Cezary Pazura wreszcie spełnił swoje marzenia o zgodnej rodzinie
Od małego ciągnęło go do filmu. Potem chciał być księdzem, ale miłość do kina zwyciężyła. Wielką sławę przyniosły mu komedie. Choć potrafił na ekranie rozbawić widownię do łez, w życiu prywatnym nie zawsze wiodło mu się najlepiej.
Był czas, kiedy praktycznie nie schodził z dużego i małego ekranu. Potem to się zmieniło - i dzisiaj oglądamy go w kinie i telewizji zdecydowanie rzadziej niż kiedyś.
- Gdybym mógł cofnąć czas, powiedziałbym małemu Czarkowi: „Unikaj komedii. Zagraj sobie w niej raz, dwa razy, aby pokazać, że to też umiesz, a potem odmawiaj”. To ślepy zaułek w Polsce. Przynosi ogromną popularność, ale też pustkę i bezrobocie - wyjaśnia w rozmowie z „Galą”.
Całe szczęście ostatnie miesiące może uznać za udane. Zagrał bowiem w kilku produkcjach drugoplanowe, ale ważne role - choćby w „Pitbull. Ostatni pies” i „7 uczuć”, a teraz w filmie „Diablo. Wyścig o wszystko” i serialu „Ślepnąc od świateł”. Wygląda więc na to, że po pięćdziesiątce aktor złapał drugi oddech.
Czytaj więcej:
- Dowiedź się, jak za młodu Cezaremu układały się kontakty z dziewczynami
- Czy to możliwe, że strzała Amora dosięgła go w... pociągu
Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.
-
Prenumerata cyfrowa
Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.
już od
3,69 ZŁ /dzień