Burza po odwołaniu prezesów słynnych polskich stadnin
Kilka dni temu Agencja Nieruchomości Rolnych odwołała ze stanowiska legendarnych prezesów stadnin koni w Janowie Podlaskim i Michałowie.
Śmierć klaczy - czempionki jest jedną z przyczyn odwołania prezesa legendarnej stadniny w Janowie Podlaskim. Marka Treli broni, też zwolniona z pracy, ekspertka od koni, i odpiera zarzuty.
Ta sprawa wstrząsnęła środowiskiem hodowców koni krwi arabskich nie tylko w Polsce, ale i na świecie. Kilka dni temu szefostwo Agencji Nieruchomości Rolnych ze stanowisk odwołało legendarnych prezesów stadnin koni w Janowie Podlaskim na Lubelszczyźnie i Michałowie w woj. świętokrzyskim.
Przypomnijmy, że Marek Trela znaną na świecie z koni arabskich stadniną w Janowie kierował od 16 lat, a pracował w niej od 1978 roku. Na stanowisku prezesa zastąpił go Marek Skomorowski - niemający w przeszłości styczności z końmi, członek Solidarnej Polski.
Teraz ANR tłumaczy, że do obu byłych już prezesów straciła zaufanie. Powodami odwołania były m.in. „Brak odpowiedniego nadzoru hodowlano-weterynaryjnego nad końmi arabskimi czystej krwi (…)” - czytamy w komunikacie agencji.
Chodzi o śmierć klaczy Pianissima wartej 3 mln euro. Padła w październiku 2015 r. na skręt jelit. - To był przypadek losowy, mimo błyskawicznej pomocy nie udało jej się uratować - mówił wówczas Trela.
ANR zarzuca też byłym prezesom, że zagraniczni kontrahenci pobierali większą liczbę zarodków niż dopuszczają to polskie regulacje. Ostatnim zarzutem jest zawieranie niekorzystnych umów dzierżawy klaczy za granicę - czytamy w komunikacie ANR.
Marek Trela jest obecnie za granicą. Nie udało nam się do niego dodzwonić.
Razem z prezesami w ANR pracę straciła Anna Stojanowska, ceniona sędzia międzynarodowa i prezes Polskiego Związku Hodowców Koni Arabskich w Janowie Podlaskim. - To powody z czapy - mówi krótko i punktuje, komentuje zarzuty mówiące o zarodkach. - Tę sprawę reguluje Księga Stadna. Każdy kraj ma inne przepisy i polskich nigdy nie złamaliśmy - mówi.
Co do dzierżawy koni, to tłumaczy, że tak się robi od dekad, żeby wzbogacić pulę genetyczną zwierząt.
Jest jeszcze sprawa Pianissimy. - Konie padają. Próba jej ratowania była błyskawiczna i wzorowa. Od wystąpienia pierwszych objawów w cztery godziny była na stole operacyjnym w Warszawie. Obarczanie Marka Treli, człowieka, na rękach którego na świat przyszła Pianissima, winą za śmierć to szczyt wszystkiego. A nikt nie pyta, jakim trzeba było być geniuszem, żeby skonstruować taką mieszankę genów, aby urodziła się Pianissima? - mówi pani prezes.
W drugiej słynnej stadninie prezesa Jerzego Białoboka zastąpiła pochodząca z Małopolski Anna Durmała. - Co będę dalej robił? Jeszcze nie wiem - mówił załamany Białobok. Z całego świata płyną do niego sygnały wsparcia od współpracowników, kupców i hodowców koni arabskich, ze słowami otuchy kontaktowała się między innymi księżna Jordanii.
Decyzja o odwołaniu prezesów stadnin w Michałowie i Janowie Podlaskim wzburzyła całe środowisko polskich hodowców koni arabskich. Do tego stopnia, że napisali list do ministra rolnictwa i wsi oraz prezesa ANR, podkreślając w nim ogromne zasługi odwołanych w budowaniu potęgi polskiej hodowli koni arabskich.