Bunt na okręcie
27 czerwca 1905. Marynarze odmawiają jedzenia zgniłego mięsa i opanowują rosyjski pancernik „Potiomkin". Ich wystąpienie przechodzi do historii.
W1905 roku pancernik „Kniaź Potiomkin Tawriczeskij” był największym i najnowocześniejszym okrętem rosyjskiej Floty Czarnomorskiej. Wybudowano go w stoczni w Nikołajewie, a do służby wszedł w 1904 r. Był silnie uzbrojony, m.in. w cztery działa kalibru 305 mm i 16 dział 152 mm, a chronił go pancerz mający w najgrubszym miejscu 229 mm. Załogę stanowiło ponad 800 marynarzy.
Do historii jednostka przeszła w burzliwych dniach rewolucji 1905 r. Trwała właśnie wojna z Japonią. Rosja straciła w niej floty Bałtycką i Oceanu Spokojnego. Wśród marynarzy Floty Czarnomorskiej panowało przekonanie, że teraz przyjdzie kolej na nich, tym bardziej, że część ludzi już przeniesiono na Daleki Wschód. Na nastroje wpływały też rewolucyjne wystąpienia w wielu miejscach kraju. Iskrą, która wywołała wybuch na „Potiomkinie” była sprawa nieświeżego mięsa. 27 czerwca 1905 r. uwagę marynarzy zwrócił fetor roznoszący się na jednym z pokładów. Jego źródłem okazały się wiszące na hakach płaty nieświeżego, pokrytego robactwem mięsa, z którego okrętowy kucharz zamierzał ugotować barszcz.
Jak się okazało, mięso kupił dzień wcześniej oficer zaopatrzeniowy, a młodszy lekarz okrętu uznał, że nadaje się ono do spożycia. Marynarze zaczęli głośno wyrażać sprzeciw wobec próby karmienia ich czymś takim. Atmosfera zaczęła się robić napięta do tego stopnia, że sprawą zainteresował się sam kapitan okrętu Jewgienij Golikow. Dokonał oglądu mięsa razem z głównym lekarzem i uznał, że wszystko jest w porządku. Mięso należało tylko przemyć wodą z solą. I rzeczywiście: kuchnia ugotowała na nim barszcz i podała załodze, ale ta odmówiła zjedzenia zupy.
Kapitan nie mógł się zgodzić na taką niesubordynację, zwołał zbiórkę i zagroził opornym rozstrzelaniem. To przelało czarę goryczy. Kierowani przez kwatermistrza Afanasija Matuszenkę marynarze rozbiegli się po okręcie i wydobyli broń z magazynu. Gdy kapitan i oficerowie usiłowali stłumić bunt, doszło do strzelaniny, podczas której śmierć poniósł Golikow i pięciu oficerów. Resztę oficerów aresztowano. Na okręcie podniesiono czerwoną flagę i skierowano się do ogarniętej rewolucyjnym wrzeniem Odessy. Tam załoga wspierała buntujących się mieszkańców, a nawet na krótko otworzyła ogień do budynków zajętych przez dowództwo wojsk tłumiących wystąpienia.
Gdy siły wierne rządowi chciały opanować okręt, „Potiomkin” wyszedł w morze. Wysłano przeciw niemu silną eskadrę, złożoną z pięciu pancerników, krążownika i sześciu niszczycieli. Wydawało się, że przy takiej przewadze los „Potiomkina” jest przesądzony, lecz załogi okrętów eskadry odmówiły strzelania do kolegów. Tymczasem zbuntowany pancernik popłynął do rumuńskiego portu Konstanca, gdzie załoga domagała się żywności i węgla, ale Rumuni odmówili. Po kilku dniach pływania po Morzu Czarnym, nie bardzo wiedząc, co dalej robić, buntownicy zdecydowali wrócić do Konstancy i oddać się pod protekcję władz rumuńskich.
Tak też się stało. 8 lipca załoga opuściła okręt, który następnego dnia Rumunia zwróciła Rosji. Jego nazwę, ze względu na bunt, uznano za zhańbioną i zmieniono na „Pantielejmon”. Większość załogi została w Rumunii lub wyjechała do innych krajów. Reszta wróciła do Rosji, gdzie oddano ją pod sąd. Kary - jak na bunt - były stosunkowo łagodne. Marynarzy skazano na więzienie, katorgę lub wysłano do służby we Flotylli Amurskiej. Stracony został tylko Matuszenko.
„Pantielejmon” (czyli dawny „Potiomkin”) wziął udział w I wojnie światowej walcząc z flotą turecką. W 1917 r. zmieniono mu nazwę na „Boriec za swobodu” („Bojownik o wolność”), a jesienią stał się częścią floty bolszewickiej i wziął udział w walkach o opanowanie Krymu. Potem wpadał w ręce kolejno: Niemców, białych wojsk Denikina i interweniujących w Rosji Francuzów. Ci ostatni w 1919 r. wysadzili go w powietrze, by nie dostał się w ręce bolszewików.
Bunt na „Potiomkinie” został potem wykorzystany przez radziecką propagandę, która zafałszowała jego przebieg, twierdząc że wystąpienie marynarzy od samego początku motywowane było ich proletariacką świadomością rewolucyjną. Ku czci potiomkinowców stawiano pomniki, pisano wiersze i prace naukowe, a Sergiusz Eisenstein nakręcił w 1925 r. film o buncie, uznawany do dziś za arcydzieło kinematografii.
WIDEO: Karol Estreicher - polski obrońca dzieł sztuki
Źródło: Dzień Dobry TVN, x-news