Bydgoskie przychodnie powoli się odmrażają. Ale czasem dodzwonić się, to jak wygrać na loterii
- Kiedy mój lekarz rodzinny będzie normalnie przyjmował? Wszystko już pootwierane, a tylko przychodnie nie – denerwują się pacjenci. - Teleporady już z nami zostaną – odpowiada NFZ.
„Czynne; teleporady”, „Czynne; teleporady” i tak sześćdziesiąt razy – w zestawieniu działających w czasach pandemii przychodni POZ. Tyle jest tu bydgoskich adresów, ale lista dla regionu jest znacznie dłuższa. Zestawienie dla pacjentów przygotował kujawsko-pomorski oddział NFZ. Dziś już część przychodni się odmraża. Pacjenci tego oczekują, a zachęca NFZ. Od 1 lipca szpitale, poradnie specjalistyczne i POZ otrzymają dodatkowo 3 proc. wysokości faktur, które rozliczają z Narodowym Funduszem Zdrowia. W skali całego kraju to 180 milionów złotych miesięcznie. Pieniądze mają pomóc w przywracaniu pełnego i bezpiecznego dostępu do świadczeń medycznych oraz powrotu do normalnego trybu leczenia. Te środki mają ułatwić przyjmowanie pacjentów w reżimie sanitarnym – mogą być przeznaczone m.in. na dodatkowe płyny dezynfekujące.
Do 300 razy sztuka
Tymczasem w Bydgoszczy: - Jak można dodzwonić się do przychodni na Pielęgniarskiej? Od 8. rano próbuję, wykonałam już 300 połączeń i niestety żadne nietrafione - denerwuje się pani Barbara.
- Dzwoniłam do Przychodni Tatrzańskiej 160 razy i zrezygnowałam - relacjonuje pani Teresa.
Przesada? Sprawdźmy.
W czwartek między 11.30 a 12. dzwoniłam do pięciu bydgoskich przychodni: Przychodni Tatrzańskiej, „Nad Wisłą”, „Przyjaznej”, „Rodzinnej Wilczaki” i do Centrum Medycznego „Nad Brdą”. Ale połączeń wykonałam o wiele więcej, wszystkie bez sukcesu (chyba, że za sukces można uznać to, że w słuchawce był sygnał, tylko nie miał go kto odebrać, a za porażkę – gdy telefon był zajęty albo padał komunikat: „abonent chwilowo niedostępny”).
Bez kolejek, na telefon
Zamknięte drzwi nie oznaczają zamkniętych przychodni. Zajęte telefony znaczą tylko tyle, że lekarze przez nie pracują. Zresztą nie brakuje zadowolonych pacjentów, którzy cieszą się, że o receptę mogą poprosić przez SMS, a by uzyskać skierowanie np. na badanie krwi i potem skonsultować jego wyniki z lekarzem wystarczą dwa krótkie telefony.
Trzeba przywyknąć do myśli, że teleporady już z nami zostaną. Zresztą nie jest to produkt pandemii.
- Wprowadzone zostały – jako produkt – do umów z NFZ od 1 stycznia 2020 r.. Minister Zdrowia wprowadził rozporządzeniem również teleporady dla pielęgniarek i położnych, które znajdują się już koszyku świadczeń gwarantowanych - przypomina Hanna Krzyżanowska z kujawsko-pomorskiego oddziału NFZ.
Lekarz miał być do telefonicznej dyspozycji pacjentów przez dwie godziny w tygodniu.
- Sytuacja epidemiczna przyspieszyła te zmiany i upowszechniła teleporady.
- Dzięki nim w marcu byliśmy uratowani, bo kiedy przez pandemię koronawirusa przychodnie zamknęły drzwi nie zostaliśmy bez pomocy lekarza rodzinnego, pielęgniarek, położnych czy pediatrów.
- Niektóre przychodnie rozwinęły swoje linie telefoniczne, umożliwiając pacjentom kontakt pod kilkoma numerami, niektóre umożliwiły załatwienie wybranych sprawach, jak np. zamówienie recept w przypadku kontynuowania terapii, przez internet czy SMS.
- Jeśli jednak lekarz w trakcie konsultacji telefonicznej uzna, że konieczna jest osobista wizyta pacjenta w gabinecie, jest ona umawiana. Pacjentowi wyznaczana jest konkretna godzina, personel dba o to, by nie spotkał się z innych chorym.
Są skargi pacjentów
A co z nieodebranymi telefonami? - Oczywiście docierają do nas sygnały o trudności w dodzwonieniu się do przychodni, zwłaszcza w godzinach porannych - przyznaje Hanna Krzyżanowska.
Mieliśmy również sygnał od lekarza, który pytał od kiedy NFZ otworzy przychodnie, bo już nie chce leczyć pacjentów przez telefon. NFZ nie zamknął przychodni ani ich nie otworzy. O tym, jak zorganizowane są porady medyczne decyduje kierownik danej przychodni zgodnie z obowiązującymi wytycznymi Ministra Zdrowia i Głównego Inspektora Sanitarnego.
- Najwięcej takich zgłoszeń było na początku pandemii. kiedy wszyscy musieliśmy się przyzwyczaić do nowych warunków udzielania świadczeń opieki zdrowotnej ustalonych przez Ministra Zdrowia i Głównego Inspektora Sanitarnego. W tej chwili sygnały są sporadyczne. Każdy taki sygnał, zgłoszony przez pacjenta jest przez nas sprawdzany. Natomiast mieliśmy również sygnał od lekarza, który pytał od kiedy NFZ otworzy przychodnie, bo już nie chce leczyć pacjentów przez telefon. NFZ nie zamknął przychodni ani ich nie otworzy. O tym, jak zorganizowane są porady medyczne decyduje kierownik danej przychodni zgodnie z obowiązującymi wytycznymi Ministra Zdrowia i Głównego Inspektora Sanitarnego - wyjaśnia Hanna Krzyżanowska.