Byle się tylko nie poddać
Drużyna Chojniczanki poniosła drugą porażkę w tym roku. Jej pozycja w tabeli, bezpieczna jesienią, jest już zagrożona. Wskazane są wnioski.
Wszystko jedno, czy będą one dyscyplinujące, organizacyjne czy nawet kadrowe. Bo być muszą, skoro po meczu Mariusz Pawlak, zazwyczaj powściągliwy, mówił: - Wyglądało to tak, jakbyśmy chcieli punkty zostawić w Grudziądzu. Decyzje kiedy mamy uderzyć, kiedy mamy podać są odwrotne i ciężko spodziewać się punktów.
„Chojna” nie przyjechała do Grudziądza na wycieczkę. Miała dobrze opracowany plan gry, ale - znów przywołajmy trenera: - Niektórzy zawodnicy, na to wygląda, myśleli, że wszystko przyjdzie łatwo i przyjemnie, a tak nie było.
Zadaniem graczy występujących w centralnej strefie było zabezpieczenie własnego przedpola. Mieli podjąć w tym sektorze boiska twardą i męską walkę, aby szybko odebrać piłkę budującemu akcję rywalowi. Odpowiedzialne zadania otrzymali gracze operujący w bocznych sektorach. Lisowski z Kosakiewiczem mieli uzyskać przewagę po prawej stronie (przy wolniejszym i mniej zwrotnym Woźniaku), a doświadczeni Pietruszka i Rogalski - zamknąć lewą stronę, aby młodemu Ciechanowskiemu i ligowemu wydze -Kaczmarkowi uniemożliwić harcowanie w tej strefie.
Żadne z zadań nie zostało wykonane właściwie. Wróciły stare, złe grzechy: niedokładność, fatalne wybory, brak komunikacji. Wszystko razem złożyło się na zaskakującą pasywność zespołu. Ten z minuty na minutę spychany był do głębokiej defensywy, a wyprowadzając sporadycznie pojedyncze kontry gubił po drodze pomysł na pomyślne rozwiązanie akcji.
Podopieczni Mariusza Pawlaka w drugiej połowie ożywili się. Kilka akcji, zwłaszcza w ich wcześniejszej fazie, zasługiwało na znak jakości. Ale z wykończeniem było już kiepsko (znów złe wybory). Farta brakowało Ferudze, bo piłka zatrzymała się na, instynktownie wyciągniętej dłoni, Fabiniaka. A Czerwińskiemu...? Zabrakło wszystkiego, czym powinien charakteryzować się rasowy piłkarz. Ale może to dobrze, bo ewentualny remis przysłoniłby rzeczywisty obraz zespołu.
Chojniczanka przegrała sobotnie zawody także pod względem mentalnym. Determinacja w grze mogła być także kluczem do wywiezienia korzystnego wyniku. W zespole Mariusza Pawlaka brakowało takiego zawodnika, jakiego w swoich szeregach mieli gospodarze. Mowa o Kaczmarku, który „gryzł trawę” w najlepsze. Ale dzielnie sekundowali mu Kłus i Woźniak. Po drugiej stronie boiska też była „starszyzna”: Rogalski, Rybski, Zawistowski lecz odstawali zdecydowanie od rywali.
- Ciężkie dni przed nami, bo różnica punktów szybko maleje, jeśli chodzi o zespoły, które były niżej w tabeli. Najważniejsze, żeby się nie poddać i zacząć grać to, co prezentowaliśmy w okresie przygotowawczym. Zmiany w składzie, są w moim zespole bardzo potrzebne - deklaruje opiekun żółto-biało-czerwonych.
Oceny zawodników Chojniczanki po meczu z Olimpią (skala 1 - 6)
DAMIAN PODLEŚNY - 4+:
Kolejny mecz, w którym reprezentant naszej „młodzieżówki” nie zawiódł.
WOJCIECH LISOWSKI -2: Nie wywiązał się z postawionych zadań. Pasywny.
MARCIN BIERNAT- 3+: Przegrał z Nildo kluczowy pojedynek powietrzny. A tak grał solidnie.
PIOTR KIERUZEL - 4-: Z defensorów najskuteczniejszy.
PRZEMYSŁAW PIETRUSZKA - 1: Czerwona kartka za dwie żółte.
MACIEJ KOSTRZEWA - 3+: Zdecydowanie mniej odbiorów piłki w środku w porównaniu do meczu z Sandecją.
PAWEŁ ZAWISTOWSKI -3: Mało wyrazisty w środku pola, zdecydowanie w cieniu Kaczmarka.
ŁUKASZ KOSAKIEWICZ -3: Dwa strzały wiosny nie czynią. Miał stwarzać większe zagrożenie.
ANDRZEJ RYBSKI -3: Jedna, dwie sztuczki techniczne to za mało jak na gracza występującego za napastnikiem.
MACIEJ ROGALSKI - 2: Nieudany mecz.
MARCIN KRZYWICKI - 3: Nie miał podań, bez celnego strzału.
DANIEL FERUGA - 3: Jednym strzałem mógł zmienić wynik.
PATRYK MIKITA -4: Udana zmiana; wniósł do gry „dużo życia”.
PRZEMYSŁAW CZERWIŃSKI -3+: Miał piłkę zamykającą mecz remisem.
Autor: Tomasz Malinowski