Bycie dzieckiem lub innym członkiem rodziny partyjnego notabla może być przepustką do kariery, ale też medialną kulą u nogi
30-letni syn Mariusza Kamińskiego, koordynatora służb specjalnych i wiceszefa PiS, zarabia rocznie 200 tysięcy dolarów na posadzie w Banku Światowym. Trafił tam z rekomendacją szefa NBP, zaufanego człowieka Jarosława Kaczyńskiego. Domysłów jest sporo, a może po prostu Kacper Kamiński jest młodym, wybitnym specem od bankowości?
W czasach PRL-u było powiedzenie: „dobry fachowiec, ale bezpartyjny”. Ci, którzy nie mieli powiązań z Polską Zjednoczoną Partią Robotniczą o wielkiej karierze mogli pomarzyć, nawet jeśli byli wybitni. Teraz powiązania z rządzącą partią mogą pomóc w szybkiej karierze, ale i być medialną kulą u nogi.
Weźmy Mariusza Kamińskiego, koordynatora służb specjalnych i wiceprezesa PiS. Jego 30-letni syn Kacper „załapał” się w Banku Światowym z pensją 200 tysięcy dolarów po rekomendacji szefa NBP, zaufanego człowieka Jarosława Kaczyńskiego. Domysły są różne, a może Kacper jest po prostu wybitnym specem od bankowości?
Z kolei Markowi Matuszewskiemu, szefowi sieradzkiego PiS, zaszkodziło, że był „partyjny”. Zarzucono mu, że wysoko obsadził rodzinę na listach wyborczych. A może byli wybitni? Sam spadł. Zawieszono go w prawach członka PiS.