Wójt Rymania interweniuje, bo rośnie liczba wypadków na krajowej „szóstce”.
Wójt gminy Rymań, Mirosław Terlecki wysyła dziś pisma do Głównego Inspektoratu Transportu Drogowego, Głównej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad oraz do Komendy Wojewódzkiej Policji.
Chce by na odcinku „szóstki” przecinającej jego gminę, wróciły stacjonarne fotoradary, których mimo wcześniejszych zapowiedzi, dotąd nie przejął GITD. Do końca ub. roku były tu dwa: w Rymaniu i Dębicy. Wójt mówi, że czuje się w obowiązku reagować:
- Mam coraz więcej skarg od mieszkańców alarmujących, że nie czują się bezpieczni. Zresztą też tu mieszkam i widzę co się dzieje. Sam byłem przeciwny fotoradarom chowanym po krzakach, ale stacjonarne to zupełnie inna sprawa. Mówiąc najkrócej: u nas działały.
- Spróbujcie u nas przejść przez jezdnię - mówi zirytowany Krzysztof Sadowski, sołtys Dębicy.
- I to przez pasy! Albo włączyć się do ruchu wyjeżdżając na szóstkę, w lewo. Zbyt wielu kierowców za nic ma ograniczenie prędkości. Walczyliśmy o ten radar. Stał 4 lata. Wtedy był spokój.
Statystyki mówią same za siebie. W 2015 r. na odcinku „szóstki”, za który odpowiada kołobrzeska policja przez cały rok odnotowano 39 kolizji i 5 wypadków, w których rannych zostało 6 osób. Tylko do końca września tego roku, kolizji było już 30, wypadków 13. Rannych - 22. Zginęły 2 osoby.
Ale podobny skok odnotowuje Tomasz Biełooki, komendant Straży Gminnej w oddalonym od „szóstki” Dygowie. Stąd też usunięto fotoradar. 2016 r. to drastyczny wzrost liczby wypadków na drogach i tej gminy. Do połowy października było ich 10, przez cały poprzedni - 4. W tym roku zginęły 2 osoby.