Bydgosko-toruńska batalia o uniwersytet trwa [dokumenty, infografika]
- Możemy ubolewać, że ten pomysł powstał i tak podzielił region - uważa poseł Tomasz Lenz. Bydgoscy politycy: - Poparło go 160 tysięcy osób!
W poniedziałek poseł PO z Torunia i szef regionalnej partii Tomasz Lenz wystosował do przewodniczących klubów parlamentarnych w Sejmie list, w którym określa swoje stanowisko w sprawie powołania w Bydgoszczy samodzielnego uniwersytetu medycznego.
Czytamy w nim między innymi, że projekt ma liczne wady prawne, a także może sprawić wiele kłopotów. „Nie jest możliwe automatyczne przejęcie przez uniwersytet medyczny pracowników Collegium Medicum UMK (...). Na tej samej zasadzie nie można automatycznie przepisać uprawnień do nadawania stopnia doktora i doktora habilitowanego”.
Te argumenty nie przekonują posła Zbigniewa Pawłowicza, inicjatora pomysłu stworzenia w Bydgoszczy medycznej uczelni na bazie CM UMK. - Nawet trudno to komentować, bo jest tam wiele nieścisłości - uważa. - Poseł powołuje się na możliwe problemy z przekazywaniem uprawnień? To ja pytam: jak to załatwiono w 2004 roku, kiedy włączano akademię medyczną do UMK?
Lenz jednak dodaje także, że po ewentualnym rozdziale obie uczelnie na tym stracą. - Jest taka europejska i światowa tendencja, żeby łączyć uczelnie w duże placówki, a nie je dzielić - mówi. - UMK po rozdziale na pewno spadnie w rankingach, nie mówiąc już o tym, że bydgoski uniwersytet nie będzie w żadnych rankingach uwzględniany.
Tego zdania nie podzielają politycy PO z Bydgoszczy. Czy to oznacza rozłam w regionalnej partii? - Na szczęście to nie regionalna partia będzie decydowała, co się dalej wydarzy z projektem ustawy, tylko Sejm - mówi Paweł Olszewski, poseł PO. - Trzeba też pamiętać, że ten pomysł to nie jest głos kilku polityków, ale 160 tysięcy osób.
- W tych emocjach zapominamy jeszcze o tym, jaki ciąg proceduralny nas teraz czeka. Projekt jest w Sejmie i zgodnie z decyzją, jaka zapadła jakiś czas temu, aby nie odrzucać projektów ustaw po pierwszym czytaniu, z pewnością trafi do komisji. A wtedy komisja ma dowolną ilość czasu, by się tym projektem zajmować. To może trwać nawet całą kadencję. I właśnie dlatego skierowałem ten list do przewodniczących klubów parlamentarnych. Chcę, żeby podczas debaty nad projektem ustawy parlamentarzyści wzięli pod uwagę argumenty, które tam przytaczam. Ten projekt sprawił i będzie sprawiał ogromny kłopot naszemu regionowi i dzielił całe województwo, nie tylko polityków - dodaje.
To Toruń. Bydgoszcz jednak nie odpuszcza. Również w poniedziałek radny wojewódzki Andrzej Walkowiak oraz prof. Małgorzata Tafil-Klawe spotkali się z ministrem nauki i szkolnictwa wyższego Jarosławem Gowinem. - Chciałem, by poznał racje Bydgoszczy w tym sporze, tak samo, jak poznał stanowisko Torunia podczas spotkania z rektorem UMK - mówi. - Spotkanie było dość trudne, ale pozytywne. Wcześniej jego stanowisko było twarde - „nie” dla odłączenia CM od UMK, bo w tej chwili uczelnie raczej się konsoliduje, a nie dzieli. Pan minister bał się osłabienia uczelni, bo tak zostało mu to przedstawione. Teraz zapoznał się ze szczegółami dotyczącymi zarządzania na uczelni, krzywd przy rozdziale środków z Unii, jakich doświadcza Collegium Medicum itd. Chciałby się zapoznać z dokumentami i sprawdzić, jak naprawdę wygląda ta sytuacja. Trudno przewidzieć, jakie będą tego efekty, ale to, co udało się uzyskać, to z pewnością zwrócenie jego uwagi na te problemy.
Uwagę ministra zwrócił także Piotr Cyprys z Metropolii Bydgoskiej, który wysłał do niego list z prośbą o „rozwagę przy podejmowaniu tak ważnej dla przyszłości bydgoskiej uczelni medycznej decyzji” i o pomoc w realizacji projektu.
List Piotra Cyprysa ze Stowarzyszenia Metropolia Bydgoska do ministra Jarosława Gowina:
Szanowny Panie Ministrze!
Mieszkańcy Bydgoszczy ze zdziwieniem przyjęli informację, ogłoszoną w mediach przez Rektora Uniwersytetu Mikołaja Kopernika, prof. dr. hab. Andrzeja Tretyna, o Pana negatywnym stanowisku w sprawie utworzenia Uniwersytetu Medycznego w Bydgoszczy.
Sądzimy, że dyskusja dotycząca decyzji w tak ważnej materii winna być poprzedzona wysłuchaniem merytorycznych argumentów obydwu stron, tym bardziej, jeżeli za jedną z nich stoi poparcie wyrażone w postaci kilkuset tysięcy podpisów. Liczymy na wsłuchanie się w głos Rady samego Collegium Medicum, które najbardziej trafnie potrafi ocenić potencjalne korzyści wynikające z usamodzielnienia się w Uniwersytet Medyczny.
Chcielibyśmy Panu przypomnieć, że bydgoska Akademia Medyczna, dzięki zbiorowemu wysiłkowi bydgoszczan i miejscowego środowiska medycznego, działała w naszym mieście przez kilkadziesiąt lat, mając opinię cenionej w Polsce uczelni. Niestety, w 2004 r., pod presją wizji rzekomej likwidacji i w sytuacji jawnego szantażu, akademia została zmuszona do połączenia z UMK w Toruniu. Dziś wiemy, iż wizja likwidacji uczelni oparta była na fałszywych przesłankach i można było utrzymać samodzielność bydgoskiej Akademii Medycznej. Po jedenastu latach funkcjonowania Collegium Medicum w strukturach UMK widać wyraźnie, że w Toruniu podejmuje się inicjatywy przygotowujące warunki do przejęcia wypracowanego przez bydgoszczan potencjału dydaktycznego i naukowo-badawczego. Bo jak inaczej nazwać pomysły tworzenia inkubatora nauk medycznych w Toruniu, czy planowanie wydania niemal miliarda złotych na rozbudowę miejscowego szpitala? Poza tym w Bydgoszczy istnieje, wypracowana przez lata, bardzo dobra specjalistyczna baza dla funkcjonowania uczelni medycznej. Tworzą ją: dwa szpitale uniwersyteckie, Centrum Onkologii, 10. Kliniczny Szpital Wojskowy, szpital MSWiA i wiele innych placówek medycznych. Obawiamy się, że kolejnym krokiem będzie przeniesienie wydziałów lekarskich do Torunia, o czym głośno mówi się w środowisku lekarskim.
Na dalsze deprecjonowanie bydgoskiej medycyny nie ma dziś zgody zarówno ze strony społeczności bydgoskiej, jak i świata medycznego. Z pewnością Pan Minister nie został poinformowany, że mimo gróźb i szantażu kierowanych do pracowników Collegium Medicum, Rada tej jednostki głosowała za przekształceniem się w Uniwersytet Medyczny. Czy cofnęliśmy się w czasie do najczarniejszych momentów naszej historii, gdy zastraszano profesorów, odbierając im prawo do wyrażania własnych opinii? Ma to status niebezpiecznego precedensu, gdy czyni się tak na uniwersytecie. Czyżby Pan Rektor zapomniał o elementarnej zasadzie etosu nauki, jaką jest niezależność myśli?
Niepokoi dodatkowo fakt, iż władze UMK odbierają Komitetowi Obywatelskiemu z Bydgoszczy prawa do inicjatywy ustawodawczej. Otóż chcemy przypomnieć, że zebrano ponad 160 tys. podpisów za utworzeniem samodzielnego Uniwersytetu Medycznego – to niemal tyle, ile wynosi liczba mieszkańców Torunia! Czyżby ten donośny społeczny głos nie miał żadnego znaczenia?
Negatywna opinia dotycząca utworzenia UM w Bydgoszczy stoi w jawnej sprzeczności z oczekiwaniami społeczności lokalnej oraz środowiska medycznego. Bydgoskie środowisko medyczne uznało, że powstanie Uniwersytetu Medycznego w Bydgoszczy z całą pewnością wpłynie na rozwój i jakość szkolnictwa medycznego oraz pomoże rozwijać nowoczesną ofertę edukacyjną w regionie. Dalsze funkcjonowanie Collegium Medicum w ramach struktur UMK uznane zostało za sytuację mniej sprzyjającą rozwojowi niż w przypadku naruszenia obecnego status quo. Zauważmy, że władze wszystkich polskich uniwersytetów medycznych poparły bydgoską inicjatywę.
Wraz z nadejściem nowej władzy wierzyliśmy w powiew odnowy oraz zrozumienie dla oddolnych inicjatyw społecznych, o czym wspominał w swoich deklaracjach Pan
Prezydent Andrzej Duda. Tylko tak można budować społeczeństwo obywatelskie, a nie groźbami i zastraszaniem elit naszego kraju.
Panie Ministrze, w związku z przedstawionymi argumentami, prosimy o szczególną Pana troskę i rozwagę przy podejmowaniu decyzji tak ważnej dla przyszłości bydgoskiej uczelni medycznej. Liczymy także na Pana pomoc w realizacji tej cennej społecznie inicjatywy.
Za Zarząd
Stowarzyszenia „Metropolia Bydgoska”
Przewodniczący
Piotr Cyprys