Bydgoskie taxi bardzo dalekie od pracy marzeń
- Chcesz zarabiać na taksówce? Stracisz nerwy, zdrowie, czas i przyjaciół - mówią bydgoscy taksówkarze. - Ciągle jednak nie brakuje takich, którzy wiążą swoją przyszłość z tym zawodem.
Niedawno Krajowy Rejestr Długów przedstawił raport z którego wynika, że coraz więcej taksówkarzy, w praktyce samozatrudnionych przedsiębiorców, nie jest w stanie spłacać swoich zobowiązań, a zadłużenie całej branży sięga niemal 30 milionów złotych. Bydgoszcz nie jest pod tym względem wyjątkiem.
- Szacujemy, że w Bydgoszczy mamy około 1200 taksówek, z czego stale aktywnych jest około 800. Z tego kolejne 100-200 to działalności prowadzone przez osoby, które na taxi dorabiają i jeżdżą na przykład w weekendy czy popołudniami. Takich kierowców, dla których jest to jedyne źródło utrzymania jest około 600 - mówi Waldemar Winter, dyrektor Wydziału Uprawnień Komunikacyjnych bydgoskiego ratusza.
I tych kilkuset bydgoskich przedsiębiorców od kilku miesięcy zmagać się musi - z ich zdaniem - nieuczciwą konkurencją w postaci usług przewozowych zamawianych przez specjalne aplikacje. Ich „twarzą” jest Uber (który w Bydgoszczy jeszcze nie działa), ale wszystkie funkcjonują na podobnej zasadzie.
Z dalszej części artykułu dowiesz się:
- na co najczęściej narzekają bydgoscy taksówkarze
- na jakie opłaty narażeni są taksówkarze
Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.
-
Prenumerata cyfrowa
Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.
już od
3,69 ZŁ /dzień