Bydgoski radny pokryje przedsiębiorcom koszty zmiany nazw ulic
- Z diety radnego sfinansuję koszty wymiany pieczątek każdemu przedsiębiorcy, który prowadzi działalność przy ulicach mających być zdekomunizowanymi - zadeklarował publicznie Paweł Bokiej, radny Prawa i Sprawiedliwości, i zaprosił chętnych biznesmenów do swojego biura.
Deklaracja radnego nie wzięła się znikąd - zirytował się bowiem komentarzem redakcyjnym w „Expressie”, dotyczącym kosztów, jakie muszą ponieść przedsiębiorcy w związku ze zmianą adresu, przy którym prowadzą swoją działalność. Część komentujących wpis zauważyła jednak, że zmiany nie dotyczą jedynie firmowych pieczątek.
- A zmiany w KRS, CEIDG, w bankach, poinformowanie klientów, zmiana szyldów, korekta trwających kampanii reklamowych? Oprócz finansów to przede wszystkim bezcenny czas własny lub pracowników - stwierdził jeden z nich. Na odpowiedź radnego nie trzeba było długo czekać.
- Banki i CEIDG bezpłatne, zmiana szyldów i KRS grosze. Informowanie? Ale o czym? Przecież ta informacja sama się rozniesie lotem błyskawicy. Nawet jeśli w tym, co Pan pisze, było trochę prawdy, to zamiana patrona ulicy, przy której prowadzę firmę, z komunisty na bohatera, jest warta tych pieniędzy! Zresztą, powiem brutalnie - istnienie firmy, której nie stać na takie pierdoły, jest bezsensem.
- Deklaracja padła i ją podtrzymuję - zapewnia radny. - Większość adresów, które mają się zmienić, to adresy fordońskie, przy których nie ma wielu firm. To głównie sklepy i działalności gospodarcze zarejestrowane w mieszkaniach prywatnych. Koszty tej zmiany nie są wielkie.
Banki i CEIDG bezpłatne, zmiana szyldów i KRS grosze. Informowanie? Ale o czym? Przecież ta informacja sama się rozniesie lotem błyskawicy.
- Dyskusja została sprowadzona do absurdu. Tu chodzi o wizerunek i tożsamość miasta - uważa radny Paweł Bokiej, radny PiS. Między nim a czytającymi jego wpisy w mediach społecznościowych wywiązała się polemika na temat kosztów, jakie poniosą firmy w związku ze zmianami nazw ulic. Przedsiębiorcy twierdzą, że nie zamkną się jedynie na drobnych opłatach administracyjnych i wymianie pieczątek. Radny twierdzi, że koszty nie są wcale takie duże.
- Przecież nawet w NOT, w której zarejestrowanych jest najwięcej firm i to tam zmiany mogą być największe, są małe firmy, kancelarie i działalności gospodarcze. To nie są ogromne przedsiębiorstwa, które produkują foldery i materiały reklamowe za setki tysięcy złotych, to raczej niewielkie ulotki i broszury. Koszt ich wymiany to niewielka kwota - twierdzi radny. - Krytyka dekomunizacji ulic od strony kosztów ponoszonych przez firmy, to nic innego jak szukanie dziury w całym. Zanim zostałem radnym, prowadziłem antykwariat, znam realia biznesowe.
- Adresy firmy znajdują się w wielu bazach danych. Nie zawsze pamięta się w jakich, działa to podobnie jak ze zmianą konta w banku przez osobę fizyczną, często przez rok czy dłużej znajdują się podmioty, które mają stary numer konta i to na nim dokonują operacji - zauważa jeden z bydgoskich przedsiębiorców. - Podobnie w tym wypadku może zdarzyć się np. zamieszanie z dostawą, która nie trafi do firmy na czas, co rodzi określone straty. Bywa, że trzeba zmienić coś w dokumentach o ochronie danych osobowych, korekty to minimum 500 złotych, które weźmie specjalista. Istotny i trudny do wycenienia jest też czas, który trzeba poświęcić na zmiany, a także koszty zamieszania z tym związanego. Każda zmiana adresu to komplikacje, koszty i nerwy. Nie bez powodu wiele firm, które zmieniają adresy, pozostawia jeszcze pod starym adresem biuro, bo wie, że to tam przychodzić będzie korespondencja.
Przy okazji wpisu w mediach społecznościowych radnemu „dostało się” za to, że do jego biura trudno dostać się osobom, które nie należą do PiS.
- Nie wiem, skąd ten wpis. W naszym biurze przy Wełnianym Rynku (radny na swoim profilu FB zachęca do kontaktu, wskazując adres Wełniany Rynek11/7, telefon 52 346-00-28, a nawet prywatnego maila i numer komórkowy - przyp. red.) jestem kilka godzin dziennie. Gdy mnie nie ma, mamy osobę, która prowadzi biuro i przez nią można się ze mną umówić. Po to podaję swój mail i telefon, by zadzwonić i bezproblemowo się spotkać - zapewnia Paweł Bokiej.
Mimo dyskusji nad sensem dekomunizacji, to już nie radni mają inicjatywę w tej sprawie. Te kwestie we wrześniu przeszły z ich rąk w ręce wojewody.
Przeczytaj dalszą część artykułu.
Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.
-
Prenumerata cyfrowa
Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.
już od
3,69 ZŁ /dzień