Czaszka stała się atrybutem studenta medycyny. Nie masz jej? Boże, cóż z ciebie za lekarz. Studenci medycyny ze Śląskiego Uniwersytetu Medycznego sprawili, że każdy może mieć czaszkę idealną. Oczywiście w celach dydaktycznych. No i w czasie sesji możesz do niej wyjęczeć: „Być albo nie być”. Ale do rzeczy...
Skąd studenci kierunku lekarskiego mają czaszki? Wszak to nielegalne, by posiadać czaszkę nieznajomego człowieka. Brrr. Ale wiadomo - zdasz anatomię, to „prawie” jesteś lekarzem. Gdzie kupowali? Może od grabarza za pół litra spirtu, jak to głoszą mity, albo otrzymywali jako rodzinną pamiątkę od dziadka-lekarza, gdy przechodziła z pokolenia na pokolenie.
Teraz żaden z przyszłych lekarzy nie będzie miał kłopotów. Wystarczy, że wysupła 300 zł i otrzyma czaszkę idealną. Ale zacznijmy od początku.
Czaszkę trzeba znać na wylot
Jest ich trzech... Wojtek Bojanowicz, Mikołaj Basza i Mikołaj Centkowski. Są kolegami z tej samej grupy medycyny wydziału w Zabrzu Śląskiego Uniwersytetu Medycznego i wyraźnie doskwiera im - tak jak ich kolegom - brak czaszek. Wszak jedna przypada na kilka osób. Jak się uczyć?
Bo czaszka, wbrew pozorom, nie jest prostym tworem. Jest sensem wszystkiego, jak mózg, który jest początkiem i końcem. Trzeba ją znać, można powiedzieć, na wylot. Inaczej, no się po prostu nie da.
- Dokładnie rok temu, kiedy zaczynałem studia medyczne, miałem pierwszą styczność z anatomią - mówi Wojtek Bojanowicz.
- Widzieliśmy, że tzw. preparatów anatomicznych brakuje, a każdy chciałby dotknąć po swojemu i się nauczyć. Wpadliśmy więc na pewien pomysł i wzięliśmy się do pracy. Ja projektowałem w komputerze czaszkę, a Mikołaj Basza robił cały research i podrzucał mi wszystkie informacje i materiały. Jego praca dla mnie była niewyobrażalnie ważna. To on motywował mnie do działania, kiedy miałem chwile zwątpienia i myślałem sobie: To nie może wypalić - wspomina Wojtek.
Zrzucili się z własnych kieszonkowych na najtańszą drukarkę 3D, jaką znaleźli w internecie. - Kiedy przyszła, a my złożyliśmy ją i nauczyliśmy się na niej pracować, wydrukowaliśmy pierwszy element czaszki - żuchwę. Był to dla nas niesamowity „power” do dalszych działań, bo wreszcie cała nasza praca zaowocowała czymś namacalnym - opowiadają.
Jeden dzień i czaszka wydrukowana
Projekt zaczął się rozpędzać, a oni cieszyli się jak dzieci.
Mikołaj Basza zaczął pisać do różnych drukarni 3D o wycenę druku (ich drukarka była zbyt niskobudżetowa, żeby mogli na niej osiągnąć to, co zamierzali).
Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.
-
Prenumerata cyfrowa
Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.
już od
3,69 ZŁ /dzień