Zostając pierwszą damą, kobieta zawodowo czynna musi zrezygnować z pracy. Więc panie prezydentowe żyją na garnuszku mężów..
Agata Kornhauser-Duda, czyli pierwsza dama, to ostatnio ulubiony temat plotkarskiej prasy i nie tylko zresztą. Powód tego zainteresowania? Pierwsza dama zniknęła. W ostatnich dniach gazety obiegło zdjęcie pustego krzesła obok prezydenta podczas obchodów szóstej rocznicy katastrofy smoleńskiej, a obok tego zdjęcia fotografia Marty Kaczyńskiej, która uśmiechnięta witała się z Andrzejem Dudą w Krakowie. Ale umówmy się, Agata Kornhauser-Duda publicznie pokazywała się w ostatnim czasie niesłychanie rzadko. Nie zamierza się też wypowiadać w sprawie projektu nowej ustawy przygotowywanej przez organizacje pro-life, który zakłada całkowity zakaz aborcji.
List do prezydentowej z prośbą o zajęcie stanowiska w tej kwestii napisały między innymi Kamila Gasiuk-Pihowicz, Katarzyna Lubnauer i Paulina Hennig-Kloska. Panie wyraziły przekonanie, że pierwsza dama „doskonale rozumie konsekwencje, jakie na wiele kobiet sprowadzi nowa ustawa”. Ale ich list nie spotkał się ze zrozumieniem adresatki.
„To jest próba wymuszenia na mojej żonie, która do tej pory nie wypowiadała się na tematy polityczne, aby zaangażowała się w polityczny spór. Z tego, co wiem, nie ma zamiaru tego robić” – stwierdził za to Andrzej Duda w wywiadzie dla tygodnika „Do Rzeczy”. „Wypełnia dobrze obowiązki pierwszej damy, sprowadzające się do reprezentowania Rzeczypospolitej, lecz także działalności edukacyjnej i charytatywnej” – dodał jeszcze prezydent.
Zostając pierwszą damą, kobieta zawodowo czynna musi zrezygnować z pracy. Więc panie prezydentowe żyją na garnuszku mężów
Agatę Kornhauser-Dudę na swój sposób zawstydziły byłe pierwsze damy, czyli Anna Komorowska, Jolanta Kwaśniewska i Danuta Wałęsa, bo te zabrały głos w kwestii propozycji zaostrzenia prawa aborcyjnego. W liście otwartym napisanym wspólnie podkreśliły, że „z ogromnym niepokojem przyjmują koncepcję odejścia od kompromisu w sprawie ustawy antyaborcyjnej z 1993 r.”.
Ta dłuższa nieobecność w życiu publicznym dała nawet początek domysłom o kryzysie w małżeństwie Andrzeja Dudy i Agaty Kornhauser-Dudy. Piszą o nim nie tylko plotkarskie media, ale też opiniotwórczy tygodnik „Polityka”, który przypomina, że już w czasie kampanii prezydenckiej można było zauważyć ochłodzenie relacji między Andrzejem Dudą a jego żoną Agatą.
Sytuacja nie zmieniła się zbytnio po wygranych wyborach
Jak twierdzi tygodnik, Agata Kornhauser-Duda długo zwlekała z przeprowadzką z rodzinnego Krakowa do Warszawy. Pierwsza dama miała mieć też pretensję do męża o jego konto na Twitterze. Poszło o interakcje prezydenta z internautami o dziwnie brzmiących nickach, jak np.: „Ruchadło leśne” czy „Foczka”. Agacie Dudzie nie spodobała się też aktywność prezydenta w relacji z internautką, która zaproponowała „zdjęcie kiecki”, jeśli Andrzej Duda przyjmie przysięgę od trzech sędziów TK. Czy tak rzeczywiście było? Trudno powiedzieć.
Oficjalnie pani prezydentowa zajmuje się w Krakowie chorym ojcem
Ale pewnie żeby dać kres tym wszystkim spekulacjom, w ostatnią środę pojawiła się wraz z mężem w ogrodach Pałacu Prezydenckiego, gdzie sadzono drzewa z okazji obchodów Dnia Pamięci Ofiar Zbrodni Katyńskiej. Trzymała prezydenta za rękę. Tyle że machina spekulacji ruszyła. Może dlatego, że pierwszą damą media interesowały się od dawna, ale też zrobiła na nich i Polakach niemałe wrażenie.
Na konwencji PiS podczas kampanii wyborczej była, obok córki, największym atutem wówczas jeszcze kandydata na prezydenta Andrzeja Dudy. Internet wprost oszalał na ich punkcie. Klikalność tekstów, w których była mowa o dwóch paniach, o niebo przewyższała wszystkie inne.
„Agata Kornhauser-Duda jest z wykształcenia germanistką i uczy języka niemieckiego w II Liceum Ogólnokształcącym im. Króla Jana III Sobieskiego w Krakowie. Natomiast 19-letnia Kinga Duda, która podczas konwencji ojca swoją urodą i wdziękiem przyciągała wzrok fotoreporterów, studiuje na pierwszym roku prawa na Uniwersytecie Jagiellońskim. Nie tylko piękne, ale też inteligentne” – pisał w kampanii „Super Express” i przytaczał wypowiedź Ryszarda Kalisza, jak wszyscy wiemy, konesera kobiecego piękna: „Były baloniki i zabawa, ale Duda jest plastikowy (...) Za to córka i żona, muszę powiedzieć, chapeau bas”.
Warto w tym miejscu zaznaczyć, że Agata Kornhauser-Duda to także córka znanego polskiego poety i prozaika Juliana Kornhausera. Żoną Andrzeja Dudy została w 1994 r. Jeszcze zanim obecny polityk Prawa i Sprawiedliwości obronił magisterium, parze urodziła się córka Kinga.
Ponoć Agata Kornhauser-Duda na początku nie chciała się pojawiać na konwencji PiS, potem dała się jednak przekonać, w końcu jako pierwsza dama i tak musiałaby wyjść do ludzi. Wyszła i z miejsca stała się ulubienicą mediów, docenianą nie tylko za inteligencję czy błyskotliwość, ale także za klasę i wyczucie stylu. Dlaczego w takim razie nagle niemal zniknęła?
– Nie wiem, dlaczego tak się stało, ale w zarządzanie wizerunkiem partii Jarosława Kaczyńskiego i pana prezydenta wkradł się chaos. Mamy tu do czynienia z sytuacją kryzysową – ocenia Wiesław Gałązka, konsultant i doradca polityczny. – W partii, z jednej strony, widzimy miotającego się od ściany do ściany Gowina. Z drugiej strony – mamy panią prezydentową, która swego czasu mówiła, że niczego się nie boi, że jest osobą samodzielną, a teraz została postawiona w sytuacji, w której ma milczeć. Być może sama podjęła decyzję, że nie będzie uczestniczyć w tej hucpie. Czy słusznie? Maria Kaczyńska zajmowała jednak stanowisko w pewnych ważnych dla kobiet sprawach – uważa Wiesław Gałązka.
Profesor Kazimierz Kik, politolog, nie ma wątpliwości, że pierwsza dama to największy atut prezydenta. Jest kobietą nowoczesną, żoną prezydenta wybranego głosami wyborców Prawa i Sprawiedliwości i to, że nie zabiera głosu, zdaniem prof. Kika, może być jej świadomym wyborem.
Agata Kornhauser-Duda wzbudza spore zainteresowanie mediów, które piszą o jej zniknięciu, milczeniu i sugerują kłopoty małżeńskie prezydenckiej pary. Pani prezydentowa tych doniesień nie komentuje, ale pewnie łatwo jej nie jest
– Nie chce uczestniczyć w destrukcji, a dzisiaj to właśnie czas wielkiej destrukcji. Być może założyła, że stanie obok męża, kiedy ten zacznie budować swoje środowisko, kiedy przyjdzie czas tworzenia, a nie burzenia – ocenia prof. Kazimierz Kik.
– Nie będzie za późno? – dopytuję.
– Może być za późno, takie niebezpieczeństwo oczywiście istnieje – dopowiada profesor.
Politycy opozycji wzruszają ramionami. „Może po prostu nie zgadza się z tym, co robią jej mąż i rząd Beaty Szydło” – sugerują.
Z kolei politolog Wojciech Jabłoński zauważa, że to oczywiście błąd, iż pani prezydentowej nie ma przy mężu, ale tak naprawdę „pierwsze damy nie mają nic do powiedzenia”. – Ich funkcja konstytucyjna jest żadna – uściśla Jabłoński.
Trudno nie przyznać Jabłońskiemu racji. Pierwsze damy lekko nie mają. Jeśli pracowały zawodowo, tak jak Agata Kornhauser-Duda czy Jolanta Kwaśniewska, muszą wziąć bezpłatny urlop albo zamknąć działalność gospodarczą. Ich rola sprowadza się do towarzyszenia mężowi podczas uroczystości różnej wagi, działalności charytatywnej czy edukacyjnej – tyle. Na dodatek panie prezydentowe, mówiąc kolokwialnie, pozostają na garnuszku męża, bo za pełnienie swojej funkcji nie otrzymują żadnego wynagrodzenia. Dla nowoczesnej, niezależnej kobiety, jaką jest Agata Kornhauser-Duda, to chyba mało komfortowa sytuacja.
Na pewno jest jej też trudniej niż Jolancie Kwaśniewskiej czy Annie Komorowskiej, bo one – zostając pierwszymi damami – zmieniły jedynie warszawski adres, Agata Kornhauser-Duda został wyrwana z Krakowa, gdzie pewnie miała ulubione kafejki, kina, teatry, wreszcie swoje przyjaciółki i pracę. Była tam też osobą anonimową, dzisiaj żyje w blasku fleszy.
Kiedyś było zupełnie inaczej, tak naprawdę zupełnie nie znaliśmy pierwszych dam.
Słyszeliśmy wprawdzie, że Stanisława Gierkowa jeździ do fryzjera do Paryża, ale nic poza tym. Ach, chociaż wiadomo było, że żony przywódców to niezbyt urodziwe kobiety żyjące w cieniu swoich mężów. Przełomem w wizerunku pierwszej damy w Europie Środkowo-Wschodniej stały się Raisa Gorbaczowa i Barbara Jaruzelska, bardzo piękne kobiety.
Potem była Danuta Wałęsa, która zawsze unikała rozgłosu, trzymała się w cieniu męża i niczym lwica broniła dzieci i swojej prywatności.
Owszem, pokazywała się z mężem prezydentem publicznie, ale o jej życiu, o tym, co robi, wiadomo było niewiele. Może dlatego takim wydarzeniem okazała się książka, w której była pierwsza dama opisała życie z legendą Solidarności i byłym prezydentem takim, jakie było. Sylwetki ludzi kreśliła z kobiecą wnikliwością, nie używała ogólników, ale przytaczała konkretne sytuacje, które mogą wiele powiedzieć o charakterze człowieka. Była do bólu szczera. Wyznała, że mąż nigdy nie pamiętał dat urodzin ich ośmiorga dzieci. Gdy go o to pytano, wyjmował dowód i zerwał weń bez skrępowania. Opisywała, jak kiedyś wyszła do sklepu, a dziecko zrobiło kupę w pieluchę. „Mąż nie wytarł mu pupy, a jedynie brudną pieluchę wyciągnął, podłożył nową, brudząc w ten sposób i tę nową. Na tym polegało przewijanie dziecka w jego wykonaniu”. Nie pomagał przy praniu, sprzątaniu i opiece nad gromadką maluchów.
Lecha Wałęsę książka na swój sposób trochę rozwścieczyła
Nie umiał się w nowej dla siebie sytuacji odnaleźć. Być może nawet czuł się trochę przez żonę zdradzony, już choćby z tego powodu, że złamała właśnie tę niepisaną domową zasadę: „Nie mów nikomu, co się dzieje w domu”.
W każdym razie sytuacja w rodzinie Wałęsów była lekko napięta, plotkowało się nawet, że Wałęsowie się rozejdą, ale na plotkach się skończyło. Inna sprawa, że Danuta Wałęsa miała rzeczywiście dom na głowie i gromadkę dzieciaków: cztery córki i czterech synów. Dzieci dorastały, a kłopotów nie ubywało. W czasie prezydentury Lecha Wałęsy rozpadło się pierwsze małżeństwo najstarszego syna Bogdana, który ożenił się, mając zaledwie 20 lat, wyroki dostali Sławomir i Przemysław. Po wydaniu książki Danuta Wałęsa jakby odżyła. Jeździła, udzielała wywiadów, teraz podpisała się pod listem broniącym istniejącego kompromisu w sprawie aborcji.
Kiedy prezydentową została Jolanta Kwaśniewska, przeprowadzono pierwsze sondaże, w których pytano respondentów, jaka powinna być pierwsza dama. W badaniu przeprowadzonym w 1996 r. przez CBOS aż 86 proc. ankietowanych stwierdziło, że nie powinna wpływać na decyzje męża, 63 proc., że nie powinna doradzać mężowi, 57 proc., że lepiej, jeśli pozostaje w jego cieniu, 47 proc. akceptowało jej działalność publiczną.
Na początku prezydentury Aleksandra Kwaśniewskiego jego żona Jolanta wcale nie wzbudzała pozytywnych emocji, porównywano ją nawet do Shazzy, piosenkarki pop, do której ponoć jest podobna. Ale kiedy Kwaśniewski odchodził z urzędu, Jolantę okrzyknięto ikoną stylu, wychwalano za działalność charytatywną i godne reprezentowanie kraju, koniec końców pani Kwaśniewska, już nie prezydentowa, dostała nawet własny program w telewizji. Od lat była zaangażowana w promowanie działalności dobroczynnej. Będąc prezydentową, w 1997 r. założyła Fundację „Porozumienie bez Barier”, której głównym przesłaniem jest „urzeczywistnienie idei wyrównywania życiowych szans ludzi niepełnosprawnych i pokrzywdzonych przez los”.
– Pierwsze damy tak naprawdę nie mają nic do powiedzenia. Ich funkcja konstytucyjna jest żadna – zauważa Wojciech Jabłoński
Także Marii Kaczyńskiej udało się przełamać dystans, który brał się głównie z niechęci do braci Kaczyńskich. Skutecznie udało jej się ocieplić wizerunek męża, bo okazała się kobietą inteligentną, wykształconą, otwartą na ludzi, nawet tych o innych poglądach niż prezydent. Życzliwa, serdeczna, pełna wewnętrznego ciepła, nie miała w sobie żadnej pompy. Angażowała się w działalność charytatywną, ale wypowiadała się także w kwestiach ważnych społecznie, na przykład w sprawie aborcji.
Anna Komorowska na początku też była na cenzurowanym.
Przed jej przeprowadzką do Pałacu Prezydenckiego eksperci od marketingu politycznego zastanawiali się nad tym, jak poradzi sobie w roli pierwszej damy, potem nie ukrywali, że Komorowska była miłą niespodzianką. A początki wcale nie były łatwe: tabloidy wytykały pierwszej damie nadwagę i niedbale dobrane stroje, donosiły o jej wizytach w fitness clubie i stresie związanym z wejściem do życia publicznego. Wszyscy zastanawiali się, jak kobieta, która poświęciła się dzieciom i mężowi, w domyśle: kura domowa, poradzi sobie z nowym wyzwaniem. Poradziła sobie, i to nie gorzej od męża. Ba, niektórzy podnoszą, że była lepszą pierwszą damą niż jej mąż prezydentem. – Nie komentowała polityki, co swego czasu było dużym błędem Jolanty Kwaśniewskiej, ale zajmowała się sprawami ważnymi społecznie. Znała swoje miejsce, miała naturalne wyczucie sytuacji, wiedziała, jak się zachować – tak mówią o niej eksperci.
Autentyczna, nie udawała kogoś, kim nie jest. Jak opowiadają znajomi państwa Komorowskich, Anna Komorowska taka właśnie jest w życiu prywatnym: ciepła, otwarta, bezpośrednia. Radziła sobie jako pierwsza dama, chociaż były spore obawy. Towarzyszyła mężowi podczas wizyt zagranicznych, promowała polską kulturę i sztukę, angażowała się w pomoc rodzinom wielodzietnym, popularyzowała czytelnictwo w Polsce.
Ale prawda jest taka, że odnalezienie się w roli pierwszej damy wcale nie jest łatwe. Panie prezydentowe, w przeciwieństwie do swoich mężów polityków, wcześniej nie były osobami publicznymi, nie żyły z błysku fleszy. Na dodatek ich nowe obowiązki wiążą się z rezygnacją z dawnego życia, a często także z własnych, zawodowych ambicji.
Mirosława Danuta Wałęsa z domu Gołoś (ur. 25 lutego 1949 w Kolonii Krypy)
- pierwsza dama Polski w latach 1990–1995. Ukończyła szkołę podstawową w Węgrowie, pracowała w rodzinnym gospodarstwie rolnym, a także u okolicznych gospodarzy. W 1968 przeniosła się na stałe do Gdańska, gdzie początkowo mieszkała u rodziny i pracowała w kwiaciarni.
- 8 listopada 1969 została żoną Lecha Wałęsy, późniejszego przywódcy „Solidarności”, prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej w latach 1990-1995. Razem mają ośmioro dzieci.
Jolanta Kwaśniewska z domu Konty
- (ur. 3 czerwca 1955 w Gdańsku) – żona byłego prezydenta RP Aleksandra Kwaśniewskiego, pierwsza dama Polski w latach 1995–200. W 1979 ukończyła studia na Wydziale Prawa i Administracji Uniwersytetu Gdańskiego, następnie próbowała zdać egzamin na aplikację sędziowską. W listopadzie 1979 wyszła za mąż za Aleksandra Kwaśniewskiego. 16 lutego 1981 urodziła córkę, Aleksandrę.
Maria Helena Kaczyńska z domu Mackiewicz
- (ur. 21 sierpnia 1942 w Machowie, zm. 10 kwietnia 2010 w Smoleńsku – żona prezydenta RP Lecha Kaczyńskiego, pierwsza dama Polski od 2005 do kwietnia 2010. Z wykształcenia była magistrem ekonomii. Znała biegle cztery języki obce. Angażowała się w działalność społeczną i charytatywną. Jej córką jest Marta Kaczyńska.
Anna Komorowska z domu Dembowska, pierwotnie Dziadzia
- (ur. 11 maja 1953 w Warszawie) – w latach 2010-2015 pierwsza dama RP, małżonka byłego prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej Bronisława Komorowskiego, z wykształcenia filolog klasyczny. Z Bronisławem Komorowskim ma piątkę dzieci.