Bydgoszcz to nie tylko miasto nad Brdą, ale i „węzeł wodny”. Co z tego wynika dla mieszkańców w upały? Nic
Liczba utonięć, szczególnie latem, każdego roku jest porażająca. Do wielu by nie doszło, gdyby istniały profesjonalne kąpieliska i odkryte baseny.
Choć Bydgoszcz nad Brdą leży i praktycznie rozciąga się nad rzeką po obu stronach na całą długość, dla mieszkańców, spragnionych kąpieli i ochłody w skwarne dni upalnego lata, jak i w tym roku bywa, nie ma to żadnego znaczenia. Kąpielisk w Brdzie nie ma i nie będzie. Nawet na Wyspie Młyńskiej, gdzie panują, zdawałoby się - wymarzone ku temu warunki. W dodatku spragnieni ochłody zwłaszcza młodzi bydgoszczanie nie mogą liczyć na ogólnodostępne baseny na świeżym powietrzu. Póki nie powstanie taki obok budowanego właśnie kompleksu Astorii - pozostaje im kąpiel „na dziko”, albo wyjazd do kąpielisk położonych poza Bydgoszczą - do Borówna lub Pieczysk, bo popularne przez lata Chmielniki mocno ostatnio podupadły.
Niezapomniana Riviera
Najstarsi bydgoszczanie do dziś pamiętają rzeczne kąpielisko zwane „Rivierą”. Powstało ono w naturalny sposób na początku XX wieku, kiedy wykorzystano do tego celu stare, nieżeglowne koryto Brdy, z lachami piachu w dawnej dzielnicy Okole w pobliżu cegielni należącej do Niemca Franza Petersona. Dziś w tym miejscu biegnie ulica Nadrzeczna. Po wyprofilowaniu biegu Brdy, kiedy pogłębiono ją, by udostępnić do ruchu barek o głębokim zanurzeniu, odnoga rzeki jeszcze powiększyła się.
Wykorzystano do tego celu stare, nieżeglowne koryto Brdy, z lachami piachu w dawnej dzielnicy Okole.
W latach 20. i 30. ub. wieku w miejscu tym istniała „Riviera”, zarządzana niemal co roku przez kogoś innego, odmiennie urządzana i przebudowywana, stąd wspomnienia bydgoszczan o tym kąpielisku mocno się różnią. Faktem jest, że choć wstęp był płatny, to w zamian otrzymywało się warunki na dobrym poziomie - były tam przebieralnie, leżaki, stoliki i dobre warunki do kąpieli. Jedynym minusem była chłodna woda Brdy - ale to akurat był chyba najmniejszy problem.
Wyścigi na... kanale
Przede wszystkim jednak w międzywojniu kąpano się wszędzie, gdzie to było możliwe. W Bydgoszczy - na całej długości Brdy od Smukały do Brdyujścia, a także w okolicznych oczkach wodnych i gliniankach. Wojsko i sportowcy korzystali z urządzonej na Brdzie pływalni wojskowej na Jachcicach, mieszkańcy zachodniej części miasta korzystali z ochłody w wodach Starego Kanału, a z centrum Bydgoszczy wybierano się na kąpiele w międzywodziu, gdyż wówczas jeszcze Wyspa Młyńska składała się z dwóch osobnych części. Duże wrażenie na przechodniach robiły... skoki do wody z mostu Sulimy-Kamińskiego.
Mieszkańcy zachodniej części miasta korzystali z ochłody w wodach Starego Kanału.
Po II wojnie o przywróceniu do życia „Riviery” już nie pomyślano. Nowe idee głosiły masowe upowszechnienie sportu, a co za tym idzie, budowę basenów, w których dzieci i młodzież mogłyby się uczyć pływać, a następnie uczestniczyć w zawodach.
W latach 40. planowano wykorzystanie do tych celów Starego Kanału, na którym nawet odbywały się... długodystansowe mistrzostwa Polski w pływaniu. Potem jednak, z uwagi na coraz gorszy stan stojącej wody, takich prób zaniechano.
Pierwsze baseny
14 sierpnia 1954 roku oddano do użytku pierwszy w Bydgoszczy otwarty basen – kąpielisko przy ul. Nakielskiej w pobliżu stadionu Gwiazdy. Służył on bydgoszczanom aż do końca XX stulecia, częstokroć wypełniając się w upalne dni tak, że do kąpieli brakowało miejsca.
Problem dotyczy przepisów, jakie obowiązują przy tworzeniu kąpielisk
Inny los spotkał otwarty 28 lipca 1957 roku basen w Łęgnowie, na osiedlu Awaryjnym, ze sztuczną plażą. Kąpielisko mogło pomieścić 4 tys. plażowiczów. Nigdy tylu ich nie przyszło, bo dla większości bydgoszczan było za daleko. Po kilku latach basen zamknięto. Z kolei 7 sierpnia 1961 roku rozpoczęto prace ziemne na Starym Kanale w okolicach ul. Bronikowskiego, aby zbudować siłami zakładów pracy otwarte kąpielisko. Jednak z powodu grząskiego dna jesienią prace przerwano i już do nich nie powrócono.
Tylko „na dziko”?
22 lipca 1972 otwarto basen przy „Astorii”. I tam gromadziły się tłumy. Parę lat później uruchomione zostało kąpielisko na Bartodziejach na tzw. Balatonie. Na krótko jednak.
Dziś nie ma już ani kąpielisk na Brdzie, ani wspomnianych basenów... Pozostała kąpiel „na dziko”.
Wszędzie przy tworzeniu nowych kąpielisk obowiązują unijne przepisy, bardzo zaostrzone.
- Rzeczywiście z miejscami do kąpieli w Bydgoszczy, jest teraz problem - przyznaje Roman Guździoł, prezes Wodnego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego w Bydgoszczy. - Problem dotyczy przepisów, jakie obowiązują przy tworzeniu kąpielisk. Na Wyspie Młyńskiej powstać nie może, bo tam musi być wolny tor dla żeglugi. Na Starym Kanale nie powstanie z uwagi na brak plaży i stojącą wodę, bo ta kiśnie i pojawiają się tam sinice. Wszędzie przy tworzeniu nowych kąpielisk obowiązują unijne przepisy, bardzo zaostrzone i ja wcale nie dziwię się, że nikt nie chce się za to zabrać. W dodatku coraz mniej jest społeczników, a także ratowników. Niestety, to wszystko może skutkować większą liczbą utonięć.