Były ksiądz z Chodzieży Krzysztof G. molestował ministranta również w Margoninie. Leszek zmarł na atak serca po zawiadomieniu prokuratury

Czytaj dalej
Fot. Adrian Wykrota
Łukasz Cieśla

Były ksiądz z Chodzieży Krzysztof G. molestował ministranta również w Margoninie. Leszek zmarł na atak serca po zawiadomieniu prokuratury

Łukasz Cieśla

Były ksiądz z Chodzieży Krzysztof G. ma na sumieniu kolejną ofiarę. Prokuratura uznała, że molestował już w swojej pierwszej parafii w Margoninie, do której jako młody ksiądz trafił w 1992 roku. Ofiarą księdza-pedofila, zdaniem śledczych, padł wówczas ministrant Leszek. - Doszło do czynów lubieżnych oraz znęcania się fizycznego i psychicznego przez księdza nad ministrantem z Margonina – mówi nam prokurator Łukasz Wawrzyniak, rzecznik poznańskiej Prokuratury Okręgowej. Były ksiądz nie odpowie jednak za to przed sądem. Sprawa z Margonina się przedawniła.

O księdzu Krzysztofie G., który pracował w kilku wielkopolskich parafiach, po raz pierwszy pisaliśmy w 2017 roku. Ujawniliśmy wówczas historię Szymona, ministranta z Chodzieży. Opowiedział nam, że przez kilkanaście lat był gwałcony, rozpijany i wykorzystywany przez księdza Krzysztofa G.

Poznańska kuria robiła tajemnicę ze sprawy księdza Krzysztofa. Nie pomogła prokuraturze w wyjaśnieniu sprawy

Sprawą zajęła się poznańska kuria, która w tajemnicy przed opinią publiczną usunęła duchownego ze stanu kapłańskiego. Kuria nie pomogła jednak prokuraturze w wyjaśnieniu sprawy księdza Krzysztofa G.

Czytaj też: "Nie pamiętam, bo brałem leki" - oto uniki księży z poznańskiej kurii, którzy nie pomogli prokuraturze w bulwersującej sprawie księdza G.

Sprawę księdza Krzysztofa G. zaczęła wyjaśniać także chodzieska Prokuratura Rejonowa. Najpierw umorzyła postępowanie. Jednak po wytycznych działu nadzoru prokuratury z Poznania raz jeszcze przyjrzała się postępowaniu księdza Krzysztofa G. Skończyło się postawieniem mu zarzutów kilkudziesięciu gwałtów na Szymonie oraz wykorzystania stosunku zależności między nimi. Prokuratura z Chodzieży przygotowuje właśnie akt oskarżenia przeciwko byłemu już księdzu.

Tajemnica zawodowa abpa Stanisława Gądeckiego. Zobacz wideo:

W zeszłym roku, gdy trwało śledztwo ws. Krzysztofa G., do chodzieskiej prokuratury wpłynęło zawiadomienie od kolejnego mężczyzny. Był nim Leszek z Margonina, który miałby dziś 41 lat. Miałby, ale w zeszłym roku zmarł na atak serca, krótko po zawiadomieniu prokuratury.

Czytaj też: Były ksiądz z Chodzieży zostanie oskarżony o gwałty. Bronił się, że ministrant... wyzywająco się ubierał

Ministrant z Margonina padł ofiarą „czynów lubieżnych”, o których mówił ówczesny kodeks karny. Był także bity przez księdza

W 2019 roku Leszek zawiadomił prokuraturę, że na początku lat 90. był molestowany i bity przez Krzysztofa G. Mimo śmierci zawiadamiającego, prokuratura zaczęła wyjaśniać jego historię. Przesłuchała bliskich zmarłego Leszka, w tym jego matkę. Okazało się, że ministrant skarżył się rodzinie, co robi mu ksiądz, ale bliscy nic z tym nie zrobili. Sprawę trzymali w tajemnicy.

- Przeprowadzone postępowanie, dotyczące zdarzeń z Margonina, wykazało, że również tamten ministrant padł ofiarą księdza. Doszło do czynów lubieżnych na jego szkodę, nie miał wtedy jeszcze ukończonych 15 lat. Chodzi o tzw. inne czynności seksualne: pocałunki i dotykanie w miejsca intymne. Ponadto padł ofiarą fizycznego i moralnego znęcania się ze strony księdza

– mówi „Głosowi Wielkopolskiemu” prokurator Łukasz Wawrzyniak, rzecznik poznańskiej Prokuratury Okręgowej.

Czytaj też: "Leszek przeżył horror. Był molestowany i bity przez księdza" - mówi adwokat skrzywdzonego ministranta

Były ksiądz Krzysztof G. nie odpowie jednak za skrzywdzenie ministranta Leszka z Margonina. Wcale nie dlatego, że ofiara nie żyje od ubiegłego roku. Jak zaznacza prokuratura, doszło do przedawnienia karalności zdarzeń z Margonina. Dochodziło do nich w pierwszej połowie lat 90.

Dopiero w 2017 roku wprowadzono prawny obowiązek zgłaszania molestowania seksualnego

Prowadząca postępowanie chodzieska prokuratura sprawdzała jeszcze jeden wątek. Chodzi o to, że Leszek informował swoich bliskich o krzywdzie ze strony księdza. Ci jednak nie zareagowali. Między innymi nie zawiadomili prokuratury. Ale, jak się okazuje, tamto milczenie nie było przestępstwem. Dlatego ten wątek śledczy umorzyli uznając, że „czynu nie popełniono”.

- Niezawiadomienie organów ścigania o zachowaniach księdza nie było wówczas działaniem niezgodnym z prawem. Obowiązywały wtedy przepisy, które nie nakazywały zawiadamiania prokuratury o molestowaniu. Tego typu przepisy, wprowadzający prawny obowiązek, weszły w życie dopiero w 2017 roku

– zaznacza prokurator Łukasz Wawrzyniak.

Czytaj też: Poznańska kuria zahamowała śledztwo prokuratury ws. pedofilskiej działalności księdza Krzysztofa G.

Taki finał śledztwa chodzieskiej prokuratury oznacza, że były ksiądz Krzysztof G. odpowie wyłącznie za wielokrotne gwałty na ministrancie Szymonie z Chodzieży. Jego proces powinien się rozpocząć w najbliższych miesiącach. Były ksiądz nie przyznaje się do winy. Na przesłuchaniu w prokuraturze stwierdził, że ma orientację homoseksualną, ale nie jest pedofilem i nie krzywdził ministrantów.

---------------------------

Zainteresował Cię ten artykuł? Szukasz więcej tego typu treści? Chcesz przeczytać więcej artykułów z najnowszego wydania Głosu Wielkopolskiego Plus?

Wejdź na: Najnowsze materiały w serwisie Głos Wielkopolski Plus

Znajdziesz w nim artykuły z Poznania i Wielkopolski, a także Polski i świata oraz teksty magazynowe.

Przeczytasz również wywiady z ludźmi polityki, kultury i sportu, felietony oraz reportaże.

Pozostało jeszcze 0% treści.

Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.

Zaloguj się, by czytać artykuł w całości
  • Prenumerata cyfrowa

    Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.

    już od
    3,69
    /dzień
Łukasz Cieśla

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.