Bydgoski Teatr Polski murem za wrocławskim [list otwarty]
Szefowie i zespół bydgoskiej sceny wystosowali list otwarty w sprawie konkursu na dyrektora Teatru Polskiego we Wrocławiu.
„Chcemy wyrazić wsparcie dla Zespołu Teatru Polskiego we Wrocławiu, który znalazł się w trudnej, niespotykanej dotąd w Polsce sytuacji, stając się - na niespełna 8 dni przed rozpoczęciem nowego sezonu artystycznego - zakładnikiem politycznych, ekonomicznych i personalnych rozgrywek” - czytamy w pierwszych zdaniach listu otwartego, jaki 23 sierpnia wystosował zespół bydgoskiego teatru.
Chodzi o wynik rozstrzygniętego w miniony poniedziałek konkursu na nowego szefa wrocławskiej sceny. Wygrał go Cezary Morawski, aktor znany głównie z ról w telewizyjnych serialach. Ma zastąpić na tym stanowisku Krzysztofa Mieszkowskiego (w tej chwili posła .Nowoczesnej - przyp. red).
Krystian Lupa, reżyser i jeden z członków komisji konkursowej, uważa, że konkurs był ustawiony. Inny członek komisji Piotr Rudzki kilka dni temu na łamach „Gazety Wrocławskiej” mówił tak: - Przewodnicząca komisji podczas obrad przerwała mi czytanie wyroku w sprawie przeciw Cezaremu Morawskiemu (jako pełniący obowiązki skarbnika Związku Artystów Scen Polskich Morawski był oskarżony o narażenie związku na straty finansowe liczące ponad 9 mln zł - przyp. red.). Wybierając Cezarego Morawskiego urząd nie dopełnił staranności. Bierzecie odpowiedzialność za ponad 140 osób, które tu pracują.
We wrocławskim teatrze wrze. Niewykluczony jest strajk zespołu artystycznego. Pracownicy teatru wystosowali list, w którym piszą m.in.: „Nie godzimy się na pozorujące demokratyczne procedury oszustwo, mające na celu obsadzenie na tym stanowisku forsowanego przez władze kandydata.”
Zespół zaapelował też do Mo-rawskiego, by nie obejmował fotela dyrektora. Rzecznik Urzędu Marszałkowskiego Województwa Dolnośląskiego Jarosław Perduta, który jednocześnie był członkiem komisji konkursowej, komentował sprawę dla „Wrocławskiej”: „Komisja uznała, że najbardziej spójną i odpowiadającą na wyzwania stojące dzisiaj przed Teatrem Polskim, jest wizja pana Morawskiego”.
Swój sprzeciw wobec takiej decyzji wyrażają ludzie teatru i kultury z całej Polski - również z bydgoskiego TPB. Dlaczego?
- Podejmowanie takich decyzji, i to na 8 dni przed rozpoczęciem nowego sezonu artystycznego, jest praktyką skrajnie nieodpowiedzialną i nie chodzi tu jedynie o ten konkretny teatr, ale w ogóle o instytucje kultury - mówi nam Paweł Wodziński, dyrektor TP w Bydgoszczy. - Po drugie sytuacja, w której organizator wchodzi w spór z zespołem teatralnym zdecydowanie nie służy teatrowi. Nie wolno traktować zespołu jak przedmiotu, jak grupy ludzi, z którą nie trzeba się liczyć. W przypadku instytucji, której zespół stanowi ponad sto osób, trudno sobie wyobrazić, że można z nim nie konsultować tak ważnych decyzji i nie reagować na jego wątpliwości. Po trzecie, odnosząc się do samej zmiany linii programowej teatru, nie wolno tego robić wbrew zespołowi, zwłaszcza w sytuacji, gdy scena ma wysoką pozycję artystyczną. Teatr we Wrocławiu długo i mozolnie pracował, aby znaleźć się na tej pozycji.
Dziś w samo południe we wrocławskim teatrze zacznie się konferencja z udziałem zespołu teatru, publiczności i osób związanych ze środowiskiem. Potem zaplanowano przemarsz pod siedzibę urzędu marszałkowskiego. Wybierze się tam także reprezentacja bydgoskiej sceny.
Jak to wszystko się skończy? - Nie wiem, ale upór polityczny ze strony władz województwa dolnośląskiego rodzi zupełnie inne pytania - dodaje Wodziński. - Między innymi o to, czy niektórzy politycy dorośli do tego, by zajmować się kulturą. Być może należy pomyśleć o innych rozwiązaniach systemowych.