Central ma 45 lat. Jak w latach 70. minionego wieku powstawał spółdzielczy dom towarowy?
Na początku epoki Gierka, w grudniu 1971 roku, Wojewódzka Spółdzielnia Spożywców w Białymstoku otrzymała projekt własnego domu towarowego. Jego budowę rozpoczęto w roku 1973, czyli w roku białostockich dożynek. Zakończono ją niemal trzy lata później i 31 stycznia Spółdzielczy Dom Handlowy Central przeżył pierwszy najazd klientów. - Byłem inżynierem, który został zatrudniony przy budowie Centralu, jako pełnomocnik dyrektora Społem do spraw tej budowy - wspomina tamten czas białostoczanin Józef Zimin.
Zaczęło się od tego, że ktoś w najwyższych władzach i w Społem postanowił, żeby w Polsce budować SDH, czyli Spółdzielcze Domy Handlowe. Powstał wtedy m.in. Dom Handlowy Skarbek w Katowicach i Dom Handlowy Sezam w Warszawie (obok Juniora). I taka sama decyzja dotyczyła Białegostoku, który miał mieć SDH Central. I ruszyła budowa obiektu jakiego w mieście i w województwie (wtedy białostockim) jeszcze nie było. Jej kierownikiem był inż. Zdzisław Jabłoński.
Kamień węgielny z beczką piwa
Central to była jedna z tzw. gierkowskich inwestycji, na które była wtedy moda. Gotowy budynek oddano pod koniec stycznia w terminie, który został ustalony na spotkaniu u wojewody, a okazją do fety był bodajże Dzień Handlowca. Wojewoda zaprosił do siebie kadrę kierowniczą budowy, którą na koniec spotkania poczęstował małym koniaczkiem.
Jak mówi dziś już emerytowany inżynier Józef Zimin, realizowała ją firma budowlana, z którą została zawarta umowa na wykonanie - Podlaskie Przedsiębiorstwo Budowlane. On był przedstawicielem inwestora, czyli Społem i mówi, że budowa szła w zasadzie normalnie. Tyle że np. trzeba było mieć zgodę na zastosowanie aluminium albo promesę na przydział grzejników, bo takie były czasy.
Gdy ruszyła budowa SDH Central było wmurowanie kamienia węgielnego z udziałem wszystkich władz, a potem już była normalna praca, aż do oddania do użytku budynku, który stoi do dziś. To była duża i ważna uroczystość z wieloma ważnymi gośćmi:
- Mój kolega zapytał, mnie nawet, czy wiem, kto będzie. Odparłem, że nie, a on na to, że nawet strach powiedzieć, kto będzie na tym wmurowaniu. Gdy już kamień został wmurowany prezes Społem zapytał, co z tej okazji dać dla załogi. To powiedziałem, że kiedyś był taki zwyczaj, że inwestor stawiał załodze beczkę piwa. Prezes zadzwonił więc do browaru w Dojlidach i robotnicy zaraz mieli beczułkę piwa, które pracownik w białym fartuchu nalewał im do kufli. Ale to nie był koniec tego zdarzenia. Kilka lat później w autobusie podszedł do mnie jakiś człowiek. Powiedział mi dzień dobry, a widząc, że go nie poznaję przypomniał: Ja pracowałem na budowie Centralu i pamiętam, jak pan załatwił, że nam to piwo przywieźli. I zrobiło mi się miło, że po latach ktoś zapamiętał tamten gest. Nie wiem, czy dzisiaj ktoś by tak do robotnika podszedł - wspomina pan Józef.
Ciężarówka z cementem od dygnitarza
W inwestycji uczestniczyło wiele miejscowych firm (z których części już nie ma), ale projekt samego budynku powstał w Warszawie. Konstrukcje stalowe wykonywał KZKS, czyli Kolejowe Zakłady Konstrukcji Stalowych ze Starosielc, których dziś już nie ma. Elementy prefabrykowane robiły Zakłady Prefabrykacji w Białymstoku (które też już nie istnieją), a na przykład instalacje elektryczne - BPIE. Była też (i nadal działa) firma Elektryk, która wykonywała neony w całym mieście, a z kolei Zakład Energetyczny ciągnął prowadził główny kabel zasilania w energię od ul. Elektrycznej przez Planty i cały park aż do Centralu przy Skłodowskiej.
- Firm, które uczestniczyły w tej inwestycji było dużo, jak na każdej budowie. A że w tym czasie modny był szum wokół budowy, stąd m.in. to zdjęcie, które do redakcji przysłałem. Były wywiady, artykuły w gazetach i była władza, która lubiła odwiedzać robotników i się z nimi fotografować. I przy okazji podkreślać, że to wszystko dzieje się dzięki ich rządom - opowiada pan Józef.
I jedną z takich wizyt pan Józef zapamiętał szczególnie. Na budowę przyjechał Stanisław Szwalbe (m.in. wicemarszałek pierwszego powojennego Sejmu, członek Rady Państwa i przewodniczący rady nadzorczej Społem) i zapytał kierownika czego nam potrzeba. Usłyszał, że przydałby się cement, stal i inne materiały. Szwalbe coś tam sobie w zeszycie zapisał i pojechał. Ale po może trzech tygodniach czy po miesiącu na budowę przyjechały samochody pełne materiałów, o których mówił kierownik - wspomina inżynier Józef Zimin.
Czytaj również: Białystok. Konserwator nie zgodziła się wpisać do rejestru zabytków tęczy na Centralu. PSS Społem musi zmienić swój wniosek [ZDJĘCIA]
Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.
-
Prenumerata cyfrowa
Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.
już od
3,69 ZŁ /dzień