Bydgoszczanie ruszyli do aptek po płyn Lugola. Nie przyjmuj go na własną rękę!
- Preparatów z jodem nie należy przyjmować samodzielnie, bez zgody lekarza - twierdzą specjaliści. Tymczasem bydgoszczanie ruszyli do aptek... Wszystko przez informacje o rzekomej groźnej awarii w elektrowni atomowej.
Ministerstwo Zdrowia i Państwowa Agencja Atomistyki uspokajają, że zagrożenia nie ma i apelują do Polaków, by nie przyjmować preparatów z jodem na własną rękę.
- Na terenie elektrowni jądrowej w Tihange nie doszło do awarii, a cytowane w informacjach medialnych „mikropęknięcia” w reaktorze nie mają wpływu na jego bezpieczeństwo. Nie istnieje jakiekolwiek zagrożenie radiacyjne na terenie Polski, ani innych państw europejskich. - podała w specjalnym komunikacie Państwowa Agencja Atomistyki.
Tymczasem bydgoszczanie, mając w pamięci katastrofę elektrowni atomowej w 1986 roku w Czarnobylu, ruszyli do aptek.
- To istne szaleństwo. Od piątku przychodzi do nas mnóstwo pacjentów, którzy chcą kupić płyn Lugola lub tabletki z jodem - mówi Monika Nowakowska z Apteki Żyj Zdrowo na bydgoskich Kapuściskach. - Nawet nie pytają jak takie preparaty stosować. Kupują w ciemno, tak na wszelki wypadek. Tabletki z mniejszą dawką jodu bez recepty jeszcze mamy w sprzedaży, ale płynu Lugola już nie. Nie ma go też w hurtowniach.
Podobnie jest w innych bydgoskich aptekach. - U nas głównie mamy zapytania o płyn Lugola - mówi Tomasz Przybysz z Miller Apteki. - Odradzam jednak przyjmowanie preparatów z jodem bez konsultacji z lekarzem. Nie sugerujmy się też żadnymi licznymi podpowiedziami z Internetu, bo możemy sobie zaszkodzić.
Podobnego zdania są specjaliści. - Podawanie jodu powinno odbywać się pod kontrolą - podkreśla lek. med. Bogdan Guryn, endokrynolog z Zakładu Endokrynologii i Diabetologii Szpitala Uniwersyteckiego nr 2 im. Biziela. - Może bowiem nastąpić uaktywnienie nadczynności lub niedoczynnosci tarczycy. Gdy dojdzie do zablokowania tarczycy jodem utrudnia to możliwości jej leczenia i opóźnia diagnozowanie chorób tarczycy, w tym np. istniejącego nowotworu tarczycy, o którym możemy nawet nie wiedzieć.
To istne szaleństwo. Od piątku przychodzi do nas mnóstwo pacjentów, którzy chcą kupić płyn Lugola lub tabletki z jodem
Wszystkiemu winne doniesienia o domniemanej awarii reaktora w elektrowni jądrowej w belgijskiej miejscowości Tihange. W świat poszła też wiadomość, że w niemieckim Akwizgranie już kilka dni temu rozpoczęła się akcja rozdawania tabletek z jodem w obawie przed ewentualnym skażeniem promieniotwórczym.
Chcą mieć płyn
Jak sytuacja wygląda w innych bydgoskich aptekach, z którymi wczoraj się kontaktowaliśmy?
- U nas też w ostatnich dniach wzrosło zainteresowanie zakupem płynu Lugola. Pyta o niego wielu pacjentów. To jakieś szaleństwo - mówi Tomasz Przybysz, magister farmacji z Miller Apteki. - Chyba ludzie chcą mieć w domu ten preparat tak na wszelki wypadek. Odnoszę wrażenie, że dzięki temu poczują się bezpieczniej. Tymczasem mam rodzinę w Belgii i wiem, że nikt z nich nie bierze preparatów z jodem, choć mieszkają kilkadziesiąt kilometrów od tej elektrowni. Zresztą przyjmowanie jodu powinno się konsultować z lekarzem.
Przed stosowaniem jodu na własną rękę przestrzega też Ministerstwo Zdrowia, bo jak każdy lek, może on powodować działania niepożądane. Potwierdza to też lek. med. Bogdan Guryn, specjalista endokrynolog z Zakładu Endokrynologii i Diabetologii Szpitala Uniwersyteckiego nr 2 im. Biziela w Bydgoszczy.
- Już spożycie jednej dawki płynu Lugola sprawia, że jodochwytność tarczycy może zostać zablokowana - mówi lekarz. - A to wyklucza pewne drogi diagnostyczne i terapeutyczne w leczeniu tarczycy nawet na okres kilku miesięcy, czyli mówiąc krótko opóźnia diagnozę. Podawanie jodu bez kontroli lekarskiej może wywołać zapalenie tarczycy. Możliwe jest, między innymi, wystąpienie nadczynności lub niedoczynności tarczycy. Jod, jak każdy lek, może też wywołać reakcje alergiczne, np. wysypkę skórną, obrzęk śluzówek, zaburzenia układu pokarmowego, w tym biegunkę. Przyjęcie zbyt dużej dawki jest niebezpieczne dla zdrowia.
Już spożycie jednej dawki płynu Lugola sprawia, że jodochwytność tarczycy może zostać zablokowana
Nic nam nie grozi
- Państwowa Agencja Atomistyki zapewnia, że mieszkańcy Polski mogą spać spokojnie, bo na bieżąco monitoruje sytuację radiacyjną kraju.
- - „Nie nastąpiło jakiekolwiek podwyższenie poziomu promieniowania jonizującego nad terytorium Polski. Z danych monitoringowych Komisji Europejskiej (system EURDEP) wynika, że sytuacja radiacyjna w Europie również nie odbiega od normy (brak zagrożenia radiacyjnego)” - czytamy w specjalnie wydanym komunikacie.
- PAA uspakaja też, że milimetrowe „mikropęknięcia” w reaktorze elektrowni jądrowej Tihange są w istocie drobnymi, powierzchniowymi pęknięciami w grubej na kilkanaście centymetrów stalowej obudowie zbiornika ciśnieniowego reaktora. Pierwsze z nich zostały wykryte w 2012 r. i wtedy też zostały one gruntownie przebadane przez belgijski urząd dozoru jądrowego FANC (Federaal Agentschap voor Nucleaire Controle). Wyniki tych analiz wskazują, że pęknięcia nie mają wpływu na bezpieczeństwo reaktora. Obecnie elektrownia pracuje