Chciał 50 złotych. Nie dostał. To utopił znajomego w studni
Dożywocie grozi Łukaszowi L., który latem ubiegłego roku zamordował mieszkańca wsi Wilczkowo. W Bydgoszczy rozpoczął się jego proces.
17 sierpnia pomagaliśmy zwozić baloty siana z pola - świadek mówił wczoraj w Sądzie Okręgowym w Bydgoszczy. - Swoim ciągnikiem na pole przyjechał Andrzej L., rozmawialiśmy. Powiedział, że dawno nie widział Zenka. To poszliśmy go szukać. U niego na gospodarstwie nikogo nie było. Drzwi domu uchylone. Cicho. Andrzej zajrzał do studni. Odwrócił się i zakrył usta. Na dnie była jakaś ciemna plama.
Rozprawa, która odbyła się wczoraj w bydgoskim sądzie, była pierwszą w procesie 30 -letniego Łukasza L., mieszkańca gminy Żnin. Na salę został doprowadzony przez policyjnych konwojentów z aresztu. Jest oskarżony o brutalne zabójstwo, którego miał się dopuścić w Wilczkowie (powiat żniński) 16 sierpnia ubiegłego roku. Tamtego dnia po południu poszedł do mieszkającego samotnie na skraju wsi Zenona S. Pożyczył od niego około 40 zł.
- Piliśmy potem razem z bratem - wyjaśniał oskarżony.
- Ile pan wypił? - dopytywał wczoraj sędzia Tomasz Pietrzak. Łukasz L. zastanowił się chwilę.
- To było 0,7 na dwie osoby - padła odpowiedź. - Potem jeszcze cztery piwa, ale to wspólnie z bratem (Andrzejem L. - przyp. red.). Potem poszedłem do Zenona, chciałem pożyczyć 50 zł, żeby kupić jeszcze alkohol. Nie dał mi.
L. we wściekłości rzucił się na Zenona S., zaczął go bić rękoma po głowie, przyciskał szyję trzonkiem od siekiery, choć wiedział, że L. ma problemy z oddychaniem jako pacjent po tracheotomii. - Myślałem, że go zabiłem - mówił L. - Cały latałem, wyszedłem na podwórze, żeby ochłonąć. I wtedy zobaczyłem studnię. Pomyślałem, że wrócę i wrzucę tam ciało. L. wszedł z powrotem do domu i zobaczył, że Zenon S. żyje. Mężczyźni stali naprzeciw siebie. L. chwycił więc ręce S. i zaczął go ciągnąć do studni. S. miał prosić go słowami: „Łukasz, nie”. Oprawca jednak wrzucił mężczyznę na dno studni. S. zmarł przez zakrztuszenie się wodą. L. grozi 25 lat więzienia albo dożywocie.
Z ustaleń prokuratury wynika, że Łukasz L. i Zenon S. znali się od lat. Nieraz nawzajem sobie pożyczali pieniądze, bo S. dostawał rentę 500 zł.
Wczoraj na sali rozpraw zeznaniom oskarżonego przysłuchiwały się cztery siostry zamordowanego.