Cerkiew i stróżówka z ikonami
Podczas remontu stróżówki odkryto stopnie marmurowe. Stąd klimaty jak w ruinach na Akropolu. Renowację czeka też pobliski park Moniuszki, w którym pojawi się fontanna i siłownia plenerowa.
- Podczas remontu stróżówki odkryto dwa stopnie marmurowe, o których nikt dotąd nie wiedział. Chodząc w środku zrujnowanej stróżówki mam wrażenie, jakbym się znalazł wśród greckich wykopalisk antycznych - przyznaje ksiądz Eugeniusz Fiedorczuk, proboszcz parafii prawosławnej w Łodzi.
Remont zabytkowej stróżówki - przy cerkwi św. Aleksandra Newskiego u zbiegu ul. Narutowicza i Kilińskiego - ruszył pełną parą. Przed fachowcami sporo roboty, bowiem obiekt jest w tak fatalnym stanie, że bardziej przypomina ruinę niż stróżówkę. A to dlatego, że przez wiele lat stał pusty i niszczał. Na dodatek kilka lat temu zawalił się dach. Stąd gruzowisko w środku budynku.
- Gruz po dachu został już prawie wybrany. Teraz trwa oczyszczanie tynków i skuwanie zbytecznych elementów. Zamówiliśmy stolarkę okienną i drzwiową, która jest w trakcie wykonywania. Ponadto doprowadzono już do obiektu prąd, wodę i kanalizację. Remont stróżówki, na który z kasy miasta dostaliśmy 300 tys. zł, potrwa do końca listopada br. Plan jest taki, że chcemy tam uruchomić sklepik z ikonami, książkami i pamiątkami. Jeśli jednak ten pomysł nie wypali, to wynajmiemy budynek - na przykład na kwiaciarnię lub siedzibę biura turystycznego - wyjaśnia ksiądz Fiedorczuk.
Inwestycja ta oznacza, że praktycznie cały kompleks prawosławny w tym miejscu zostanie gruntownie odnowiony. Chodzi o to, że wcześniej starannie wyremontowano obie cerkwie - św. Aleksandra Newskiego i św. Olgi przy ul. Piramowicza, a także dom parafialny u zbiegu ul. Narutowicza i Piramowicza, w którym oprócz pomieszczeń parafialnych znajduje się popularna Księgarnia Odkrywcy. Co istotne, podczas remontu na fasadzie przywrócono trzy skute wcześniej balkony.
W tej sytuacji do pełni szczęścia brakowało jedynie odnowienia stróżówki, która po prostu szpeciła otoczenie, co stało się szczególnie rażące po zbudowaniu po sąsiedzku efektownego Dworca Fabrycznego. Po remoncie stróżówki zostanie już tylko jeden problem. Chodzi o marnej jakości ogrodzenie wokół stróżówki i cerkwi św. Aleksandra Newskiego. Jednak i ta sprawa zostanie załatwiona, bowiem nowe stylowe ogrodzenie zainstaluje miasto podczas rewitalizacji pobliskiego parku Moniuszki, która odbędzie się w przyszłym roku.
- W parku Moniuszki wyremontujemy alejki, wymienimy małą architekturę i oświetlenie, zbudujemy fontannę, plac zabaw i plenerową siłownię, urządzimy kwietniki z ozdobnymi roślinami i wykonamy nowe nasadzenia - wylicza Aleksandra Hac z biura prasowego Urzędu Miasta w Łodzi.
Ponadto zostanie odwrócone popiersie patrona parku - Stanisława Moniuszki. Teraz autor „Strasznego dworu” patrzy w stronę ul. Narutowicza, a potem będzie zerkał w głąb parku i w stronę dworca. Oznacza to powrót do stanu pierwotnego. Pamiętajmy, że park ten założono w 1874 roku, co oznacza, że jest drugim - po Źródliskach - najstarszym parkiem w Łodzi. Jego utworzenie wiązało się z powstaniem Dworca Fabrycznego. Chodziło o to, aby podróżni po wyjściu z pociągu mieli gdzie odpocząć. Dlatego przez wiele lat nazywał się park Kolejowy.
Stróżówkę w stylu rosyjsko-bizantyjskim zbudowano na początku lat dziewięćdziesiątych XIX wieku od strony cerkwi i rozbudowano w 1909 roku od strony parku. W tym samym czasie powstało stylowe ogrodzenie, które niestety rozebrano w latach czterdziestych XX wieku, kiedy poszerzano ul. Kilińskiego. Po latach pojawiły się informacje, że cenne ogrodzenie zdemontowano i wywieziono na teren siedziby Urzędu Bezpieczeństwa przy ul. Północnej, który przez wiele lat był w gestii Ministerstwa Spraw Wewnętrznych. Służby konserwatorskie szukały tam ogrodzenia, ale bez powodzenia. Dziś teren cerkwi otacza zwykły płot postawiony w latach sześćdziesiątych i osiemdziesiątych XX wieku, którego służby konserwatorskie oczywiście nie wpisały do rejestru zabytków.
Wpisały za to - w 2013 roku - stróżówkę. Dwa lata później parafia wystąpiła z wnioskiem, aby wykreślić ją z rejestru. Chodziło o to, żeby można było ją rozebrać. Jednak minister kultury odmówił wykreślenia obiektu z rejestru zaznaczając, że nie ma ku temu żadnych przesłanek i że budynek ma duże wartości historyczne.
- Do 1967 roku mieszkał tam stróż, który opiekował się cerkwią. Później obiekt stał pusty. Niestety, nasza skromna parafia nie miała pieniędzy, aby zająć się stróżówką, gdyż wszystkie swe środki przeznaczaliśmy na ratowanie cerkwi. Dlatego stan techniczny domu stróża ciągle pogarszał się - przyznaje proboszcz Fiedorczuk.