By dawny plac Uniwersytecki był dla ludzi
Taki wniosek płynie z debaty zorganizowanej przez środowisko Niezależnego Zrzeszenia Studentów. To ono patronuje placowi. Pojawiło się sporo pomysłów m.in. puszczenie ruchu pod ziemią, by na powierzchni stworzyć agorę z miejscami do odpoczynku. To kolejny argument, by nie stawiać tu pomnika Lecha Kaczyńskiego.
Inicjatywa Plac NZS doprowadziła już do zmiany nazwy placu Uniwersyteckiego. Teraz dąży do tego, by miejsce to zyskało nowe oblicze. W związku z tym środowisko Niezależnego Zrzeszenia Studentów zaprosiło białostoczan na debatę. Stawili się m.in. politycy, społecznicy czy architekci.
Po rozmowach panelowych dyskusję zdominowali przeciwnicy postawienia na placu NZS pomnika Lecha Kaczyńskiego. Przypomnijmy, że w ubiegłym roku zawiązał się komitet jego budowy. Na czele stanął minister rolnictwa Krzysztof Jurgiel (PiS). Jego zastępcy to senator Jan Dobrzyński i poseł Dariusz Piontkowski. Inne opcje polityczne od początku podkreślały więc, że projekt jest czysto partyjny.
Pojawiły się też komentarze, że Krzysztof Jurgiel poprzez utworzenie komitetu chciał zyskać u szefa partii Jarosława Kaczyńskiego. Zbliżały się bowiem wybory lidera regionu, a minister rolnictwa konkurował o to stanowisko z wiceministrem spraw wewnętrznych i administracji Jarosławem Zielińskim. Jurgiel ostatecznie wygrał. A teraz zamierza postawić pomnik.
Na lutowej sesji radni PiS (i tylko oni) zagłosowali za budową. Wskazali też lokalizację - plac Uniwersytecki. Pierwotnie rozważany był plac Niepodległości im. Romana Dmowskiego. Ostro zaprotestował jednak warszawski Związek Słowiański. Bo już wcześniej pojawił pomysł, by akurat na tym placu postawić pomnik właśnie Dmowskiego. A upamiętnianie tu dwóch postaci byłoby - według ZS - niewskazane.
Wybór padł więc na plac Uniwersytecki, który od niedawna na nową nazwę - plac Niezależnego Zrzeszenia Studentów. Z zapowiedzi wynika, że pomnik ma tam powstać w ciągu dwóch lat. Trwają prace nad koncepcją. Najważniejsze pytanie jest takie, ile miasto będzie musiało wyłożyć na to pieniędzy. Bo choć samą budowę pomnika sfinansuje komitet z prywatnych zbiórek, to prawdopodobnie trzeba będzie zmienić chociażby układ komunikacyjny.
Środowisko NZS złożyło już wniosek do budżetu obywatelskiego, by zmienić oblicze placu, tak by stał się on miejscem spotkań. Oczywiście pomnika w tej koncepcji nie ma. Co na to inicjatorzy upamiętnienia Lecha Kaczyńskiego?
- Jestem za tym, by na placu nie tylko upamiętniono postać Lecha Kaczyńskiego, ale też by było to miejsce atrakcyjne dla białostoczan. Oba pomysły można jak najbardziej połączyć - mówi radny PiS Konrad Zieleniecki, członek komitetu budowy pomnika.
Rozpoczął ją Janusz Żabiuk, członek Inicjatywy Plac NZS. - Jednomyślność radnych w sprawie nazwy placu natchnęła nas do tego, żeby wspólnie spróbować zagospodarować to miejsce. Złożyliśmy pismo do prezydenta i rady miasta, aby podjęli z nami dyskusję na ten temat. Naszym celem jest, by plac służył wszystkim mieszkańcom - mówił.
I zaraz rozpoczęły się wypowiedzi zaproszonych panelistów - socjolożki dr Katarzyny Sztop-Rutkowskiej z Uniwersytetu w Białymstoku oraz architektów dr. Adama Tureckiego z Politechniki Białostockiej i twórcy koncepcji nowego oblicza Rynku Kościuszki Zenona Zabagły.
- W Białymstoku wciąż brakuje nieskomercjalizowanych miejsc, które tworzyłyby wspólnotę mieszkańców. Tę funkcję mógłby spełniać właśnie plac NZS, który jest swego rodzaju przedłużeniem centrum - stwierdziła Sztop-Rutkowska.
Według niej Plac NZS stanowi pewną całość z Parkiem Centralnym (czyli dawnym cmentarzem rabinackim), budynkiem dawnego Komitetu Wojewódzkiego, ale też Rynkiem Kościuszki.
- Na pewno miejsce to ma ogromny potencjał. Na razie mamy tu rondo, które rondem tak naprawdę nie jest - mówiła.
Podkreślała też, by do decydowania o przyszłości tego miejsca dopuścić mieszkańców. - W ramach tzw. planowania partycypacyjnego - stwierdziła.
Następnie głos zabrał dr Adam Turecki. Najpierw opowiedział historię tego miejsca od czasów Branickich. Plac pojawił się na planach miejscowych w latach 50. ubiegłego wieku. - Jest on za dobry, żeby być tylko - nie najlepszym zresztą - węzłem komunikacyjnym - mówił doktor.
I zaproponował (po konsultacji z drogowcami) zbudowanie tu małego ronda od strony ul. Skłodowskiej. Oprócz tej ostatniej ulicy wlatywałyby do niego też: Suraska, Liniarskiego, Kalinowskiego i Marjańskiego.
- Należałoby zamknąć dla ruchu nitkę obok schodów prowadzących do wydziału historyczno-socjologicznego UwB, czyli dawnego Domu Partii. Na powstałym w ten sposób placu mogłyby się odbywać - tak jak na Rynku Kościuszki - koncerty, wystawy plenerowe itd. - wyjaśniał w rozmowie z „Porannym” Turecki.
I podkreślał, że przed laty podobnie zrobiono przed budynkiem Politechniki Warszawskiej. - Powstał trójkątny plac, który dziś jest miejscem spotkań studentów - przypomniał.
Podczas debaty przekonywał zaś, że UwB nie powinna sprzedawać budynku i przenosić funkcjonujących tam wydziałów do kampusu. Natomiast jeśli chodzi o pomnik Lecha Kaczyńskiego to wskazał lokalizację na niewielkim placu przed urzędem wojewódzkim przy ul. Mickiewicza 3.
- Sąsiedztwo reprezentatywnego budynku jest jak najbardziej wskazane. Pamiętajmy, że w latach PRL-u na dzisiejszym placu NZS miał stanąć Włodzimierz Lenin czy Feliks Dzierżyński. Teraz mielibyśmy tu upamiętnić Lecha Kaczyńskiego? To przecież absurd - mówił nam w kuluarach dr Turecki.
Natomiast podczas debaty, zaraz po nim, zabrał głos Zenon Zabagło, który przedstawił jeszcze inne spojrzenie na przyszłość tego miejsca. Architekt chciałby podnieść poziom placu, tak by znajdował się na wysokości drzwi wejściowych do wydziału historyczno-socjologicznego. Na powierzchni powstałoby miejsce do odpoczynku. - Dobrym odniesieniem jest plac Nankiera we Wrocławiu - mówił architekt.
Natomiast pod powierzchnią powstałby parking podziemny oraz centrum przesiadkowe. Na dół przeniósłby się też ruch samochodowy.
Uwagę do jego koncepcji zgłosił architekt Krzysztof Kulesza, który stwierdził, że obecnie otaczające plac budynki mają dobre w stosunku do niego proporcje.
- Jeśli chcielibyśmy podnosić powierzchnię posadzki placu, należałoby również podnieść wysokość budynków - zażartował.
Głos zabrał również architekt dr Bartosz Czarnecki, który stwierdził, że puszczając ruch pod ziemią można w naturalny sposób wykorzystać ukształtowanie terenu.
- Warto też przypomnieć, że w latach 70. były ogłaszane konkursy ideowe, w których postulowano połączenie Rynku Kościuszki z Rynkiem Siennym. Ulica Młynowa miała być ciągiem pieszym - przypominał.
Do koncepcji Zabagły odniosła się też dr Sztop-Rutkowska stwierdzając, że jest przeciwniczką zbyt radykalnych zmian. - Lepiej zrobić to mniejszym kosztem i w sposób stopniowy. Bardzo często architekci wyznaczają świetne ścieżki w parkach. Jednak ludzie i tak robią swoje własne ścieżki. Dlatego dobrze byłoby trochę poobserwować - dać ludziom nową przestrzeń i popatrzeć co oni z tą przestrzenią robią. Jeszcze raz powtórzę - planowanie partycypacyjne - podkreślała dr Sztop-Rutkowska.
- Nie przesadzajmy z tą partycypacją społeczną - apelowała zaś Zofia Cybulko z Wojewódzkiego Urzędu Ochrony Zabytków. Stwierdziła też, że nie należy bać się pomnika Lecha Kaczyńskiego, a na sali zebrało się „same lewactwo”.
Przysłuchujący się dyskusji prezydent Tadeusz Truskolaski nie chciał zdradzić, która koncepcja najbardziej przypadła mu do gustu. Stwierdził, że z każdej można coś wziąć.
- Myślę, że w dyskusjach wypracujemy wspólną decyzję. Trzeba do tego jednak podejść wieloaspektowo - od strony funkcjonalnej, od strony tworzenia całości z Rynkiem Kościuszki, ale co jest też bardzo ważne - od strony finansowej. Dobrze, że o tym rozmawiamy, bo diagnoza, że jest to plac niewykorzystany, jest całkowicie prawdziwa - mówił prezydent.
Podkreślił też, że jest przeciwnikiem budowy pomnika Lecha Kaczyńskiego. Nie tylko zresztą na placu NZS, ale w ogóle w mieście. - Jak wynika z badań przeprowadzonych na próbie tysiąca mieszkańców jest mu przeciwnych aż 71 procent - dodał.
Powiedział również, że jeżeli nacisk społeczny na niestawianie tego pomnika będzie duży, postara się skłonić radnych do zmiany decyzji.
Poseł PO Robert Tyszkiewicz zaproponował zaś, by plac NZS stał się miejscem podkreślającym wielokulturowość miasta i regionu. - Na pewno nie powinien to być węzeł komunikacyjny NZS czy parking NZS - stwierdził.
Radny wojewódzki Jacek Piorunek mówił zaś, by nie zapominać o kierowcach. - Nie powinno się zamykać żadnych ulic. Ludzie powinni tamtędy swobodnie przejeżdżać - mówił. I proponował wybrukowanie placu, który byłby wykorzystywany jedynie w czasie różnego rodzaju eventów.
Natomiast Radosław Puśko z Instytutu Działań Miejskich stwierdził, że gdyby zorganizowano taką debata kilka lat wcześniej, to dzisiaj nikt nie mówiłby o budowie w tym miejscu pomnika.
Na koniec organizatorzy stwierdzili, że zależy im na jak najszerszych konsultacjach. - Tak by wyłoniony pomysł na zagospodarowanie placu był akceptowany przez jak największa grupę mieszkańców - mówił Janusz Żabiuk.
Pomysły można zgłaszać na profilu facebookowym „Plac NZS”. Na autora najlepszej koncepcji czeka nagroda - whisky. Kolejna dyskusja odbędzie się we wrześniu.