Ceny idą w górę! Inflacja!Skąd my to znamy? Jak to wygląda w Kujawsko-Pomorskiem?

Czytaj dalej
Fot. Krzysztof Kapica
Krzysztof Błażejewski

Ceny idą w górę! Inflacja!Skąd my to znamy? Jak to wygląda w Kujawsko-Pomorskiem?

Krzysztof Błażejewski

Ostatnie lata wpłynęły na wzrost naszego poczucia stabilności i bezpieczeństwa. Dlatego każdy większy ruch cen, nawet z naturalnych powodów, powoduje poczucie zagrożenia. Mamy z nim do czynienia znowu co najmniej od roku.

Inflacja, stały wzrost płac i cen - to dla Polaków nie pierwszyzna. To zjawisko przerabialiśmy już wielokrotnie. W czasach powojennych najpierw w końcu lat 40., potem za sprawą reform Edwarda Gierka w latach 70., a na koniec po powstaniu „Solidarności” w 1980 i kolejnych.

Ten ostatni czas inflacji przeciągnął się aż po niedawne lata. To z jego powodu musieliśmy dokonać wymiany pieniądza w 1995 roku. Przyhamowanie spadku wartości pieniądza stało się warunkiem najpierw ścisłej współpracy gospodarczej ze „starą” Europą, a potem wejścia Polski do Unii.

Obiecanki...

Póki ceny rosły, byliśmy z tego typu zjawiskiem oswojeni. Kłopot zaczął się teraz, kiedy przywykliśmy w ciągu ostatnich kilku lat do stabilnych cen.

Kiedy ceny, ale i płace stały w miejscu, zaczęliśmy narzekać na poziom życia. Z nową ofertą, której sztandarowym produktem było 500 złotych na dziecko, wystąpiło przed wyborami 2015 roku Prawo i Sprawiedliwość. I wygrało. Choć ekonomiści przestrzegali, że takie świadczenie może sprowokować inflację, władza poszła za ciosem i zaczęła rozdawać kolejne pieniądze. Na to nałożyły się zmiany klimatyczne, złe lata dla rolnictwa oraz spryt pośredników i mamy to, co mamy - powszechny strach przed kolejnymi podwyżkami.

Szybko zapomnieliśmy, że jeszcze niedawno, niewiele ponad dekadę temu również podniósł się raban, wywołany przez będące wówczas w opozycji PiS, który oskarżył PO o wzrost cen.

Do dobrego przyzwyczaić się łatwo. Dlatego tak szybko zapomnieliśmy, że jeszcze niedawno, niewiele ponad dekadę temu również podniósł się raban, wywołany przez będące wówczas w opozycji PiS, który oskarżył PO o wzrost cen. Nastąpił on rzeczywiście, był na podobnym poziomie lub nieco większym niż obecny, a jednak szybko o nim zapomnieliśmy. Nawet o tym, że - aby obwinić Donalda Tuska o złe intencje, Jarosław Kaczyński osobiście pierwszy raz w życiu udał się do „Biedronki”, by zrobić zakupy...

Żywność i usługi

Co się zatem stało teraz, że tak mocno odczuwamy podwyżki? Przede wszystkim dotknął nas ruch cen w górę podstawowych produktów: pieczywa, warzyw i owoców. W górę idą także ceny usług - spółdzielnie mieszkaniowe podnoszą opłaty miesięczne, wrażenie szczególnie robi zwyżka cen wywozu śmieci. A kiedy do tego dołożymy jeszcze opłaty za prąd, które - choć indywidualni odbiorcy z wyjątkiem krezusów mają tego nie odczuć - wkradną się do innych cen, podwyżki akcyzy na tytoń i alkohol, mamy wrażenie, że drożeje dosłownie „wszystko”.

Przede wszystkim dotknął nas ruch cen w górę podstawowych produktów: pieczywa, warzyw i owoców.

Przeciętnego Polaka przyczyna wzrostu cen raczej mało interesuje. Nie chcemy słyszeć o suszy, wiosennych przymrozkach i zmianach klimatu. Chcemy tanich warzyw i owoców, bo od lat wszyscy nam wmawiają, że powinny być podstawą naszej diety. Chcemy też większych dochodów, bo pokus, reklam i promocji mamy wokół po uszy.

Kryzys w inwestycjach

I właśnie na wzrost zarobków narzekają przedsiębiorcy. To 500+ i podwyżki płacy minimalnej, ich zdaniem, powodują inflację. A także swobodny przepływ ludzi w Unii Europejskiej. Brakuje rąk do pracy, bo każdy bardziej aktywny Polak wyjeżdża pracować tam, gdzie za to samo płacą mu kilkakrotnie więcej. Ci, którzy zostali i ci, którzy zajęli miejsca emigrantów, też chcą zarabiać więcej. Najlepszym przykładem tego, jak działa taka spirala, jest to, że z roku na rok, z miesiąca na miesiąc, więcej kosztują inwestycje budowlane. Ofert skalkulowanych według cen sprzed kilku miesięcy dziś nikt nie zaakceptuje. Niemal każdy większy przetarg kończy się złożeniem ofert o 10-20 proc. droższych niż skalkulowano. To z tego powodu „padła” budowa drogi S5 w naszym regionie, a opóźnieniu uległowiele innych inwestycji.

Najlepszym przykładem tego, jak działa taka spirala, jest to, że z roku na rok, z miesiąca na miesiąc, więcej kosztują inwestycje budowlane.

A jak to wygląda w liczbach? Zaglądamy do najnowszych publikacji Urzędu Statystycznego.

Dane GUS za grudzień 2019 roku przekonują, że inflacja wynosi aktualnie tylko 3 proc. w stosunku grudzień 2019 do grudnia 2018, a ledwie 2,1 proc. liczona rok do roku. Co prawda to wskaźnik najwyższy od 2012 roku, ale jeszcze nie dogonił lat 2008-2011, kiedy średnio rok do roku wynosił ok. 3-4 proc. Rekordowy inlacyjnie był rok 2011 - 4,6 proc.

Wieprzowina rekordzistka

Co podrożało najbardziej w 2019 roku według GUS? Żywność (5 proc.) i usługi (na poziomie 3-4 proc.), w tym edukacja i zdrowie. W porównaniu z grudniem 2018 roku żywność podrożała o 7,5 proc., opłaty mieszkaniowe o 1,6 proc., ceny w restauracjach i hotelach o 5,4 proc., a usługi dotyczące rekreacji i kultury o 3,6 proc.

Dane GUS za grudzień 2019 roku przekonują, że inflacja wynosi aktualnie tylko 3 proc. w stosunku grudzień 2019 do grudnia 2018.

Wśród produktów żywnościowych najbardziej zdrożały (o 6-7 proc.) produkty mączne oraz pieczywo. Ceny mięsa skoczyły nawet o 12,8 proc. (wpływ droższej o 23,6 proc. wieprzowiny). Owoce i warzywa poszły w górę o 12 proc.

Płace jak w transporcie?

A jak wygląda to w skali naszego województwa? Jak na razie Wojewódzki Urząd Statystyczny udostępnia dane z końca III kwartału 2019 roku. Średnie wynagrodzenie ogółem w Kujawsko-Pomorskiem wynosiło wówczas 4560 zł (ogólnopolskie 4932 zł). To było 109,2 proc. płacy z okresu o rok wcześniejszego. Ten sam wskaźnik w Polsce wynosił 108 proc., więc trochę nadrobiliśmy zaległości z lat poprzednich. Najwięcej w naszym regionie „skoczyły” płace w transporcie. Także emerytury i renty wzrosły o prawie 5 proc. Tzw. stopa bezrobocia należała jednak w Kujawsko-Pomorskiem do najwyższych w kraju i wynosiła 7,6 proc. (średnia polska to 5,1 proc.)

Średnie wynagrodzenie ogółem w Kujawsko-Pomorskiem wynosiło wówczas 4560 zł (ogólnopolskie 4932 zł). To było 109,2 proc. płacy z okresu o rok wcześniejszego.

Wskaźniki cen towarów w naszym regionie na koniec III kw. minionego roku wynosiły tylko 2,5 proc. więcej niż rok wcześniej (w kraju 2,6 proc.) co sprawiło, że były bardziej dotkliwe społecznie z racji niższych dochodów mieszkańców Kujaw i Pomorza. Jednak w zakresie artykułów żywnościowych wzrost cen wyniósł aż 5 proc. Chleb podrożał u nas o 11 proc., mięso o prawie 14 proc. Porażające są ceny warzyw w regionie - ziemniaki poszły w górę o 100 proc., cebula - 50 proc.

Znaleźliśmy się na szóstym miejscu w Polsce pod względem cen ziemniaków, a przecież Kujawy i Pomorze to region rolniczy. Susza dała się mocno we znaki, cały zachód Polski ma wysokie, jeszcze wyższe ceny płodów rolnych niż Kujawsko-Pomorskie.

Cienka granica

W cenach usług do liderów podwyżek należy w naszym regionie wywóz śmieci (ponad 20 proc.) Wiemy już, że od tego roku pójdzie w górę jeszcze bardziej, jak nigdy wcześniej. Zdrożało o 7 proc. także centralne ogrzewanie, a o 4 proc. wizyta u lekarza specjalisty.

Znaleźliśmy się na szóstym miejscu w Polsce pod względem cen ziemniaków, a przecież Kujawy i Pomorze to region rolniczy.

Ekonomiści o dalszej inflacji wypowiadają się różnie. Jedni ją widzą rosnącą, inni twierdzą, że będzie zanikać. Pewne jest tylko to, że istnieje cienka granica między populizmem kontrolowanym, z jakim mamy obecnie do czynienia, a takim, który potrafi wymknąć się spod kontroli...

Krzysztof Błażejewski

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.