Budżet obywatelski ratuje nauczycielskie pensje w Białymstoku
Brakowało 6 mln zł. Grudniowych wypłat mogło nie dostać około 2 tys. osób
Alarm podnieśli pod koniec ubiegłego tygodnia radni PiS. Brakowało pieniędzy na grudniowe pobory dla białostockich nauczycieli głównie podstawówek i gimnazjów. W poniedziałek na sesji problem został rozwiązany. Radni zgodzili się na przesunięcia w budżecie. Nie byli jednak jednomyślni. 14 z nich głosowało za, ale aż 12 było przeciw propozycjom prezydenta. Pieniądze na wypłaty mają pochodzić m.in. z inwestycji w ramach budżetu obywatelskiego, np. budowy fontanny multimedialnej, która miała powstać już rok temu.
Na grudniowe wypłaty dla nauczycieli głównie ze szkół podstawowych i gimnazjów trzeba było znaleźć w tegorocznym budżecie Białegostoku ok. 6 mln zł. I magistrat pieniądze znalazł, przesuwając je z innych zadań, np. inwestycji w ramach budżetu obywatelskiego. Zmiany musieli zaakceptować radni. I ostatecznie powiedzieli wczoraj tak, ale nie jednomyślnie. Propozycję magistratu poparło 14 z nich, a 12 wstrzymało się od głosu.
Przy okazji rozgorzała dyskusja o wypłatach, inwestycjach i reformie edukacji proponowanej przez rząd. Jak podkreślali przedstawiciele magistratu, przesunięcia na edukację nie są niczym nadzwyczajnym. Podobnie było w poprzednich latach.
- Jeżeli takie sytuacje się zdarzają, to powinniśmy wyciągnąć wnioski. Może warto ustalić rezerwę budżetową na ten cel - dopytywała radna PiS Agnieszka Rzeszewska. - Nie może być tak, że odbieramy mieszkańcom obywatelskie projekty, żeby wypłacić pensje około dwóm tysiącom nauczycieli ze szkół podstawowych i gimnazjów - podkreślała.
To nawiązanie przede wszystkim do fontanny multimedialnej, która miała zostać zrealizowana w ramach budżetu obywatelskiego 2015. Do tej pory to się nie udało i są coraz mniejsze szanse, że fontanna w ogóle powstanie. Tegoroczna dotacja na ten cel - 1,4 mln zł. poszła wczoraj na edukację. - Sama głosowałam na fontannę. Natomiast koszty jej eksploatacji będą bardzo wysokie - argumentowała skarbniczka miejska Stanisława Kozłowska. Zaznaczyła, że trudno planować rezerwę budżetową na nauczycielskie pensje, bo spowodowałaby ona m.in. większy deficyt.
W podobnym tonie wypowiadał się wiceprezydent Adam Poliński. Przypomniał, że budżet miasta planuje się pod koniec danego roku. A rok szkolny zaczyna się we wrześniu. I dopiero wtedy wiadomo, ile powstanie klas, ile będzie orzeczeń o specjalnych potrzebach edukacyjnych czy indywidualnego nauczania. Odnosząc się do argumentów klubu PiS, uznał, że całe zamieszanie to polityka. - Można zrobić czteroletnie licea bez demolowania całej edukacji. Proszę się bić we własne piersi - mówił do radnych PiS także prezydent Tadeusz Truskolaski.