom, że również między wyborami mają realny wpływ na to co się dzieje.