Centrum Powiadamiania Ratunkowego przejęło numer 997 i policja ma więcej pracy
Przejęcie numeru 997 przez Centrum Powiadamiania Ratunkowego w Katowicach miało przynieść same korzyści. Niestety, policjanci dostrzegają wady takiego rozwiązania.
W listopadzie 2017 roku operatorzy Centrum Powiadamiania Ratunkowego w Katowicach jako pierwsi w kraju zaczęli obsługiwać zgłoszenia alarmowe kierowane do tej pory pod numer 997, od zawsze kojarzony z funkcjonariuszami policji. Dla mieszkańców regionu zmieniło się tylko tyle, że dzwoniąc pod 997, nie rozmawiali już z policjantem, tylko z operatorem numeru alarmowego 112. Cel był szczytny, ponieważ wielu mieszkańcom numer 997 nie służył do informowania o bieżących wydarzeniach, ale był znakomitą okazją do rozmów.
Mieszkańcy dzwonili, by zapytać o swojego dzielnicowego, dopytywali, kiedy w komendzie pełni służbę konkretny policjant albo co mają zrobić, gdy mają... uciążliwego sąsiada. Zapowiadając zmiany, sporo mówiło się także o odciążeniu policyjnych dyżurnych. Sprawdziliśmy zatem, jak to wygląda na przykładzie Katowic.
Od 1 maja do 30 września 2017 roku, a więc przed przejęciem numeru 997 przez CPR w Katowicach, odnotowano 29 tysięcy 783 interwencje. Okazuje się, że w analogicznym okresie - w 2018 roku - interwencji było więcej. Aż o 1717. Policjanci mówią wprost: wcześniej część zgłoszeń, które nie wymagały bezpośredniej interwencji funkcjonariuszy na miejscu zdarzenia, kończyła się na rozmowie telefonicznej. Teraz to się zmieniło i pojawiły się zastrzeżenia do operatorów numeru alarmowego 112.
- W wielu przypadkach operatorzy numeru alarmowego 112 nie potrafią wyczuć, czy zgłoszenie wymaga wysłania na miejsce patrolu - mówią nam policjanci.
Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.
-
Prenumerata cyfrowa
Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.
już od
3,69 ZŁ /dzień