Chce 105 tys. zł odszkodowania za Amber Gold od... Skarbu Państwa
Straciła oszczędności w piramidzie finansowej i postanowiła pozwać... Skarb Państwa. Pierwszą rozprawę zaplanowano na 12 grudnia. Wśród wnioskowanych świadków znalazł się były prokurator generalny i były minister sprawiedliwości.
To będzie proces bez precedensu - z powództwa kobiety, która straciła oszczędności w aferze Amber Gold. Teraz zdecydowała się pozwać Skarb Państwa. Chce 105 tysięcy złotych odszkodowania. Właśnie tyle bowiem utopiła w - jak przyznawali później sami prokuratorzy - piramidzie finansowej.
Na liście wnioskowanych świadków - prócz trójmiejskich śledczych - znalazł się między innymi były prokurator generalny Andrzej Seremet i Jarosław Gowin, obecnie minister nauki i szkolnictwa wyższego w rządzie PiS, który w rządzie Platformy Obywatelskiej był ministrem sprawiedliwości.
- Chcemy poznać stanowisko byłego szefa resortu sprawiedliwości i jednoznacznie ustalić, kto jego zdaniem zawinił, dopuszczając do tej afery - mówi „Dziennikowi Bałtyckiemu” mecenas Piotr Bartecki z kancelarii Cieslewicz-Bartecki-Partnerzy, która zajmuje się sprawą.
W pozwie o odszkodowanie, który trafił do Sądu Okręgowego w Gdańsku, jako „organy Skarbu Państwa” wskazano dwie gdańskie prokuratury - Okręgową i Rejonową Gdańsk-Wrzeszcz.
Zdaniem adwokata, od 2009 do 2012 roku nic nie zmieniło się w sposobie działania prokuratury w stosunku do spółki Amber Gold.
- A nowi ludzie inwestowali tam pieniądze. Gdyby postępowanie było prowadzone w prawidłowy sposób, to już w 2009 roku twórcom Amber Gold byłyby postawione zarzuty - uważa mecenas Bartecki. - Wówczas moja klientka nie zainwestowałaby i nie straciła w tej spółce pieniędzy!
Co ciekawe, lista ponad dwudziestu świadków, o przesłuchanie których wnioskują przedstawiciele kancelarii, w pewnych punktach pokrywa się... z listą osób, które wytypowano do przesłuchań przed sejmową Komisją Śledczą, zajmującą się aferą Amber Gold.
- Można powiedzieć, że te listy pokrywają się w dużej mierze - przyznaje adwokat. - Oczywiście nie zależy nam na wszystkich osobach, które wzywa komisja śledcza, naszym zdaniem niektóre nazwiska, pojawiające się na liście są motywowane politycznie. Nie zamierzamy więc np. prosić sądu o wezwanie byłego premiera Donalda Tuska - zapewnia mecenas. Zastrzega jednak: - Wyniki działań komisji na pewno ułatwią nam pracę, będziemy mogli przygotować się do przesłuchań w procesie przed gdańskim sądem. Poznamy stan wiedzy tych świadków, którzy pokrywają się z naszymi.
Tymczasem z informacji udzielonych przez kancelarię wynika, że oprócz Jarosława Gowina i Andrzeja Seremeta, istotne dla sprawy pozwu będą przesłuchania gdańskich prokuratorów, którzy zajmowali się na początku aferą Amber Gold oraz pracowników Komisji Nadzoru Finansowego.
- Niewykluczone, że ten pozew okaże się sygnałem do walki o swoje dla innych poszkodowanych przez Amber Gold- kończy mec. Bartecki.
Aferę wyjaśniają także politycy
Wyjaśnianiem afery Amber Gold zajmuje się nie tylko sąd. W ostatnim czasie o sprawie głośno także na sejmowych korytarzach. By wyjaśnić tę olbrzymią aferę finansową, powołano sejmową Komisję Śledczą. Ta wytypowała już listę pierwszych świadków, którzy będą przesłuchiwani. Przesłuchania rozpoczną się 8 listopada. W pierwszej kolejności mają być przesłuchiwani prokuratorzy.
Na liście znajdują się także m.in. były minister sprawiedliwości w rządzie PO Jarosław Gowin, a także były prokurator generalny Andrzej Seremet. Z Pomorza to osoby, które w czasie funkcjonowania Amber Gold były prokuratorami, np. Witold Niesiołowski, Barbara Kijanko, Marzanna Majstrowicz czy Ireneusz Tomaszewski. Na liście znalazł się także Ryszard Milewski, były prezes Sądu Okręgowego w Gdańsku.
Warto przeczytać: Komisja śledcza ws. Amber Gold. Chcą przesłuchać lekarza, który wypisał zwolnienie
(TVN/x-news)
Niezależnie od tego, w Sądzie Okręgowym w Gdańsku toczy się „główny” proces ws. Amber Gold, w którym oskarżeni są Katarzyna i Marcin P.
Najważniejsze liczby, związane z aferą Amber Gold: