Burzliwy weekend na polsko-białoruskiej granicy. Dwie duże grupy migrantów próbowały sforsować ogrodzenie w okolicy Usnarza Dolnego
Polscy funkcjonariusze straży granicznej i żołnierze zostali obrzuceni kamieniami i gałęziami. Dwóch rannych wojskowych trafiło do szpitala. Straż graniczna twierdzi, że wśród forsujących ogrodzenie byli białoruscy żołnierze w cywilnych ubraniach.
Na podlaskim odcinku polsko-białoruskiej granicy trwa mobilizacja. Naszych pograniczników wspiera 5,5 tys. żołnierzy. Wykorzystują posterunki obserwacyjno-ochronne, prowadzą wspólne partole, budują ogrodzenie w postaci zapory inżynieryjnej. Jak poinformował w poniedziałek mjr Marek Nabzdyjak, rzecznik prasowy 16. Pomorskiej Dywizji Zmechanizowanej, zbudowano już 139 km pionowego ogrodzenia i ponad 163 km zapory poziomej.
Zobacz także: Ludzie: mur na granicy musi powstać, bo to jedyny sposób, żeby zatrzymać imigrantów i odzyskać spokój
Polskie służby zgodnie twierdzą, że zapory te są częściej forsowane przez migrantów, którzy działają w coraz większych grupach i są coraz bardziej agresywni.
Jak podaje straż graniczna, w minioną sobotę grupa około 70 cudzoziemców, rzucających kamieniami, usiłowała przedrzeć się do Polski w okolicy Usnarza Górnego. Następnego dnia wieczorem pół kilometra dalej doszło do kolejnej siłowej próby przedostania się migrantów z Białorusi na stronę polską. Tym razem obcokrajowców było około 60.
- Grupa była jeszcze bardziej agresywna. Cudzoziemcy używali kijów i rzucali kamieniami w funkcjonariuszy Straży Granicznej i żołnierzy Wojska Polskiego. Jeden z żołnierzy został uderzony przez cudzoziemca gałęzią w twarz, a drugi kamieniem w twarz. Obaj musieli zostać przewiezieni do szpitala w Białymstoku - mówi kpt. SG Krystyna Jakimik-Jarosz z Podlaskiego Oddziału Straży Granicznej w Białymstoku.
Warto przeczytać: Akcja "Zielone Światło" przy granicy i w Michałowie. Podlasianie otwierają swoje domy dla imigrantów potrzebujących pomocy
Życiu mundurowych nie zagraża żadne niebezpieczeństwo, już upuścili szpital. Drobnych obrażeń, niewymagających pomocy medycznej, doznali również pogranicznicy.
Migrantom nie udało się przedrzeć na stronę polską. Obie próby zostały udaremnione. Zdaniem SG, wszystkie odbywają się pod nadzorem białoruskich służb.
- Wśród osób forsujących granicę funkcjonariusze rozpoznali białoruskich żołnierzy w cywilnych ubraniach, którzy między innymi. nożycami cięli concertinę (zasieki - przyp. red.). Sami cudzoziemcy też mieli przygotowane nożyce, gałęzie, kije, pałki, którymi niszczyli nasze ogrodzenie - relacjonuje kpt. Jakimik-Jarosz. Skąd przekonanie, że byli tam białoruscy żołnierze? - Osoby te były bez plecaków, miały wyjątkowo czyste ubrania jak na kilka tygodni koczowania w lesie, posługiwali się językiem białoruskim. Poza tym ich twarze kojarzyli nasi funkcjonariusze, którzy pełnili służbę w pobliżu koczowiska w Usnarzu Górnym - tłumaczy przedstawicielka POSG.
Według jej informacji, w grupie atakujących cudzoziemców miały być także osoby z koczowiska utrzymywanego przez stronę białoruską na wysokości m. Usnarz Górny. Jak twierdzi SG, od soboty "obóz" stoi pusty. Nie ma tam już żadnych osób. Pozostały namioty. Miejsca pilnują służby białoruskie.
Czytaj też: Podlaskie. Kolejny konwój z pomocą czeka na granicy
Od początku października tego roku odnotowano już ponad 13 tys. prób przekroczenia granicy polsko - białoruskiej wbrew przepisom. Tylko w ostatni weekend, czyli od piątku do niedzieli, funkcjonariusze Podlaskiego Oddziału Straży Granicznej ujawnili 1.338 takich prób. Zatrzymano 25 nielegalnych imigrantów – 15 obywateli Syrii, 5 obywateli Iraku, 4 obywateli Kuby i obywatela Palestyny. W sumie w ośrodkach dla cudzoziemców przebywa ich już około 1,7 tys.
W ostatnich dniach zatrzymano również 10 cudzoziemców za pomocnictwo w organizowaniu przekroczenia polsko - białoruskiej granicy wbrew przepisom. To czterech obywateli Iraku, obywatel Syrii, obywatel Ukrainy, obywatel Gruzji, obywateli Uzbekistanu, obywatel Holandii i obywatel Niemiec.