Chcemy, by miasto miało nas... na oku - mówią zielonogórzanie
Od 5 lat mówimy o monitoringu, który oznacza bezpieczeństwo.
Co jest w życiu najważniejsze? Zdrowie i bezpieczeństwo - mówi Renata Grzybowska, mama Hani i Patryka. - Boję się wyjść po zmroku, nie czuję się bezpiecznie. Tyle się słyszy o napadach, bójkach...
O bezpieczeństwie mówiła też na sesji budżetowej radna Eleonora Szymkowiak. Na pewno sytuację w mieście poprawiłby nowoczesny monitoring. Sęk w tym, że o nim mówi się od pięciu lat. - Ciągle słyszę, że nie ma pieniędzy - mówi. - Nie wierzę, jakbyśmy dobrze poszukali, to byśmy znaleźli. Najwyższa pora to zmienić.
Monitoring jest konieczny, ale to wydatek kilkunastu milionów złotych
Prezydent Janusz Kubicki podkreśla: - Dlaczego na coś brakuje? Bo kołdra jest za krótka, zawsze coś z niej wystaje. Monitoring jest konieczny, ale to wydatek kilkunastu milionów złotych. Z miejskiej kasy tyle nie wyłożymy. Staramy się pozyskać zewnętrzne fundusze na ten cel.
- Liczyliśmy na pieniądze z Regionalnego Programu Operacyjnego Lubuskie 2020, ale są inne wytyczne. Będziemy apelować, by je zmienić - dodaje gospodarz Winnego Grodu. - 3 lub 4 mln zł wkładu własnego znajdziemy. Mamy gotową koncepcję na monitoring.
Miasto liczy też na pomoc państwa. Czy tak się stanie? Czas pokaże. Mieszkańcy jednak nie wierzą, że nowa sieć kamer szybko pojawi się na ulicach. Zdaniem Tomasza Nawalańca, powinny one już dawno być zamontowane: - Po co robić rewitalizacje, remonty, skoro zaraz na ścianach pojawiają się bazgroły. Całe miasto jest przez to zdewastowane. My już tego nawet nie zauważamy, bo się przyzwyczailiśmy. Ale nasi goście są przerażeni, że tak można oszpecić miasto.
- Nie niszczyliby Bachusików, nie wybijali szyb, nie przewracali koszy, gdyby były sprawne kamery - dodaje Karolina Hańko. - O napdach czy morderstwach nie wspominając. Zresztą, co tu dużo gadać, czasy są coraz bardziej niebezpieczne. Monitoring to pilna sprawa. Ten stary można na złom wysłać. Do niczego się nie nadaje.
Nowoczesny monitoring zaproponowała miastu policja. Ale potrzebne były 2 mln zł, których cztery lata temu nie znaleziono. Potem pojawiła się koncepcja, by to firma zewnętrzna zajęła się monitoringiem. Na to zgody nie wyraziła rada. Potem zmienił się komendant policji, który stwierdził, że na komendzie nie ma miejsca na centrum monitorowania. Były kolejne koncepcje, związane ze strażą pożarną (na ul. Sulechowskiej) i strażą miejską. I tak od lat rozmawiamy, proponujemy. A złodzieje, wandale się cieszą, bo są bezkarni. Dalej tak być nie może.