Burze w przyrodzie bywają mniej denerwujące niż te, które wywołują politycy...
Nauczyciele nie dostali na czas obiecanych przez rząd podwyżek pensji, bo minister edukacji... spóźniła się z podpisem
Przez Polskę przetaczają się wiosenne burze. Takie normalne o tej porze roku, czyli z ulewami i piorunami, ale też te polityczne. Tych pierwszych boi się większość zwykłych Kowalskich, no może poza „łowcami burz”. Te drugie większość statystycznych Polaków po prostu wkurzają (używając delikatnego określenia). Tak jak zawierucha wokół obfitych nagród, które przyznali sobie – nie wiadomo za co – rządzący i z których rakiem musieli się wycofać po interwencji prezesa PiS. I słusznie, bo na przykład za co miałaby dostać „premię” minister edukacji, która spóźniła się z podpisaniem rozporządzenia w sprawie obiecanych od dawna podwyżek dla nauczycieli? Przez to nie dostali w kwietniu wyższych pensji. Założę się, że ministrowie, posłowie, senatorowie i wszyscy inni bezpośrednio związani z władzą pensje i podwyżki otrzymują bez poślizgu...