Byliśmy na planie trzeciego sezonu "Watahy". Aktorzy i filmowcy kochają pracę w Bieszczadach
Co nowego u Wiktora Rebrowa w trzeciej serii kultowego serialu HBO? - Stare dzieje i nowe sprawy. Świat nie znosi próżni. Na miejsce bandziorów, których udało się zlikwidować weszli nowi. Groźniejsi, brutalniejsi, z jeszcze większymi powiązaniami i możliwościami. Rebrow wraz z całą watahą musi znowu stawić temu czoła - zdradza nam Leszek Lichota.
Zostaliśmy zaproszeni na plan zdjęciowy trzeciej serii bijącego rekordy popularności serialu HBO o pogranicznikach z Bieszczad. W miejsce niezwykle urokliwe, bo do winnicy państwa Półtoraków w Witryłowie, znajdującej się na tzw. Pańskiej Górze, skąd roztacza się malowniczy, ba... bajeczny widok na wszystkie strony świata. Tego dnia akurat niestety nieco przygaszony przez deszcz i mgłę.
Z planu wraca właśnie na obiad Kasia Adamik, reżyserka piątego i szóstego odcinka trzeciego sezonu. W gumowcach, opatulona w ciepłą kurtkę, którą najpierw odesłała do Warszawy, a po załamaniu pogody z powrotem ściągnęła w Bieszczady. Uchyla rąbka tajemnicy, na jakich ujęciach zależało jej przed południem.
- To miała być scena ważnego spotkania kilku osób podglądana z tego wzgórza naprzeciwko. Próbowaliśmy kręcić, ale nam się to nie udało. Mgła była zbyt duża. Skądinąd piękna, ale akurat w tej scenie przydałoby się jej nieco mniej. Mam nadzieję, że zdjęcia udadzą się jutro - mówi tłumacząc, że właśnie ze względu na te niesamowite widoki wybrali tę lokację.
Mgła to jedyna przeszkoda w pracy o tej porze roku?
- Najgorsze jest błoto - przyznaje Kasia Adamik, zaprawiona już w bojach po drugim sezonie, kiedy śniegu było po pas a temperatury spadały nawet do minus 20 stopni. - Przeszkadza szczególnie w poruszaniu się samochodami grającymi w serialu. Kiedy trzeba podjechać pod jakąś górkę, czy ruszyć z piskiem opon, a tu... wszyscy grzęzną.
Reżyser Watahy: zima w tym roku była trochę bardziej przychylna
Zdjęcia do serialu zaczęły się jeszcze w lutym.
- Staramy się robić odcinki dość chronologicznie, w związku z czym będzie w nich widoczny upływ czasu tak, jak naturalnie jest to w przyrodzie - zwraca uwagę Olga Chajdas, reżyser pierwszych czterech odcinków tego sezonu.
Przyznaje, że zima w tym roku była trochę bardziej przychylna, niż dwa lata temu, ale parę razy siarczyste mrozy ich zastały.
- Na szczęście dzięki fantastycznym mundurom chłopcy grający strażników mieli ciepło i przytulnie, natomiast pozostałe postaci cierpiały - uśmiecha się.
I ten sezon serialu wymaga kondycji fizycznej. Nie tylko od aktorów.
- Muszę powiedzieć, że nigdy nie byłam w tak dobrej formie, jak po zdjęciach do „Watahy” – śmieje się Olga Chajdas.
Kasia Adamik cieszy się, że załapała się na końcówkę, bo nigdy nie była w Bieszczadach w maju i czerwcu, a to oznacza kompletnie inną atmosferę, a także wymagania.
- Trochę trudniej znaleźć fajne miejsca, gdyż ściana zieleni więcej zakrywa. Musimy się troszkę najeździć, by je wyszukać.
Czym będzie się różnił trzeci sezon od dwóch wcześniejszych?
- Będzie mroczniejszy, bardziej realistyczny i troszkę ambitniejszy. Jestem zachwycona pierwszymi scenami, częściami podmontowanych odcinków, które już widziałam. Mam wrażenie, że to kino na światowym poziomie.
Czujecie się na planie już jak taka watasza rodzina?
- Tak i to nie jest przesadzone określenie. Naprawdę spotkała się tutaj bardzo fajna, zżyta ekipa. Dlatego wraca się na plan z wielką przyjemnością. Gdy człowiek odpocznie po zakończeniu sezonu, po kilku miesiącach z nostalgią myśli o pracy w Bieszczadach. Tęskni się za tymi górami, przyrodą, spokojem i za ludźmi.
Bogumił Lipski, producent „Watahy" z ramienia HBO przyznaje, że ten sezon jest dla nich... bardzo trudny.
- Ze względu na to, że sami sobie dosyć wysoko zawiesiliśmy poprzeczkę drugim sezonem, który okazał się wielkim sukcesem. I mówiąc szczerze, ta poprzeczka i to przełamywanie barier stało się też niejako tematem, tłem trzeciego sezonu. Kiedy poprzedni traktował o wygnaniu, podróży z samym sobą, zwłaszcza w kontekście Rebrowa, tak ten - o powrotach i właśnie przekraczaniu granic.
W jakim momencie zaczyna się akcja trzeciego sezonu "Watahy"?
- Zdecydowaliśmy się na naturalny upływ czasu - mówi Bogumił Lipski. - Spotykamy się z bohaterami dokładnie dwa lata później, a taka właśnie jest różnica między emisją jednego a drugiego sezonu.
Zaznacza, że trzeci sezon ma być pod każdym względem „jeszcze bardziej".
- Staramy się, żeby wątki były jeszcze bardziej zaskakujące, żeby było jeszcze więcej ciekawych bohaterów i żeby historie były jeszcze lepiej opowiedziane i pokazane - podkreśla.
I tym razem produkcja postanowiła osadzić akcję w Bieszczadach.
Bieszczady w atrakcyjnej formie
- Robimy wszystko, żeby pokazać je inaczej, niż do tej pory, ale tak samo atrakcyjnie albo jeszcze bardziej. Przemieszczamy się w takie miejsca, w których jeszcze nie kręciliśmy. Jeździmy po całych Bieszczadach, od zachodniej części, od Łupkowa, Polańczyka, Zalewu Solińskiego po najwyższe szczyty gór, Ustrzyki Dolne i Górne, Lesko, W tym sezonie przemieszczamy się trochę dalej. W części podkarpackiej aż do Przemyśla. Ale też do Warszawy. Sporą część zdjęć realizowaliśmy na Ukrainie, głównie w okręgu zakarpackim. Ponadto we Lwowie i w Odessie – wymienia producent.
Są już po 12 dniach zdjęciowych na Ukrainie, którą są zachwyceni, zauroczeni, ale przed nimi jeszcze jeden dzień. Dlaczego właśnie tam?
- Serial dotknie ważnego tematu imigrantów, głównie zarobkowych, obozów pracy i traffickingu (handlu ludźmi). Na tej kanwie opowiemy naszą kryminalną historię. Jak powiedziałem, istotne będzie przekraczanie granic przez obywateli ukraińskich, ale też przekraczanie granic przez wszystkich naszych bohaterów. Każda z postaci odbędzie jakąś podróż w odnalezienie na nowo swojego miejsca w nowej rzeczywistości, w nowych zadaniach, wyzwaniach, które życie postawiło.
Olga Chajdas dodaje, że to radzenie sobie z sobą okazuje się największą przeszkodą dla bohaterów.
Co z Rebrowem?
Widzimy, że Wiktor Rebrow, którego gra Leszek Lichota pozbył się brody i wyglądu bieszczadzkiego zakapiora, uciekiniera ukrywającego się w leśnej głuszy.
- Wracam do służby w Straży Granicznej – zdradza aktor. - Świat nie znosi próżni, więc na miejsce bandziorów, których udało się zlikwidować, weszli nowi. Groźniejsi, brutalniejsi, z większymi powiązaniami i możliwościami. Rebrow wraz z całą ekipą i watahą musi znowu stawić temu czoła. Przez to, co przeżył, przeszedł, stracił zaufanie do świata i ludzi, działa trochę na uboczu, sam. Niektórzy mają mu za złe ten powrót. Uważają, że nie powinien, bo ciążą na nim zdarzenia z przeszłości. Drudzy uznają go za bohatera, który poświęcił prywatne i zawodowe życie, zaryzykował.
Dodaje, że Rebrow ufa tylko sobie, może jeszcze Markowskiemu i Dobosz, a reszta jest w kręgu podejrzeń, albo niekoniecznie chce ryzykować ich kariery i życie.
- Czy można wrócić do Straży Granicznej po tym wszystkim, co się wydarzyło przez sześć ostatnich lat, zaufać znowu kolejnym ludziom, na nowo tak bezproblemowo odbudować swoje życie? To są pytania, które stawiamy w pierwszym odcinku i będziemy chcieli na nie odpowiedzieć w trakcie całego sezonu - mówi producent. - Te pytania o powrót właściwie dotyczą większości naszych bohaterów.
Zacieśni się relacja Rebrowa z Dobosz?
- Będą współpracować, natomiast na dwóch różnych polach. Rebrow przyzwyczajony jest do działania, a Dobosz jest odpowiedzialna za zdobywanie dowodów, jak to prokurator. Do tego samego celu idą równoległymi, osobnymi torami. Co jakiś czas komunikując się, wymieniając informacjami. To nie jest jeszcze łatwa współpraca, cukierkowa relacja. Tam ciągle jest szorstko. On ją bardzo mocno namawiał, by wróciła w Bieszczady, a ona nie była chętna - mówi Leszek Lichota przyznając, że trzeci sezon fabularnie jest najbardziej pogmatwany.
Wraca bowiem to, co nie zostało wyjaśnione z pierwszego sezonu. - Pojawiają się nowe tropy, wiadomości, o których nie wiedział, a rzucają światło na całą sprawę, łącznie z wybuchem w strażnicy. Wszystko zaczyna wyglądać inaczej niż myślał. Dlatego jest tak zdeterminowany i zarazem pogubiony. Dlatego tak nie ufa ludziom, bo okazuje się, że każdy może być uwikłany - mówi Lichota.
Aleksandra Popławska tak rysuje swoją postać: - Iga Dobosz po dwóch latach zdążyła się trochę pozbierać. Dostaje propozycję z Warszawy i tam wyjeżdża. Wydaje się, że na nowo ułoży sobie życie, ale odnajduje ją Rebrow, który ma do niej sprawę. Zmusza ją do powrotu w Bieszczady. Pojawiają się nowe wątki w starej sprawie. Te dwie postaci będzie męczył fakt, że niby coś zostało wyjaśnione a nie do końca.
Pojawi się w jej życiu mężczyzna, ale trudno jej będzie mu zaufać.
- Niestety, nie będzie to Świtalski – dowcipkuje Jarosław Boberek.
Poza dobrze znanymi bohaterami, dochodzą nowi.
- Jesteśmy wataszą rodziną, ale wpuszczamy też młode wilki - śmieje się Maciej Mikołajczyk.
[polecane]16527067[/polecane]
Nowa postaci w serialu "Wataha"
A tą skrywaną niespodzianką jest... Borys Szyc, który z miejsca żartuje, że wygrał tę rolę z Piotrkiem Adamczykiem i Tomkiem Karolakiem.
- Nazywam się Kuczer. Pojawiam się z zewnątrz i jestem wysoko postawionym oficerem, dokładnie pułkownikiem. Mam poustawiać pewne sprawy, ponieważ zrobił się bałagan. Mówię dość tajemniczo, ale tyle mogę. No… chyba, że posiedzimy z dziennikarzami troszkę dłużej w tej winnicy to, kto wie? – humor i jego nie opuszcza. - Markowski musi się liczyć z moim zdaniem i rozkazami. Fakt, że przyjeżdżam z bazy w Przemyślu na pewno kolegów bardzo irytuje, a mnie zaciemnia obraz tego, co się naprawdę dzieje. Mam i ja pewne swoje tajemnice, które ukrywam dosyć skrzętnie przed wszystkimi, nie tylko przed wami.
Jakie ta postać musi przekroczyć granice?
- Kuczer musi przełknąć swoje ego i pychę, którą w sobie ma. I zgodzić się z pewnego rodzaju nieprzewidywalnością. W terenie jest troszkę inaczej, niż w biurze - mówi Borys Szyc.
A jakie jest podejście nowego pułkownika do renegata?
- Surowe. Dlatego usiadłam między nimi - żartuje reżyser Olga Chajdas. - To relacja oparta na konflikcie, ale co ciekawe w pierwszym odcinku Rebrow dowiaduje się całej prawdy na temat tego, dlaczego pozwolono mu wrócić. Nośnikiem tej prawdy jest Kuczer. Tak to się między nimi zaczyna, a jak się skończy, czas pokaże.
Co dzieje się u innych postaci, których znamy z poprzednich sezonów? Jak będą rozwinięte ich wątki? Co możecie zdradzić? - pytamy aktorów.
- Rambo jest tam, gdzie był i jest też piesek - mówi Maciej Mikołajczyk. – Rambo w jakiś sposób musi zaakceptować sytuację z drugiego sezonu: zdrady, czy też tego, że Aga została ranna w pewnej mierze z jego powodu.
A Wiśniak?
- Będzie musiał nauczyć się funkcjonować w strukturach ukraińskiej mafii, która wygląda zgoła inaczej niż ta, którą poznał po polskiej stronie - mówi Piotr Żurawski. - Nic więcej nie mogę powiedzieć.
Z kolei Doktor (Andrzej Konopka), który dołączył do Watahy w drugim sezonie będzie musiał dojrzeć do tego, żeby podejmować ważkie decyzje i co najważniejsze brać za nie odpowiedzialność.
- A Świtalski , jak to Świtalski prowadzi swoją żmudną, dochodzeniową robotę. Stara się być tam, gdzie powinien. Też można odnieść wrażenie, że nosi w sobie jakieś tajemnice - mówi Jarosław Boberek. - On także przekroczy pewną granicę i to w dość znaczący sposób, dużym krokiem. Ale z jakiej przestrzeni w jaką pójdzie - niestety zdradzić tego nie mogę. Jak wspomniałem, w tej części prawdopodobnie nie zanosi się na jego romans z prokurator. Niepowetowana strata, ale sytuacja jest rozwojowa i wszystko może się zdarzyć, jak pogoda w Bieszczadach - dowcipkuje.
- Aga wraca po bardzo ciężkich przeżyciach fizycznych, ciężkiej operacji kręgosłupa i fizjoterapii, bo jak wiemy, została postrzelona w poprzednim sezonie - przypomina Dagmara Bąk. - Musi też wiele udowodnić. Choćby to, że znów może pracować w straży, biegać po zielonej granicy, strzec państwa, spełniać surowe fizyczne wymagania. Wataha jest jej rodziną, życiem.
Aktorka żartuje, że jej postać nie dostała awansu, nadal jestem plutonową.
- Ale wiesz, kostiumy trzeba by było przerabiać. Dużo zachodu - śmieje się Ola Popławska. - W naszych oczach awansowałaś. I wreszcie będziemy miały wspólną scenę.
Są jakieś miłosne wątki?
- Jeśli chodzi o stronę emocjonalną, jest zbliżenie pewnych postaci. Wynika ono z desperacji, głębokiego żalu, jakiejś pustki w bohaterach – słyszymy.
Nową postać zagra też Rosjanka - Eugenia Akremenko. Sporo namiesza. Będzie wyrazista, z pazurem.
Aktorzy w naturalnych futrach też będą niewątpliwie wartością trzeciej części. – Mamy fantastycznie wyszkolone wilki i tak zwane wilczaki, czyli pół-wilki i pół-psy. Doceniłam przy nich wartość dobrego tresera, a miałam przy paru filmach do czynienia ze zwierzętami.
Leszek Lichota także jest zachwycony ułożeniem zwierzaków.
- Nasz wilczak to prawdziwy kaskader. Kręciliśmy scenę, gdy z odległości 100 m podjeżdżam do niego samochodem. Stał nieruchomo i patrzył w auto. Nawet nie drgnął, nawet, gdy źle wymierzyłem i zatrzymałem się od niego niecały metr.
Przyroda to kolejny ważny akcent produkcji.
Olga śmieje się, że połowa scen w scenariuszu jest opisana: las, Bieszczady.
– Często pytają się nas, po co wy jedziecie 65 km, żeby zobaczyć jakieś drzewa do miejsca akcji, skoro wszędzie są takie same. Otóż nie. Nie są. Włożyliśmy bardzo dużo pracy w to, żeby te sceny się różniły. Zaczęliśmy odróżniać drzewa, ich fakturę, wygląd. To bardzo kształcące.
Ekipa lubi wracać w Bieszczady
Ekipa widzi, że także dzięki ich serialowi w ostatnich kilku katach Bieszczady stały się bardzo popularnym regionem turystycznym. Mijali miejsca oznaczone szyldami: tu kręcono serial Wataha.
- Prawie jak miejsca po rewolucjach z Magdą Gessler - śmieje się Borys Szyc.
Aleksandra Popławska lubi tu wracać. - Cisza, spokój, nie ma zasięgu, nikt nie przeszkadza, nic nie rozprasza. Można się skupić na pracy.
Po trzecim sezonie zamierza tu przyjechać prywatnie.
Leszek Lichota śmieje się, że odkąd zaczęli kręcić „Watahę” w Bieszczadach jest kilka razy w roku.
– Wracając na plan trochę się czuję jak na spotkaniu rodzinnym – mówi.
Poznał na Podkarpaciu ludzi pomagających przy filmie, z którymi zawiązały się bliższe relacje. – Do nich też wracam prywatnie.
Pobyt na planie wykorzystuje do chodzenia po górach?
- Nie. Wystarczy mi bieganie po nich w trakcie zdjęć – śmieje się.
Będzie czwarta seria?
Trudno powiedzieć. Zawsze zostawiam leciutko niedomknięte drzwi, by była taka możliwość. Zobaczymy, jak wyjdzie trzecia seria i jak wam się będzie podobała – tajemniczo uśmiecha się Bogumił Lipski.
Praca na planie potrwa do czerwca. Emisja 3. serii planowana jest jeszcze w tym roku.
Za scenariusz trzeciego sezonu Watahy odpowiadają Piotr Szymanek (head writer), Katarzyna Tybinka oraz Marta Szymanek. W roli operatora – ponownie Tomasz Augustynek. Producentami ze strony HBO Polska są Bogumił Lipski i Izabela Łopuch (executive producer). Producentem nadzorującym z ramienia HBO Europe jest Johnathan Young. Producentem nadzorującym ze strony ATM GRUPA jest Andrzej Muszyński, a producentem liniowym ATM GRUPA Grzegorz Olkowski. Oba dotychczasowe sezony Watahy można oglądać w HBO GO.