Chińczycy ”niewiadomej konduity”
Nieco więcej wiadomo na temat tego, w jaki sposób polski rząd widzi polsko-chińską inwestycję w kolejowy terminal dla nowego Jedwabnego Szlaku z Chengdu do Łodzi. Wciąż jednak panuje cisza na temat nowego przetargu na sprzedaż działki. Tymczasem Chińczycy, którzy chcą w Łodzi inwestować, niecierpliwią się coraz bardziej. A po ostatnich słowach szefa MON, być może Łódź sobie odpuszczą...
Wystawienie na sprzedaż 34- hektarowej działki przy ul. Pryncypalnej przez Agencję Mienia Wojskowego (nie pierwszy raz zresztą), jeszcze we wrześniu 2016 r. reklamowane było jako wydarzenie roku.
- W tym roku niewątpliwie największym wydarzeniem jest sprzedaż nieruchomości przy ul. Pryncypalnej w Łodzi. To nieruchomość pod składy, bazy logistyczne z własną bocznicą kolejową, świetnie skomunikowana. Przetarg ruszy na przełomie listopada i grudnia - zapowiadał w rozmowie z agencją Newseria Inwestor Zbigniew Prokopczyk, dyrektor Departamentu Marketingu w Agencji Mienia Wojskowego. Nie ma się co dziwić: była jednostka położona jest niespełna kilometr od istotnych tras o statusie ponadlokalnym, czyli A1 i DK nr 1 łączącej północ Polski z południem, a także północnej obwodnicy Pabianic z wejściem na S8, biegnącej od północnego wschodu na południowy zachód kraju, wiodącej do przejść granicznych. Blisko jest także autostrada A2 łącząca Warszawę z Berlinem, a wręcz pod bokiem łódzkie lotnisko.
Dla bazy logistycznej ta lokalizacja to skarb. Dlatego interesują się nią od kilku lat inwestorzy chińscy prowadzący biznes z łódzką firmą Hatrans, która jest polskim operatorem pociągu kontenerowego Chengdu-Łódź-Chengdu. Pociąg jednak jest tylko przygrywką, bo żeby biznes się rozhulał na dobre, potrzebna jest inwestycja w potencjał. Terminal wpisano do kontraktu terytorialnego dla województwa, inwestycja warta jest na początek 250 mln zł i 300 miejsc pracy, potem ma się rozwinąć nawet sześciokrotnie. Terminal ma się zamienić w hub, z którego chińskie towary po przeładunku byłyby pakowane i rozwożone prócz Polski do 15 innych państw Europy. A z biegiem czasu coraz więcej towarów trafiałoby do Chin. Zyskują wszyscy, a Łódź staje się potentatem logistycznym w tej części Europy - takie są założenia. Tym bardziej, że dla Chin to tak istotna inwestycja, że ogłosił ją szef państwa. Warta jest 100 mld dolarów, a wiceprezydent Łodzi Ireneusz Jabłoński zwykł mawiać, że Łódź ma w Chinach niesamowitą prasę, co ma wielkie znaczenie jeśli wziąć pod uwagę, że tamtejsza prasa wciąż odgrywa trochę taką rolę w Chinach jak „Trybuna Ludu” w PRL.
Teren objęto strefą ekonomiczną, Hatrans wszedł w spółkę z chińskim inwestorem i szykował się do przetargu o teren wart na wywołaniu 41 mln zł. Relacje z Chińczykami mocno wspierał m.in. samorząd województwa i prezydent Łodzi. Z tych planów jednak na razie nici. Pod koniec listopada przetarg, który miał być rozstrzygnięty 7 grudnia 2016 r. AMW odwołała uzasadniając decyzję „koniecznością dokonania ponownej analizy sposobu zagospodarowania nieruchomości”. Informacja w mediach pokazała się przed sylwestrem: łódzka Gazeta Wyborcza napisała, że „zamknęli łódzkie biuro i wrócili do Chin”, a samo odwołanie przetargu powiązano z polityką Antoniego Macierewicza, ministra obrony narodowej, pod którego nadzorem jest AMW.
Ten na spotkaniu z kanadyjską telewizją polonijną pytany o nowy Jedwabny Szlak, odrzekł, że
„W Łodzi nic nie powstaje. W Łodzi powstają, że tak powiem, gazetowe opowieści. Ta koncepcja, Jedwabnego Szlaku, ekspansji Chin, jest częścią (...) porozumienia Europy Zachodniej z Rosją i z Chinami i wyeliminowania z obszaru euroazjatyckiego wpływów Stanów Zjednoczonych oraz zlikwidowania jako niepodległego podmiotu Polski”.
Co prawda ta granicząca z pewnością sugestia o spisku została wyartykułowana nie w sytuacji, gdy Macierewicz był szefem MON, a pochodziła z kampanii wyborczej 2015 r., natomiast mogła oddawać pogląd Macierewicza na to, co miało w Łodzi powstać. Macierewicz ugruntował swą pozycję wroga Łodzi nr 1 (oczywiście nie w oczach wyborców PiS), ale oficjalnie i MON, i AMW w sprawie przyszłości Pryncypalnej, a także medialnej nawałnicy, która rozeszła się po całej Polsce, milczały.
Decyzji AMW bronił za to Włodzimierz Tomaszewski, łódzki radny PiS. Były wiceprezydent Łodzi przyznał, iż to on zabiegał o odwołanie przetargu i „Macierewicz odwołując przetarg nieograniczony otworzył drogę Ministerstwu Rozwoju i Łódzkiej Specjalnej Strefie Ekonomicznej do przeprowadzenia przetargu łącznego, czyli przetargu na działkę pod realizacje inwestycji terminala przeładunkowego”. Taka formuła ma umożliwić przystąpienie do przetargu jednocześnie na zakup gruntu i uzyskanie zezwolenia na realizacje konkretnego przedsięwzięcia inwestycyjnego, a także prowadzenie określonej działalności w ramach ŁSSE . Radny podjął interwencję dlatego, że nieograniczony przetarg kusi inwestorów do zakupu nieruchomości pod lokatę kapitału lub po prostu deweloperów pod budowę apartamentowców. Tyle tylko, że o tym AMW mogła pomyśleć od razu. Nie jest to zresztą pierwsze podejście do sprzedaży, bo przetarg wcześniej odwoływano czterokrotnie, także dlatego, iż nie było chętnych. Dlaczego zatem urzędnicy AMW od razu nie pomyśleli o przetargu łącznym, co skutkuje kolejnym opóźnieniem sprzedaży i rosnącą niecierpliwością inwestorów (mówi o tym w wywiadzie obok Tomasz Grzelak, prezes Hatransu)?. Bo być może wcale nie chodzi tylko o formułę łącznego przetargu.
Uzasadnienie AMW, iż jest „konieczność ponownej analizy zagospodarowania terenu”, choć lakoniczne, nie odnosi się do konwencji przetargu, a już bardziej do przemyślenia zupełnie nowej formuły zaangażowania państwowej póki co działki, do tej inwestycji. Co więcej, taki wniosek można wyciągnąć analizując nawet pobieżnie słowa Antoniego Macierewicza wypowiedziane w Kanadzie w 2015 r. A ściślej mówiąc, dalszy ciąg jego wypowiedzi na temat nowego Jedwabnego Szlaku, których media po odwołaniu przetargu nie zacytowały. Macierewicz dodał wtedy, że „oczywiście gdyby były korzyści gospodarcze, zawsze jesteśmy gotowi w nich wziąć udział i je promować, ale z perspektywy i punktu widzenia naszej siły, a nie budowy jakiegoś nowego socjalistycznego imperium łączącego Niemcy, Rosję i Chiny”. Mimo że to cytat z czasów przed objęciem stanowiska szefa MON, kluczowe są dwa sformułowania: „punkt widzenia naszej siły” oraz „korzyści gospodarcze”.
Idźmy dalej: w styczniu do Łodzi przybył Jarosław Kaczyński, prezes PiS. O powody odwołania przetargu na sprzedaż Pryncypalnej pytano go w TVP3 Łódź. Prezes PiS stwierdził, że kwestia jest zbyt skomplikowana, by wyjaśniać ją na antenie, zapewnił też, że popiera program 16+1, czyli partnerstwo szesnastu krajów Europy środkowej i Chin. Ale dodał też, że „propozycje ze strony chińskiej są zbyt ubogie”, a formule 16+1 trzeba „oczywiście działać na wzmocnienie pozycji tych państw, w tym oczywiście Polski”.
Te dwa cytaty wyraźnie korespondują z ostatnią publiczną odsłoną kontrowersji wokół Pryncypalnej, czyli sejmowej kłótni Rafała Trzaskowskiego (PO) z ministrem Macierewiczem. Trzaskowski: „Pan prezydent, pani premier, minister Waszczykowski mówili, jakie Chiny są dla nas ważne, i mówiliście o tej ważnej inicjatywie jaką jest Nowy Jedwabny Szlak i co? I okazuje się, że minister Macierewicz torpeduje wszystkie chińskie inwestycje”. Co na to Macierewicz? „ (...) to, co zostało określone jako działanie przeszkadzające realizacji Jedwabnego Szlaku przez ministra obrony narodowej, polegało na tym i polega na tym, iż zostają podjęte wszelkie starania, by suchy port, który ma być lokowany w Łodzi, był w dyspozycji spółki z większością Skarbu Państwa, a nie ludzi o niewiadomej konduicie. Na tym polega to przeszkadzanie” - odciął się Macierewicz.
Kluczowe sformułowanie: „spółka z większościowym udziałem Skarbu Państwa”. Tu jest właśnie pies pogrzebany: Pryncypalną chce kupić zarejestrowana w Polsce i polsko-chińska spółka Euroasia Rail Terminals, której udziałowcem jest łódzki Hatrans. Chińczycy nalegali, by w tym nowym podmiocie udziałami partner polski z chińskim podzielił się udziałami równo, po połowie i tak się stało. Tymczasem spółka z większościowym udziałem Skarbu Państwa, o której mówi Macierewicz oznaczałaby większą kontrolę nad terminalem i większe zyski państwa, na czym Chińczykom zależeć nie musi, skoro utworzyli już spółkę nalegając na równe udziały po 50 proc. Jest zresztą także pytanie, który w ogóle prywatny inwestor zgodziłby się na inwestycję w ramach spółki, w której ma mniej udziałów niż partner, i to na dodatek państwowy... Jest zatem bardzo możliwe, że gdyby minister Macierewicz upierał się przy swoim, a nie ma póki co powodu by sądzić, że będzie inaczej, Chińczycy o Łodzi mogą zapomnieć. Ich po prostu interesuje inwestycja na własnym terenie i dlatego chcieli kupić Pryncypalną. W tej sytuacji mogą zainwestować w inną lokalizację, niekoniecznie w Łódzkiem i niekoniecznie w Polsce. Tym bardziej, że dla szefa MON są oni „niewiadomej konduity”, czyli „niewiadomego prowadzenia się”.