Była korupcja w ZUS? Policja zbiera dowody
Prokuratura zdecyduje, czy podejmie dwa śledztwa - w sprawie rzekomej łapówki w centrali ZUS i fałszywego zgłoszenia przestępstwa.
- W sprawie dwóch złożonych zawiadomień policja prowadzi czynności pod nadzorem prokuratora - wyjaśnia prokurator Agnieszka Adamska-Okońska, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Bydgoszczy. - W ciągu pięciu dni musi zostać wydana decyzja o umorzeniu bądź wszczęciu postępowania w obu sprawach.
Termin zakończenia czynności przez bydgoską policję mija jutro. Do tego czasu kryminalni z Komendy Miejskiej Policji w Bydgoszczy mają dostarczyć prokuraturze ewentualne dowody, na podstawie których śledczy będą mogli zdecydować o przedstawieniu zarzutów.
Przypomnijmy, że chodzi o aferę, która wybuchła w ubiegłym tygodniu. W czwartek około południa policjanci z KMP w Bydgoszczy zatrzymali w regionalnej siedzibie ZUS wiceprezesa i członka zarządu centrali ZUS w Warszawie Marcina Wojewódkę. Został wyprowadzony z budynku i spędził w komendzie kilka godzin.
Do zatrzymania Wojewódki nie doszłoby, gdyby nie zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa złożone przez Krzysztofa Bułkow-skiego, szefa oddziału ZUS w Bydgoszczy. Dotyczy ono propozycji korupcyjnej, którą miał usłyszeć od wiceprezesa centrali ZUS w Warszawie. Dowodami w tej sprawie są nagrania z rozmów telefonicznych, w których - jak podaje tvn24.pl - miała paść propozycja przejścia Bułkowskiego na inne stanowisko w ZUS, z wyższą pensją „i nawet bez konieczności chodzenia do pracy”, ale po zrzeczeniu się funkcji dyrektora.
Gdy Wojewódka w czwartek wieczorem został zwolniony bez postawienia zarzutów, sam złożył zawiadomienie o podejrzeniu przestępstwa przez... szefa bydgoskiego ZUS.
W wypowiedzi dla tvn24.pl Wojewódka mówił o „kuriozalnej sytuacji”, kiedy to [Bułkowski - red.] „popełnił przestępstwo, gdy zawiadomił policję o niepopełnionym przestępstwie”.
- W ocenie ekspertów prawnych ZUS, podjęte przez policję w Bydgoszczy środki działania były pochopne i nieadekwatne do sytuacji - tłumaczył Radosław Milczarski z biura prasowego ubezpieczalni w Warszawie.
Na stronie internetowej ZUS pojawił się komunikat: „Działania te naraziły bezpodstawnie wiceprezesa ZUS na ryzyko utraty zaufania potrzebnego do wykonywania pełnionej funkcji”.
Tłumaczyli się także bydgoscy policjanci. Rzecznik Monika Chlebicz odniosła się między innymi do zarzutu zarządu ZUS o tym, że rzekomo działania policyjne, w tym zatrzymanie Wojewódki, „nie były zatwierdzone przez prokuraturę”.
- Funkcjonariusze wykonywali czynności w związku ze złożonym zawiadomieniem o przestępstwie, a nie z własnej inicjatywy - zaznaczała Chlebicz. - Doprowadzenie do jednostki policji osoby wskazanej w zawiadomieniu o przestępstwie poprzedzone było konsultacjami z kierownictwem prokuratury i nie wiązało się z osadzeniem w policyjnym areszcie - dodała. I na koniec przyznała: - Wiążące decyzje procesowe w tej sprawie podejmowała prokuratura.
Z kolei śledczy bydgoskiej prokuratury zaznaczają, że sam fakt nieprzedstawienia zarzutów wiceprezesowi ZUS nie przesądza o zamknięciu sprawy.
Jeden z pracowników bydgoskiego oddziału ZUS na pytanie, czy według niego możliwe jest spotkanie z Krzysztofem Bułkowskim w siedzibie ZUS, odpowiedział: - Nie ma już takiego człowieka w naszym oddziale. I dostał zakaz wstępu do budynku.
To zarządzenie władz w warszawskiej centrali ubezpieczalni. Tę informację potwierdziliśmy w niezależnym źródle, a w piątek Radosław Milczarski z biura prasowego ZUS powiedział: - Pan Krzysztof Bułkowski nie pełni już obowiązków dyrektora bydgoskiego oddziału. Co do reszty, powstrzymam się od komentowania.
Wczoraj przed zamknięciem tego wydania „Pomorskiej” wciąż nie otrzymaliśmy odpowiedzi na pytania, które zostały wysłane Krzysztofowi Bułkowskiemu.