Burmistrz kontra przedsiębiorca bez końca
Ostatnia rozprawa była w styczniu, a terminu kolejnej, może nawet kończącej proces, nie ma. Wiadomo, że jest to związane ze zmianą sędziego
Opisywana szeroko na naszych łamach sprawa toczy się przed Sądem Okręgowym w Koszalinie. Stefan Basiów, właściciel Zakładu Ogólnobudowlanego Stefbud w Świdwinie, żąda od miasta zapłaty prawie 450 tys. złotych za roboty wykonane, tzw. dodatkowe, które nie zostały rozliczone, a prowadzone były w ramach rewitalizacji zamku wraz z otoczeniem i przebudowy placu Jana Pawła II. Gdy trwała inwestycja, burmistrzem był obecny włodarz Świdwina Jan Owsiak.
Proces o zapłatę toczy się już od ponad trzech lat. Wydawało się, że po przesłuchaniu wszystkich świadków, stron postępowania, uzyskaniu opinii biegłego i jego ponownym stawieniu się na styczniowej rozprawie, będzie ona zamykała proces; że przed nami jeszcze tylko mowy końcowe i postanowienie sądu.
Niestety, końca procesu nie widać. Styczniowej rozprawy już nie poprowadziła sędzia Krystyna Szóstak-Werner, przebywająca na zwolnieniu lekarskim. Rozprawa się odbyła, by nie przedłużać - będącego już właściwie na finiszu - procesu, ale ograniczyła się tylko do ponownego, uzupełniającego przesłuchania biegłego z zakresu budownictwa. Sędzia prowadząca rozprawę zaznaczyła, że liczy na to, iż to postępowanie pozostanie w rękach sędzi Krystyny Szóstak-Werner i że to ona doprowadzi ją do końca. Niestety, dziś już wiemy, że tak się nie stanie.
- Sąd wyznaczył nowego sędziego, który ma prowadzić moją sprawę. Ale on teraz musi zapoznać się z całym materiałem procesowym, a przecież tego jest dużo - mówi Stefan Basiów, świdwiński przedsiębiorca. - Minęło już pół roku od ostatniej rozprawy, a ja z moim mecenasem nadal nie znamy terminu kolejnego posiedzenia sądu. Nie powiem, już się trochę niecierpliwimy. Za długo to trwa.
Według mgr. inż. Józefa Jabłonowskiego z Kołobrzegu, biegłego sądowego z zakresu budownictwa, roboty, które wykonał Stefan Basiów, a nie zostały ujęte w umowach podpisanych ze świdwińskim ratuszem, a tym samym nie zostały zapłacone, są warte łącznie 392 tys. 300,33 zł. W opinii biegły przeanalizował kolejno 18 robót będących przedmiotem sporu i wycenił je. Przy weryfikacji kosztów przyjął cennik materiałów według średnich cen z miejscowych hurtowni i tych z czwartego kwartału opublikowanych w bazie cen „Sekocenbud”. Przedsiębiorca nie przedstawił dowodów kupna materiałów budowlanych. Stąd też po części wynika różnica w wycenie wykonanych prac między Basiowem a biegłym sądowym.
Jedno jednak jest pewne: biegły nie zakwestionował realizacji żadnej z tych 18 dodatkowych robót, za które Basiów żąda zapłaty od miasta, a na których wykonanie nie ma umowy na piśmie. Owszem, biegły, nie mogąc siłą rzeczy uzyskać tej umowy od stron sporu, z której wynikałby choćby zakres robót, musiał dokonać ich obmiarów. Oględziny przeprowadził trzykrotnie.