Był kiedyś atrakcją Bieszczadów. Po 55 latach generał Karol Świerczewski spadł z pomnika
Najpierw z cokołu pomnika generała Karola Świerczewskiego „Waltera” w Jabłonkach zniknął piastowski orzeł. Następnego dnia robotnicy zdemontowali płaskorzeźbę z twarzą generała oraz obelisk obok pomnika. Cały pomnik ma zniknąć do 9 marca. Stał w Bieszczadach ponad 55 lat.
Prace przy demontażu pomnika Karola Świerczewskiego w Jabłonkach rozpoczęły się w środę około godz. 10. Najpierw robotnicy wzięli się za orła, który stał na szczycie cokołu. Nie było łatwo. Wykonany z blachy z radzieckich czołgów sporo ważył, był dobrze przymocowany. Robotnicy wyjechali w górę na podnośniku, w ruch poszły palniki. Wcześniej samego orła przywiązano do dźwigu. Przed godz. 13. udało się rzeźbę zdjąć i ustawić na ziemi. Blaszany orzeł, rzeźba z podobizną generała, litery z napisu pod pomnikiem, a także znajdująca się na głazie obok monumentu tablica z cytatem z wiersza Broniewskiego trafią do skansenu reliktów komunistycznych.
Rozbiórce pomnika przyglądała się grupa mieszkańców wsi. Byli także tacy, którzy przyjechali specjalnie, żeby tę akcję zobaczyć.
- Jesteśmy z Sanoka, przyjechaliśmy popatrzeć, jak się niszczy historię - mówi pan Marek. - To nie była kryształowo czysta postać, ale żeby burzyć pomniki, to już przesada. Polacy byli oburzeni, że talibowie w Syrii niszczą posągi Buddy, a robimy to samo.
Pana Romana, mieszkańca Jabłonek, najbardziej bulwersują koszty rozbiórki.
- Zapłacimy za to wyburzenie ponad 52 tysiące złotych. Można by te pieniądze przeznaczyć na żłobek, na przedszkole czy na lokalne drogi. Ten pomnik już na nikim nie robi wrażenia, od lat tu nie przyjeżdżają szkolne wycieczki, więc należało go zostawić w spokoju
- kręci głową.
Stał tutaj od 55 lat
Modernistyczny pomnik upamiętniający generała broni Karola Świerczewskiego zwanego „Walterem”, mierzący ponad dziewięć metrów, był dobrze widoczny z drogi łączącej Lesko z Cisną, tzw. wielkiej pętli bieszczadzkiej. Powstał według projektu polskiego rzeźbiarza Franciszka Strynkiewicza. Stanął w miejscu, gdzie 28 marca 1947 roku Świerczewski zginął śmiertelnie raniony w zasadzce UPA.
Monument odsłonięto w 1962 roku. To granitowy obelisk zwieńczony stylizowanym piastowskim orłem, którego wykuto z blach czołgowych. Na froncie pomnika znajduje się kamienna twarz generała. Obok na głazie umieszczona jest tablica pamiątkowa ze słowami autorstwa Władysława Broniewskiego: „Nie o każdym śpiewają pieśni, lecz to imię opiewać będą. Ono potrafi się wznieść ponad historię legendą”. Cytat pochodzi z wiersza poety pt. „Pieśń o życiu i śmierci gen. Karola Świerczewskiego-Waltera”. Zgodnie z ustawą o dekomunizacji samorządy, na których terenie znajdują się miejsca, które w myśl ustawy propagują ustrój totalitarny, mają się ich pozbyć z przestrzeni publicznej do września. Teren, na którym stoi pomnik, to własność Nadleśnictwa Baligród.
- Wiadomość o tym, że to my mamy się zająć zdemontowaniem pomnika, nas zaskoczyła. Nie byliśmy na to przygotowani. Ale musimy wykonać zapisy ustawy. Koszt demontażu pomnika wyniesie 52 tys. złotych. Potem o zwrot tych pieniędzy zgłosimy się do Skarbu Państwa za pośrednictwem wojewody podkarpackiego
- przyznaje Wojciech Głuszko, nadleśniczy.
Wojciech Głuszko dodaje, że nadleśnictwo nie ma jeszcze planów co do terenu, na którym stał pomnik.
- Na pewno ten teren zagospodarujemy, być może stworzymy tutaj jakąś atrakcję turystyczną - mówi nadleśniczy. - Pomnik kiedyś przyciągał rzesze turystów, szkole wycieczki. Stały tu sklepiki z pamiątkami. Teraz już tak nie jest, dlatego spróbujemy to zmienić.
Był kiedyś wielką atrakcją Bieszczadów
Rzeczywiście, pomnik Karola Świerczewskiego był kiedyś jedną z największych atrakcji Bieszczadów. Przyjeżdżały tu szkolne wycieczki z całej Polski, zaglądały delegacje z obcych państw, tzw. Krajów Demokracji Ludowej, w tym obowiązkowo delegacje radzieckie. Wszak generał walczył w szeregach armii radzieckiej podczas wojny z Polską w 1920 roku.
Lata 60. ubiegłego wieku doskonale pamięta Maria Dziedzic, emerytowana nauczycielka.
- W roku 1965 byłam jako 10-letnie dziecko na szkolnej wycieczce w Bieszczadach. Obowiązkowo trzeba było być w Jabłonkach pod pomnikiem generała - wspomina. - Pamiętam, że pomnik zrobił na mnie ogromne wrażenie, wydawał mi się bardzo wysoki. Sam generał był dla nas bohaterem, uczyliśmy się jego życiorysu, śpiewaliśmy o nim pieśni, uczyliśmy się wierszy. Potem byłam kilka razy ze swoimi uczniami w Jabłonkach, wtedy już takiego wrażenia nie robił. No i sam generał nie był już dla mnie bohaterem. Po 1989 roku historycy obalili legendę o genialnym strategu, dzielnym dowódcy i wiernym synu narodu polskiego.
Do 1989 roku pomnik był także celem pieszego marszu harcerskiego „Ostatnim szlakiem generała Waltera Świerczewskiego”. W rocznicę śmierci generała przed pomnikiem odbywały się oficjalne patriotyczne manifestacje społeczeństwa Sanoka i Leska z delegacjami kombatantów, wojska i młodzieży.
- Na początku lat 70. byłam na takim marszu - wspomina Maria Krupa z Rzeszowa. - Pomnik nie był dla nas zbyt ważny, położyliśmy kwiaty, zapaliliśmy świeczki i tyle. Ważna była atmosfera i zabawa. Ale uważam, że dobrze robią, że go burzą.
Kontrowersyjny „Walter”
Rozbiórka pomnika nie wzbudziła wielkiego zainteresowania okolicznych mieszkańców. Nie było protestów. Pewnie także dlatego, że bohater poprzedniej epoki miał wiele skaz, które ostatnio zostały mocno nagłośnione. Jak choćby to, dlaczego nosił pseudonim „Walter”. Pseudonim wziął się od pistoletów walther, z których Świerczewski podczas wojny domowej w Hiszpanii, często w pijanym widzie, ubrany tylko w kalesony, własnoręcznie rozstrzeliwał dezerterów.
- Generał to postać kontrowersyjna. Byli tacy, którzy chcieli, żeby go usunąć i tacy, co nie chcieli. Apele i petycje o usunięcie tego pomnika kierowano do władz od wielu lat. Teraz nadeszła chwila, żeby to zrobić. Tym bardziej, że zobowiązuje nas do tego ustawa
- tłumaczy Edward Marszałek, rzecznik Regionalnej Dyrekcji Lasów Państwowych w Krośnie.