Cenna pamiątka po naszych żołnierzach walczących na Westerplatte? Nowy eksponat Muzeum II Wojny Światowej
Kilkadziesiąt lat leżały w jednej z piwnic w Nowym Porcie. Tymczasem wiele wskazuje na to, że służyły do transportu rannych polskich żołnierzy walczących na Westerplatte we wrześniu 1939 r. Wojskowe nosze przedwojennej polskiej armii, z ciekawą historią, trafiły do zbiorów Muzeum II Wojny Światowej w Gdańsku. "To eksponat, który opowiada nie o walce, ale o cierpieniu polskich obrońców Westerplatte" - mówi dyrektor Muzeum, dr Karol Nawrocki.
Polskie przedwojenne wojskowe nosze, które trafiły do zbiorów Muzeum II Wojny Światowej, zostały poddane specjalistycznym badaniom. Znajduje się na nich pozostałość po pieczęci, której treść jest obecnie analizowana. Z uwagi na fakt, że nosze były prawdopodobnie używane do transportowania rannych polskich żołnierzy walczących na Westerplatte, zostały poddane one ekspertyzie przeprowadzonej przez Pomorski Uniwersytet Medyczny w Szczecinie. Analiza wykazała, że zabrudzenia powstały w wyniku kontaktu noszy z krwią ludzką kilku osób, oraz że ślady te pochodzą sprzed kilkudziesięciu lat.
[polecane]21701141[/polecane]
- Naszym głównym zadaniem było sprawdzenie, czy rzeczywiście na tych noszach znajduje się materiał biologiczny pochodzenia ludzkiego - mówi dr hab. n. med. Andrzej Ossowski z Zakładu Genetyki Sądowej, Pomorskiego Uniwersytetu Medycznego. - Podczas analizy skupialiśmy się głównie na tych elementach, na których mogło dojść do wsiąknięcia materiału biologicznego. Poddaliśmy też analizie elementy drewniane, między innymi zaobserwowaliśmy w jednym miejscu odbitą pieczęć, prawdopodobnie odbioru technicznego. Testy wstępne okazały się pozytywne, potwierdziły obecność krwi, natomiast testy tzw. specyficzne, charakterystyczne dla białek ludzkich, już tego wyniku nie dały, co może wskazywać, że krwawe plamy są po prostu bardzo stare. Precyzyjnie nie jesteśmy w stanie oszacować wieku naniesienia tych plam, natomiast nasze ustalenia wspierają hipotezę, że nosze mogą pochodzić z 1939 roku i mogły być użyte na Westerplatte.
[polecane]20661065[/polecane]
Jak eksponat trafił do Muzeum II Wojny Światowej? 2
- Jakiś czas temu do mojego doradcy, pana Adama Koperkiewicza, zgłosił się pan z bardzo ciekawą opowieścią o noszach. Ta opowieść dotyczyła działalności pana Formelli, który przez kilkadziesiąt lat w swojej piwnicy przechowywał nosze, które przywiózł z Westerplatte po 7 września 1939 r. Chcąc zweryfikować przekazane informacje, zdecydowaliśmy się poddać nosze specjalistycznym analizom - tłumaczy dr Karol Nawrocki, dyrektor Muzeum II Wojny Światowej.
Zgodnie z relacją przekazującego nosze zostały zabrane z Westerplatte po walkach we wrześniu 1939 r., w czasie prac porządkowych i rozbiórkowych prowadzonych przez władze niemieckie na terenie zdobytej WTZ. Zabrał je mieszkaniec Nowego Portu – pana Formella (za zgodą niemieckiego wartownika), który zajmował się przewożeniem węgla i został zaangażowany do prac transportowych na terenie Westerplatte. Wraz z noszami zabrano także fragmenty stolarki okiennej z budynków rozebranych na terenie półwyspu. W okresie powojennym nosze były przechowywane w piwnicy budynku gospodarczego znajdującego się w Gdańsku Nowym Porcie.
[polecane]5633362[/polecane]
Nosze mają wojskowy, zielony kolor. Są w bardzo dobrym stanie, mają jedynie kilka rozdarć i zabrudzeń.
- Wszystkie eksponaty, które trafiają do naszych zbiorów, na samym początku są składowane w kwarantannie. Tak też było w wypadku noszy. Poddaliśmy je dokładnej analizie, sprawdziliśmy z czego są wykonane, szukaliśmy oznaczeń i symboli, które mogłyby być charakterystyczne i wiązać ten przedmiot z Wojskową Składnicą Tranzytową na Westerplatte. Porównywaliśmy je także z innymi noszami, które znajdują się w naszych zbiorach. W ramach przeprowadzonej kwerendy udało nam się znaleźć w gdańskich księgach adresowych informację, że pod wskazanym adresem w 1939 r. faktycznie mieszkał pan Formella, wspominany przez przekazującego jako osoba, która przechowywała przez wiele lat nosze pozyskane z Westerplatte - mówi Wojciech Łukaszun, kierownik Działu Zbiorów Muzeum II Wojny Światowej w Gdańsku.
- Spotykające się ze sobą ekspertyzy, historyczny kontekst, opowieść o tych noszach i opinia medyczna pozwalają wierzyć, że mamy do czynienia z eksponatem, który opowiada już nie o walce, ale o cierpieniu polskich obrońców z Westerplatte z września 1939 roku. Jeśli udałoby się jeszcze zdiagnozować pochodzenie krwi na tych noszach, to mielibyśmy do czynienia z zupełnie wyjątkowym eksponatem. To pozostawiamy jednak kwestii przyszłych badań. Dziś te nosze, stać się mogą bardzo ciekawy zabytkiem, który będzie eksponowany w Muzeum Westerplatte i Wojny 1939 - dodaje dr Karol Nawrocki.
[polecane]20662623[/polecane]
[promo]2087;1;Odwiedź nas na Facebooku![/promo]