Byli, zobaczyli i palcem nie kiwną
Rodzice mają obiekcje do bezpieczeństwa na przejściu przy SP1. Urzędnicy z policją odpowiadają, że nic więcej nie można zrobić.
- Zająłem się problemem, bo córka boi się tamtędy chodzić do szkoły - mówił na łamach gazety jeden z rodziców. - Niejednokrotnie byliśmy świadkami nagłego hamowania z piskiem opon i przebiegania dzieci przez jezdnię. Jest tylko kwestią czasu, kiedy wydarzy się jakiś wypadek.
Rodzice domagali się m.in. rozwinięcia oznakowania poziomego na jezdni poprzez kolorowe lub fluorescencyjne pasy, umieszczenie sygnalizatora pulsacyjnego na wysokości wzroku kierowcy pojazdu osobowego, a nie jak dotychczas ok. 2,5 m nad jezdnią.
W tej sprawie zmobilizowało się środowisko pobliskiej SP1. Rodzicom udało się zebrać 400 podpisów! Efektem zamieszania była wizja lokalna z udziałem przedstawicieli komendy wojewódzkiej policji, Zarządu Dróg Wojewódzkich, Urzędu Marszałkowskiego oraz lokalnych samorządowców.
Żaden z postulatów rodziców nie trafił do realizacji.
- Z przeglądu wynika, że sygnalizacja działa prawidłowo. Obecnie spełnione są wszystkie warunki bezpieczeństwa ruchu drogowego - mówi Rajmund Brzostek, drogomistrz z Zarządu Dróg Wojewódzkich.
Rodziców taka odpowiedź zupełnie nie satysfakcjonuje.
„A ile było w tym miejscu wypadków?” Takim pytaniem przedstawicielka Departamentu Inwestycji i Infrastruktury Drogowej Urzędu Marszałkowskiego rozpoczęła spotkanie komisji bezpieczeństwa ruchu drogowego - mówi wzburzony rodzic.
- To ja się zatem pytam: a ile nieszczęść potrzeba, aby szanowna komisja zajęła się sprawą? Czy chodzi nam o kolejną „Jaśkową Drogę”, albo tym razem „skrzyżowanie Krysi albo Hani”. Czy nie lepiej zapobiegać, niż leczyć?
Rodzice wychodzą z nietypową akcją. - Uznaję, że wyczerpała się inwencja urzędnicza. Dlatego zwracam się do każdego o nadsyłanie pomysłów rozwiązań z innych miejsc, krajów - najlepiej ze zdjęciami - mówi rodzic.
Pomysłodawcy akcji czekają pod adresem e.fogel@wp.pl.
Jednocześnie w najbliższym czasie drogowcy usuną obecny bubel na ul. Piwnej, którego dopatrzyli się dopiero podczas wizji lokalnej. Chodzi o problemy z parkingiem.
Autor: PAK